- Jeszcze chwilkę... - mamroczę wyłączając budzik.
Jest punkt 6:20, a ja nie długo odbędę swoją pierwszą lekcję jako nauczycielka muzyki w liceum, w którym wraz z The Vamps, spędziłam trzy lata swojego życia.
Zwlokłam się z łóżka i starając się być jak najciszej, podeszłam do szafy, z której wyjęłam czarna przylegającą sukienkę, również czarne kabaretki i bieliznę. Z ubraniami w ręku pomaszerowałam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, a następnie zaczęłam robić makijaż. Wyszłam z łazienki i poszłam w stronę kuchni.
- A ty już tutaj? - spytałam widząc Tristana w kuchni.
- Muszę dbać o swoje królestwo - zaśmiał się.- A tak serio to Sydney ma wizytę u lekarza więc jadę z nią.- mówiąc to podał mi kubek z kakaem, które niemal od razu wypiłam. - Nie będzie mnie na noc, więc masz cały dom dla rodzinki.- uśmiechnął się.
Evans już taki był, robił wszytko, by człowiek miał w życiu dobrze. Na prawdę nie wiem, jak można go nie lubić.
Odblokowałam telefon i sprawdziłam godzinę. Gdy okazało się, że była 7:10 wyszłam z domu, wcześniej pakując potrzebne rzeczy w torbę i żegnając się z Tristanem.
Do szkoły nie miałam daleko - zaledwie kilkadziesiąt metrów - więc już po chwili byłam na miejscu. Pchnęłam masywne, szklane drzwi i skierowałam się do pokoju nauczycielskiego, przy okazji rozglądając się dookoła. Wiele się tu nie zmieniło. Co prawda odmalowali ściany, jednak Groovey Hills nadal pozostawała tą samą szkołą. Spojrzałam na gabinet dyrektorki - Melissy O'brien. To właśnie w tamtym miejscu zaczęła się moja przyjaźń z Tristanem.
Weszłam do pokoju i włożyłam swoje rzeczy do przydzielonej mi szafki, po czym usiadłam na krześle.
- Panna Perkins? - usłyszałam głos mojej byłej nauczycielki chemii. Ta kobieta szczerze mnie nienawidziła - z resztą, z wzajemnością - i robiła wszytko bym nie zdała klasy. Jakież było jej zdziwienie, gdy dzięki pomocy Jamesa zdałam mature z wyróżnieniem. - Co panienka tu robi? Tu nie wolno wchodzić!
- Od dzisiaj będziemy razem pracować pani profesor.- powiedziałam, po czym wyciągnęłam w jej stronę dłoń.- Phoebe.-przedstawiłam się, na co ona tylko prychnęła i poszła w stronę kuchni.
- Czyli to ty uczysz muzyki? - spytał wysoki brunet, po którego stroju i budowie mogłam się domyślać, iż uczył wf'u.
- Phoebe Perkins.- powiedziałam i wyciągnęłam dłoń, którą od razu uścisnął.
- Fin Warrel. Zaczynasz zajęciami z moją klasą więc... Powodzenia, Phoebe.- zaśmiał się i wyszedł z pokoju, a ja jeszcze przez chwilę stałam z uśmiechem na ustach.
Mężczyzna nie był dużo starszy ode mnie. Mógł mieć jakieś dwadzieścia osiem, może dwadzieścia dziewięć lat. Wydawał się być miły i prawdopodobnie wśród reszty tych starych gburów był jedynym, z którym się dogadam.
Spojrzałam na plan lekcji i, gdy zadzwonił dzwonek, powędrowałam do sali numer 15.
- Nazywam się Phoebe Perkins i od dzisiaj będę uczyć was muzyki.- powiedziałam, czekając na jakąkolwiek reakcję, lecz gdy takowej nie otrzymałam, zaczęłam mówić dalej.- Może zaczniemy od zasad. Po pierwsze wasza książka jest tak okrojona, że możecie nosić tylko zeszyt, bo i tak tylko z niego będziemy korzystać. Po drugie, to że nie jestem starym belfrem* z tysiącem kotów, nie znaczy, że nie macie mnie szanować.
- Mamy cię szanować bo jesteś dziewczyną Bradleya Simpsona?- wykrzyczała jakaś blondynka, a ja przewróciłam oczami.
Nawet nie wiesz jak bym chciała...
- Nie. Masz mnie szanować bo jestem twoją nauczycielką.-powiedziałam, starając się zachować spokój.
****
- I jak pierwszy dzień w szkole?- spytał Fin, gdy oboje kończyliśmy zajęcia.
- Zostałam dziewczyną Simpsona, a jakiś chłopak mnie podrywał.- zaśmiałam się.- Chyba nie tak źle.
- Simpsona?- zmarszczył brwi.
- Wokalista The Vamps.- wyjaśniłam, lecz on tylko przytaknął.
Pożegnałam się z brunetem i poszłam w stronę swojego domu, po drodze zastanawiając się nad tym, co dzisiaj powiedziała jedna z uczennic.
Czy ja i Bradley na prawdę wyglądamy jak para? Vampettes znają jedną trzecią tego, co dzieje się w życiu chłopców. Ale czy na podstawie zdjęć, wpisów i tego, że bywam na wszytkich koncertach, mogą wnioskować, że jesteśmy parą? Z resztą, teraz to już nie istotne. Bradley ma Alice, a ja... Ja też muszę ułożyć sobie życie.
- Tato miałeś nie wykorzystywać Brada!- powiedziałam radośnie widząc, jak brunet wraz z moim ojczulkiem grzebie w samochodzie.
- Ale on sam stwierdził, że mi pomoże! Z resztą, Phoebe, nie przywitasz się ze swoim staruszkiem?- mówiąc to, mężczyzna rozłożył reece.
- Zapomnij, jesteś cały w smarze. -pokazałam mu język, po czym weszłam do domu.
Może moje zachowanie było nieco dziecinne, ale taka już byłam i mimo wszystko, nie chciałam tego zmieniać.
- Dzień dobry kochanie! - powiedziała moja mama i od razu zamknęła mnie w szczelnym uścisku.
Ta mała, wesoła kobietka mimo swojego wieku, wciąż miała żelazny uścisk. Gdy wreszcie się uwolniłam z uścisku spojrzałam w stronę stołu, gdzie siedziała Alice, oraz Scarlett - moja siostra.
- Hej.- powiedziałam.- To ja pójdę się przebrać i zaraz do was wracam.- zwróciłam się do mojej mamy.
- Idę z tobą! - usłyszałam tak wytęskniony przeze mnie, głos mojej siostry.
- Strasznie wyrosłaś.- powiedziałam, gdy znajdowałyśmy się w mojej sypialni.
Scarlett może i była niekiedy nie do wytrzymania, ale na ogół miałyśmy ze sobą świetny kontakt.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że Bradley się żeni? - powiedziała z wyrzutem.
Bo wciąż to do mnie nie dociera.
- Czyżby ktoś tu był zazdrosny? -zażartowałam. Tak, ja.
- Martwię się o dobro ogółu. Teraz będzie się zajmował tą Alison, a nie The Vamps. Miliony dziewczyn straci swoje oparcie, ty przyjaciela, a ja crusha! Z resztą ta laska to jakaś szmata.-powiedziała.
-Scarlett!- zganiłam ją.
-No dobra, dobra. Ścierka.- powiedziała, po czym oby dwie wybuchłyśmy śmiechem.
Chyba nic tak nie zbliża sióstr, jak wspólne obrażanie Ścierki Alice.
*Belfer - nie zbyt miłe określenie nauczyciela.
•°^°••°^°••°^°•
I jak się podoba?
![](https://img.wattpad.com/cover/109285377-288-k613882.jpg)
CZYTASZ
Are you in friendzone? || Bradley Simpson
FanfictionTo historia o przyjaźni i friendzonie tak głębokim, że nie można ujrzeć jego wszytkich stron. Phoebe i Bradley znają się od piaskownicy. Cały czas byli nierozłączni i nie zmieniło się to nawet gdy weszli w dorosłe życie. Mogło by się wydawać, że to...