Rozdział 43

3.4K 76 4
                                    

Brown POV

Zadzwoniłem do młodego i powiedziałem mu że Luke wyjechał.
*Będziesz moja kruszynko.* ~ pomyślałem.
Chciałem żeby młody pomógł sprzątnąć Hana, a potem ja sprzątnąłbym mojego drogiego braciszka. Chce ją mieć tylko dla siebie. Praktycznie cały plan był już gotowy, idealnym przypadkiem było to że Luke wyjechał. *Mniej problemu.*
Dużo myśle ostatnio, trochę za dużo. Poszedłem wziąć szybki prysznic i szybko coś zjadłem. Ubrałem się i pojechałem do firmy. Jak zwykle każda kobieta wokół mnie skacze „Przynieść Panu kawę?"; „Dokumenty na biurku, coś jeszcze panu trzeba?" Jeszcze te ich uśmieszki i mrugnięcia.
*Jak małe dziewczynki..*
Musiałem i tak wyjść trochę wcześniej. Posiedziałem w papierkowej robocie jakieś 6 godzin, rozdałem polecenia co mają robić i pojechałem do umówionej kawiarni gdzie miał czekać Mike. Siadziałem przy stoliku i zamówiłem już kawę dla nas dwóch.

- Cześć stary, jak tam w robocie? - usiadł przede mną mój brat.

- Całkiem dobrze. Co robiłeś cały dzień? Są w domu?

- Tak są przez okno widziałem Amande. Przyszedł do nich jej kolega Alex. - uśmiechnął się. - Wiesz.. wystarczy upozorować wypadek, a Han zniknie.

- Idiota..Czy ty w ogóle myślisz? Odrazu każdy pomyśli że to my... Ona też. Nie jest taka głupia Mike. - przewróciłem oczami.

- Masz lepszy pomysł? Jeśli tak to proszę bardzo! - uniósł się.

- Zamknij się i nie podnoś na mnie głosu gówniarzu.. - spojrzałem na niego. - Pewnie że mam. Wystarczy go napaść i pobić tak żeby go nie pozbierali. Albo po prostu strzelić mu w łeb. - wziąłem łyk kawy.

Mike parzył na mnie z lekko rozchylonymi ustami. Widocznie był zaskoczony tym że chce zrobić to praktycznie twarzą w twarz.

- Co jesteś taki zdziwiony? - uśmiechnąłem się.

- Chcesz to zrobić tak po prostu? - podrapał się po głowie.

- Nie jestem dzieckiem żeby się podkradać. - mrugnąłem.

Wraz z Michaelem wróciliśmy do domu, ciągle dostawałem telefony od faceta który miał obserwować ich dom.

POV Han

*Jest za spokojnie, nawet za bardzo*
Jechałem właśnie do mojego znajomego Ashera, był najlepszy w okolicy. Pogadałem z nim o sytuacji z cudownymi bracim. Ustaliliśmy że młodego załatwią jako pierwszego, a na drugiego trzeba kogoś zamówić. Chce to szybko załatwić i wyjechać, nie chcę być szukany za to, więc wole zamówić prywaciarza.

- To co Asher skontaktujesz się z nim w sprawie starszego? Bo młodego to masz ludzi, to się nie muszę martwić. - poklepałem go po ramieniu.

- Jasne Han, wiesz snajperów mam dobrych. - zaśmiał się. - Może spróbujemy przebić opony jak będzie jechał gdzieś. A w sprawie starszego to się jeszcze skontaktujemy. Do zobaczenia!

Jechałem do domu, zajechałem kupić jakieś żarcie. Amanda siedziała z Alexem w domu więc potrójna porcja była potrzebna. Czułem się trochę niespokojny, jakby obserwowany.
Dojechałem do domu i odrazu podeszłem do okna. To audi jechało za mną od jakiegoś czasu a teraz stoi trzy domy dalej i nikt nie wysiada. Zauważyłem tylko dwóch łysych facetów jeden  z aparatem. *Więc tak pogrywasz Brown?*

- Alex zostajesz u nas na noc. - uśmiechnąłem się.

- Coś się dzieje? - zapytała Am delikatnie przytulając się do mnie.

- Wynajął ludzi do obserwowania. -uchyliłem rolete i wskazałem na audi. - Ale nie martw się. Ja już to załatwię. - pocałowałem ją w czoło.

Nie mogłem spać ciągle czuwałem. Przeczuwam najgorsze obym się mylił.

🌀🌀🌀
I'm ssooooo sorry!
Wiem minał rok... tragedia.
Bardzo wszystkich przepraszam.
Please enjoy this! Love yaa all🥰

Friend of my brother [UKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz