20. „W końcu zostanę panią Nowak" cz. 1

245 14 2
                                    

*2 miesiące później...*

*Karolina *

Dzisiaj obudziłam się około 6:00,  w sumie sama nie wiem czemu tak wcześnie, ale jestem wyspana. Dzisiaj jest dzień naszego ślubu- w końcu zostanę panią Nowak... jak to pięknie brzmi.  Ślub mamy zaplanowany na 15:00, wiec jeszcze sporo czasu.Spałam u przyjaciółki- Pauliny, która uparła się , że ten wieczór mam spędzić z nią. Natomiast Martynka została z rodzicami i Jackiem u nas w domu.Jestem już w trzecim miesiącu ciąży i powoli zaczynam czuć ruchy naszego dziecka. Jeszcze nie wiemy jaka będzie płeć ponieważ te USG mam dopiero za dwa tygodnie.  Ale chciałabym mieć synka jako drugie dziecko. Tak myśląc nasz bąbel o sobie przypomniał , wiec wstałam i poszłam do łazienki, żeby zwymiotować. Musiałam obudzić Paulinę bo chwile później zaspana stała przed
P- Karo w porządku? - spytała jeszcze zachrypniętym głosem przecierając oczy
- tak, tak mały albo mała o sobie przypomniał...  obudziłam cię? - spytałam obmywając twarz
- w zasadzie to i tak miałam już  wstawać, chce iść jeszcze pobiegać
- ale ci zazdroszczę - popatrzałam na mój widoczny już  brzuszek
- czego dziewczyno? Ty jesteś w drugiej ciąży i wychodzisz za mąż, a ja mam tylko ex , który jest idiotą i córkę nastolatkę, z którą ciężko jest się dogadać- powiedziała to z ogromnym dystansem do siebie
- w sumie masz racje, dobra to ty idź pobiegać a ja  zrobie nam jakieś śniadanie
- okej, wrócę za max godzinę
- nie śpiesz się!- krzyknęłam kiedy wychodziła z mieszkania. Zabrałam się za przygotowanie naleśników ponieważ od tygodnia miałam na nie ochote. Po niecałych 40 minutach były gotowe. Nałożyłam sobie i Paulinie na talerz , po czym zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi co znaczyło , że Paulina wróciła z biegania.
P - co ty naleśniki zrobiłaś?!- spytała kiedy weszła do kuchni
K- wiesz „chodziły" za mną od  tygodnia
P- wiesz, że za mną też- powiedziała, po czym zabrała się za jedzenie - powiem ci , że lepszych nie jadłam
A- mamo, a jak ja robiłam, to mówiłaś , że są najlepsze na świecie!- powiedziała Agata siadając po przeciwnej stronie stołu , nakładając sobie porcje - dobra, masz racje, ciociu twoje są zdecydowanie lepsze, powiedziała po spróbowaniu
Ja- to się cieszę kochana
P- a widzisz, dobra zajadaj je szybciej bo się spóźnisz do szkoły
A- spokojnie jest dopiero 7:00, lekcje mam na 9:00- powiedziała kończąc jeść naleśniki
Ja- to czemu tak szybko wstałaś?- byłam ciekawa jej odpowiedzi, pamiętam jak ja miałam na późniejszą godzinę to zawsze spałam dłużej
A- No bo chce się jeszcze pouczyć
P- nie wierze, moje dziecko z własnej nieprzymuszonej woli chce się uczyć
A- mamo daruj sobie, chce mieć dobrą ocenę
P- dobrze, już dobrze. Leć się uczyć

*Karolina*

Jak dziewczyny tak sobie rozmawiały znikłam na moment, żeby się „ogarnąć". Wiadomo umyłam twarz, uczesałam włosy i się ubrałam. Choć jest naprawdę początek września jest naprawdę ciepło.
Kiedy byłam gotowa wróciłam do kuchni, gdzie Paula chowała naczynia do zmywarki
K- to co idziesz ze mną do kosmetyczki?
P- pewnie, że tak, a potem kolejno do fryzjera, po sukienkę i do kościoła- powiedziała zakładając buty- wychodzimy?
K- No raczej , nie inaczej - odpowiedziałam i ruszyłyśmy w drogę do kosmetyczki

*tymczasem u Jacka*

Obudziłem się około 11:00. Już nie mogę doczekać się 15:00. W końcu będę oficjalnie mógł mówić na Karolcie „żona". To jest jeden z moich najlepszych dni w życiu! Czy się steruje? Nie bardzo, właściwie w ogóle. Wiem,czego chce, a najbardziej pragnę , aby Karolina została moją żoną.  Dobra , koniec tych przemyśleń. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki odbyć poranną toaletę. Następnie udałem się do kuchni , żeby zrobić coś do jedzenia, jednak na stole czekało na mnie śniadanie i karteczka
„ drogi Jacku,
My z tatą jesteśmy na mieście, ponieważ musieliśmy załatwić pare spraw... Nie martw się o Martynkę, bo jest z nami. A i pewnie zobaczymy się dopiero w kościele, także smacznego i do zobaczenia!
Mama"

*Jacek*

Przyznam, że łezka mi się w oku zakręciła, traktują mnie jak własne dziecko, a przecież jestem im zupełnie obcy.. No dobra jeszcze. Ale szczerze to się cieszę, że mnie zaakceptowali, bo mogłoby być znacznie gorzej. Właśnie kończyłem jeść śniadanie przygotowane przez przyszłych teściów, kiedy skończyłem posprzątałem po sobie i zacząłem się „ogarniać". Około 12:00 usłyszałem dzwonek do drzwi i jak się okazało przyszedł Krzysiek i przyniósł mi odświętny mundur
K-i co stary stres jest?- zapytał kiedy zamknął za sobą drzwi
J-wiesz, ani trochę , -wziąłem od niego ubranie- wiem czego chce i to jest najważniejsze
Krz-święta racja, to co idź się przebrać , a ja poczekam w salonie
J-okej, ,czuj się jak u siebie

No i jestem! Tak wiem, część miała pojawić się w weekend, ale nie powiedziałam, który, wiec dodaje teraz. Chyba rozumiecie, szkoła, praca, nauka... To mówi jedno- czas. I tak owego czasu mi brakuje... Dobra koniec rozczulania się na de mną! Ważne , że dodałam te część!
Do zobaczenia w następnej! Buziaki!
Pvtrycja 😘

"Tajemnicza"Karolina RachwałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz