Z góry mówię,że tytuł rozdziału jest autorstwa Wisławy Szymborskiej. Zapraszam do czytania.
Otworzyłam myśląc,że to Zosia,ale się myliłam
-cześć Zosia-powiedziałam,a potem kapłam się,że to Emilia nie Zosia, a w dodatku wygląda jakby płakała
-Emilka?! Co się stało? Płakałaś?
-No bo... No bo chodzi o to,że Zosia leży na OIOMI-E -powiedziała Drawska i rozpłakała się bardziej
-jak to? Wejdź pogadamy
-nie teraz nie. Wiem,że miałaś się z nią dzisiaj spotkać i dlatego do ciebie przyszłam,żeby Ci powiedzieć,ja jadę do szpitala-powiedziała i obróciła się na pięcie
- Emilka czekaj,jadę z Tobą-powiedziałam i szybko zgarnęłam torbę z komody.*samochód*
*Karolina*
W samochodzie panowała niezręczna cisza,dlatego postanowiłam ją przerwać
-powiesz mi w końcu co się stało?-zapytałam łagodnie
-kiedy ja sama nie wiem
-jak to nie wiesz?
-bo widzisz,dopiero co zadzwonili do mnie ze szpitala,że Zosia jest po operacji i leży na OIOMI-E,bo jej stan jest ciężki-mówiła drżącym głosem
-dzisiaj w pracy była jakaś dziwna i nieobecna, mam wrażenie,że to może mieć z tym z wiązekReszte drogi Emilia już się nie odezwała.
*Szpital*
-dzień dobry,szukam sali gdzie leży Zosia Drawska
-a pani jest?
-Emilia Drawska, starsza siostra - oczywiście składała, bo mimo iż jest kuzynką Zosi to i tak za dużo by jej nie powiedzieli
-więc pani siostra leży na OIOMI-E
-a gdzie to jest?
-pójdą panie prosto do końca korytarza i potem w lewo,tam będą szklane drzwi. Bez problemu powinny panie trafić
-dziękujemy
I miała racje, bardzo szybko dotarłyśmy we wskazane miejsce. Weszłyśmy na oddział i Emilia od razu poszła poszukać lekarza, a ja stanęłam przed łóżkiem Zosi. Na głowie miała przewiązany bandaż, była podłączona do dziesiątek różnych kabelków. Twarz miała bladą, można powiedzieć,że zlewała się z kolorem szpitalnej pośćieli.Szkoda mi się jej zrobiło. Pomyśleć, że miała mi dzisiaj powiedzieć o co chodzi.Nagle maszyny zaczęły wydawać jeden dźwięk i z tą chwilą na sale wbiegł lekarz i pielęgniarki.
-proszę wyjść z sali! -krzyknął do nas,wiec chwyciłam starszą Drawską za rękę i wyszłyśmy. Jakieś 10 minut później wyszedł do nas lekarz
-i co doktorze?
-robiliśmy co w naszej mocy,niestety pani siostra odeszła
-co?! Ale jak to?
-naprawdę bardzo mi przykro,niestety muszę już iść-powiedział i szybko od nas odszedł. Emilia od razu zaczęła płakać. Stwierdziłam,że dzisiaj i tak już nic nie zaradzi zwłaszcza ,że dochodzi 24:00. Wzięłam ją pod rękę i postanowiłam odwieść ją do domu. Jechałyśmy w takiej ciszy,że mogłam usłyszeć jak łzy brunetki kapią na podłogę w samochodzie. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i nie wiedziałam co zrobić,więc po prostu patrzałam przed siebie. Z racji tego,że nie było korków dość szybko dojechałyśmy na miejsce. Jak wyszłam z samochodu zobaczyłam,że Emilia zasnęła i nie miałam serca jej budzić,wiec zapukałam do drzwi przy których momentalnie pojawił się Krzysiek
-Karolina? Co ty tu robisz i gdzie Emilka?
-cześć, Emilia śpi u mnie w samochodzie, rano może być trochę załamana
-dlaczego?!
-Zosia została śmiertelnie pobita i już w szpitalu mi się rozkleiła, wiec postanowiłam ja tutaj przywieźć
-przykro mi,były jak siostry, już zabieram ja z Twojego auta -powiedział i chwile później Drawska znajdowała się już w swojej sypialni,a ja w drodze do domu. Kiedy dojechałam dochodziła 1:00, nie miałam już siły na nic, więc przebrałam się tylko w piżamę i poszłam spać. Całe szczęście do pracy idę dopiero na 18:00- cóż czasami nocki się zdążają. I mogę się pożądanie wyspać*Następny dzień*
*Karolina*
Obudziłam się o 9:00. Bez budzika. I powiem szczerze byłam naprawdę wyspana. Postanowiłam pójść pobiegać, ale tym razem za cel obrałam sobie park sztynicki. Szybko się przebrałam i zakładając słuchawki wyszłam z domu. Wróciłam jakoś po godzinie. Wzięłam szybki prysznic i zrobiłam sobie jakieś śniadanie. Po posiłku wybrałam się jeszcze na zakupy spożywcze, bo w lodówce było prawie samo światło. Wróciłam po dwóch godzinach z dwoma siatkami wyładowanymi jedzeniem. Wypakowałam to wszystko do półek. Kiedy skończyłam dochodziła 17:30- czas zbierać się do pracy. Zgarnęłam z komody kask i kluczyki, zamknęłam mieszkanie i ruszyłam. Na komendzie byłam o 17:45-15 minut - to mój nowy rekord! Weszłam do środka, na recepcji nie było już wiecznie uśmiechniętej Zosi, będzie mi jej brakować. Poszłam się przebrać do naszego pokoju i pięć minut później zjawił się również Mikołaj
-cześć w pracy!-przywitał się
-cześć , cześć, gotowy?
-zawsze i wszędzie!
-05 dla 00
-zgłaszam 05
-jesteście jeszcze na komendzie?
-tak, zaraz ruszamy
-nie spieszcie się, kryminalni zaraz przywiozą jednego gościa, którego trzeba przesłuchać
-mam rozumieć, że mamy się tym zająć
-Karolina czytasz mi w myślach- powiedział Jacek
-dobra, bez odbioru. I mamy przesłuchanie-powiedziałam
-taka praca-odpowiedział Białach i otworzył mi drzwi.Witajcie!
Na początku przepraszam,że mnie nie było, ale jak pewnie wiecie,lub nie w tym roku kończę gimnazjum i zwaliło mi się na głowę trochę problemów z tym związanych. Między innymi podanie do nowej szkoły... Przepraszam również za krótki rozdział, ale nie miałam na niego zbytnio pomysłu. To tyle co chciałam wam powiedzieć. Trzymajcie się i do następnego rozdziału!
CZYTASZ
"Tajemnicza"Karolina Rachwał
FanfictionCóż by tu napisać? Oto moje kolejne fanfiction. Tym razem o Karolinie Rachwał. Karolina jest policjantką na Komendzie Miejskiej Policji we Wrocławiu. Jednak skrywa w sobie pewną tajemnicę. Jaką? Dowiecie się czytając. Mam nadzieje,że przypadnie wam...