Weszłam do domu nawet nie zwracając uwagi na trzaskające drzwi. Zdjęłam szpilki, rzucając je w kąt korytarza. Było po dwunastej, a ja już miałam dość tego dnia.
- Phoebe?- usłyszałam głos Tristana, gdy tylko chwyciłam za klamkę od drzwi do mojego pokoju.
- On nie zmieni zdania, Tris. Musimy się się z tym pogodzić.- wyszeptałam, po czym weszłam do swojego pokoju, przekręcając zamek w drzwiach.
Oparłam się o ścianę, zaciskając szczękę i mając nadzieję, że to wszytko okaże się tylko głupim snem.
Przecież to nie mogło być prawdą. Nie mogłam po raz kolejny pozwolić mu odejść.
Przygryzłam wargę, gdy łzy zaczęły lać się strumieniami po moich policzkach, rozmywając przy tym cały mój makijaż i mocząc moją koszulę. Przetarłam oczy i ruszyłam w stronę barku, wyjmując z niego whisky, które otrzymałam od kogoś na urodziny.
- Niech cię szlag, Simpson.- wyszeptałam, biorąc dużego łyka alkoholu i krzywiąc się przez pieczenie w gardle.
Usiadłam na podłodze i oparłam się o ramę łóżka, uśmiechając się widząc ramkę ze zdjęciem moim i Bradley'a. Pokręciłam głową, wycierając łzy i wzięłam kolejnego łyka trunku. Wstałam i powędrowałam do komody, chwytając w drżące dłonie ramkę. Wyjęłam fotografię i przedarłam ją na dwie części, podpierając się o komodę. Odłożyłam część zdjęcia, która przedstawiała mnie i wróciłam na swoje dawne miejsce, zabierając ze sobą wizerunek uśmiechniętego, piętnastoletniego Bradley'a i butelkę whiskey.
- Już wiem co czułeś.- zaśmiałam się, biorąc łyka trunku.- Nie chciałam cię skrzywdzić, Braddie.- dodałam już ciszej, wdrapując się na łóżko i przytulając do siebie fotografię.
Potem było już tylko gorzej. Ubywało minut, godzin i kolekcji alkoholi, po których butelki leżały w całym pokoju.
Gdy świat przed moimi oczami zaczął się rozmazywać, odłożyłam napoczętą butelkę brandy i położyłam się na łóżku, wpatrując się w sufit, na którym ze zdziwieniem odkryłam kilka plamek. A przecież malowany był zaledwie kilka miesięcy temu, podczas gruntownego remontu domu.
Trzy, kremowe plamki na moim białym suficie skutecznie odwróciły moją uwagę od dzisiejszego dnia, a przemyślenia na temat ich pochodzenia, przerwał donośny głos, dochodzący z korytarza.
- Phoe nie jest twoją własnością, Tris! Nie możesz decydować za nią!- usłyszałam i od razu wyszłam z pokoju, podpierając się o ścianę.
- Mam pozwolić, żebyś znowu ją ranił?!- wydarł się Evans, a stojąca na przeciwko mnie Anastasia, spojrzała na mnie, posyłając mi przepraszający uśmiech.
- Tristan.- powiedziała, tym samym zwracając na siebie uwagę blondyna.- To nie twoja sprawa.
- Już dobrze, Tris. Przecież mnie nie zje.- zaśmiałam się i przymknęłam oczy, czując jak świat przed moimi powiekami zaczyna wirować.
- Masz pięć minut.- mruknął perkusista, przepuszczając bruneta w drzwiach, a ja weszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku, zamykając oczy.
Chwilę później pojawił się i Bradley, który zacisnął szczękę, analizując nowy wystrój mojego pokoju.
- Nazwałam to Alkoholowy Nieład.- zaśmiałam się, spoglądając na mężczyznę.- Podoba ci się?
- Co ty ze sobą zrobiłaś, Phoebe?- westchnął.
- Trafniejsze byłoby pytanie: Co ty ze mną zrobiłeś, Bradley.- uśmiechnęłam się.- Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego na twój widok mam nogi jak z waty, a moje serce bije jakbym nazywała się Usain Bolt? Przynajmniej teraz wiem co czułeś te parę lat temu.
![](https://img.wattpad.com/cover/109285377-288-k613882.jpg)
CZYTASZ
Are you in friendzone? || Bradley Simpson
FanfictionTo historia o przyjaźni i friendzonie tak głębokim, że nie można ujrzeć jego wszytkich stron. Phoebe i Bradley znają się od piaskownicy. Cały czas byli nierozłączni i nie zmieniło się to nawet gdy weszli w dorosłe życie. Mogło by się wydawać, że to...