Nie powiem, wstając rano poczułam ogromny ból głowy, tym właśnie ukazał się mój kosmiczny kac. Byłam zdziwiona że tak dużo wypiłam, no ale jak szaleć to na całego. Poszłam do kuchni po szklankę wody i jedną tabletkę. Przy blacie siedział Han, również skacowany co ja. Gdy mnie zobaczył podszedł do mnie i pocałował w czoło, potem wrócił na swoje miejsce. Dziś nie miałam na nic siły, czułam się beznadziejnie. Luke usiadł na kanapie i włączył wiadomości. Oglądaliśmy w ciszy nagle Luke krzyknął.
- O chuj! Widzicie go!? - zapytał.
- Kogo? - gdy to powiedziałam, dostrzegłam w telewizji Jack'a winnego za zgwałcenie kilku kobiet. Wiedziałam że od kiedy z nim zerwałam, zaczął wydawać się taki inny, tajemniczy.
- No Jack! - krzyknął Luke.
- Luke widzimy. To nie nasza wina, że taki się stał. I nie krzycz tak bo to ty zaraz będziesz usypiać Tony'ego. - mruknęła Kim.
Razem z Kim gdy Tony się obudził poszłyśmy z nim na spacer. Luke kupił duży granatowy wózek 5 miesięcy przed narodzinami malucha, więc nie musieli kupywać nowego. Tony był narazie spokojnym dzieckiem o ciemnoblond włosach i ciemnych niebieskich oczach. Najbardziej Kim była zapatrzona w tego malca. Poszłyśmy do parku, tam zobaczyłam Browna siedzącego na ławce z jakąś kobietą. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, natomiast ja tylko na niego spojrzałam i poszłam dalej. Spacer minął nam bardzo spokojnie. Gdy wróciłyśmy do domu, czekał na nas obiad,który ugotował Luke. Bo obiedzie poszłam sprawdzić pocztę. Dwa listy były dla mnie, otworzyłam więc pierwszy z nich.
Droga Amando!
Chcielibyśmy spytać czy mogłabyś przyjechać do nas na minimalnie trzy dni, ponieważ bardzo tęsknimy. Od wypadku rodziców w ogóle nas nie odwiedziłaś. Proszę, więc o odpowiedź.
Z poważaniem Penelope i Fred Black.
List od babci oraz dziadka bardzo mnie ucieszył. Fakt od śmierci rodziców strasznie oddaliłam się od rodziny ale to moi dziadkowie nie mogę ich olewać. Otworzyłam drugi list i odrazu rozpoznałam to specyficzne pismo.
Kochana Amando!
Cieszę się, że pozbierałaś się po wszystkim co ci zrobiłem. Liczę na to, że niebawem się spotkamy i wszystko ci wytłumaczę. Prawdo podobnie przeczytasz to kiedy będę już aresztowany bądź będę już w pierdlu. Ale chciałbym ci wszystko wytłumaczyć.
Pozdrawiam Jack.Czyli on wiedział, że prędzej czy później i tak go złapią. Najpierw zmówię się z dziadkami, kiedy mogę przyjechać, potem przemyślę czy warto jest go odwiedzić. Luke powiedział, że może zawieść mnie jutro, więc zadzwoniłam do babci, a ona się zgodziła. Poszłam na górę i zaczęłam się pakować. Po zjedzonej kolacji poszłam spać, aby rano być wypoczęta.
Rano obudził mnie Kobi, ponieważ chciał wyjść na dwór. Ubrałam dres i szybko wyszłam z młodym, gdyż widocznie nie mógł już wytrzymać. Poszłam z nim do mojego ulubionego parku, szłam spokojnie, gdy nagle ktoś dotknął mnie w ramie. Był to Han który wyszedł za mną z domu.- Błagam cię Han. Nigdy więcej tak nie rób. - westchnęłam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową.
- Dobrze już nie będę. Obiecuję.- zaśmiał się i pocałował mnie w czoło.
Szliśmy trzymając się za ręce, dopóki nie doszliśmy pod drzwi domu Luke'a. Zjadłam śniadanie i razem z Luke'm pojechaliśmy do dziadków.
Droga minęła nam krótko, gdy dojechaliśmy, powitała nas szczęśliwa babcia Penelope'a. Babcia była kobietą z klasą, zawsze elegancko ubrana oraz pięknie uczesana, natomiast dziadek Fred również był elegancki ale nie tak bardzo jak babcia. Wypakowałam moje bagaże i zaniosłam do mojego pokoju. Dziadkowie mieli wielki dom z ogromnym ogrodem, dwa psy, jeden pies rasy sznaucer olbrzymi, natomiast drugi to suka rasy husky. Gdy pożegnali się z moim bratem i pogratulowali mu dziecka, stwierdzili że chcą się ze mną przejść po ogrodzie.- Kochana strasznie wyrosłaś. - powiedziała spokojnie babcia.
- Nie jesteś już tą małą dziewczynką która marzyła, że jej książę przyjedzie na karym ogierze fryzyjskim. - zaśmiał się dziadek. - A właśnie jeździsz jeszcze?
- Stwierdziłam, że chciałabym wrócić do jazdy. - powiedziałam uśmiechając się.
- To świetnie jutro jadę z moimi kolegami do stadniny każdy zabiera swoje wnuczęta. Będzie mi niezmiernie miło jeśli zechcesz ze mną pojechać. - uśmiechnął się.
- Bardzo chętnie dziadku.
- No dobrze chodźcie już kolejce zjemy. - powiedziała babcia.
Po zjedzonej kolacji, poszłam spać gdyż byłam bardzo zmęczona.
Witajcie!
Myślę, że rozdział jest satysfakcjonujący. Tak naprawdę jest pisany na szybko ale chyba jest dobrze.
Miłego dnia! ❤️
CZYTASZ
Friend of my brother [UKOŃCZONE]
Teen FictionSiedemnastoletnia dziewczyna która straciła rodziców, przeprowadza się do Las Vegas do swojego starszego brata. Jak potoczy się jej historia ?