Obudziłam wcześnie rano, ponieważ przygniótł mnie Torin, pies dziadka. Nie dość że był duży to na dodatek położył się na mnie swoim wielkim cielskiem i zaczął lizać po twarzy, więc niestety musiałam wstać. Poszłam do łazienki i wykonałam wszystkie poranne czynności. Ubrałam czarną spódniczkę i i białą, krótką bluzkę na ramiączka, po czym zeszłam na śniadanie. Na dole przywitała mnie babcia z dziadkiem.
- Witaj kochanie. Proszę siadaj zaraz przyniosę naleśniki. - powiedziała babcia idąc do kuchni.
- No jak ci się spało? - zapytał dziadek.
- Bardzo dobrze, Torin ciągle leżał przy łóżku i niekiedy wskakiwał na nie ale, że jest taki duży to zajmował połowę mojego łóżka. - zaśmiałam się.
- A no tak Torin przygarnął sobie ten pokój, za to Roma uwielbia spać w salonie na fotelu twojej babci. - w tym momencie weszła babcia z naleśnikami i różnymi do nich dodatkami.
- Moja droga. - zaczęła babcia. - Myślę że pamiętasz że dziś z dziadkiem jedziesz do stadniny. - uśmiechnęła się.
- No tak, całkowicie o tym zapomniałam. Dziadku jedziesz załatwiać sprawy firmowe w stajni? - zapytałam.
- Tak, to ciche miejsce. Natomiast ty pojeździsz, a teraz leć się przebrać.
Po skończonym posiłku pobiegłam ubrać czarne bryczesy, granatową polo oraz czarne oficerki. Wzięłam jeszcze palcat, rękawiczki i kask po czym zeszłam na dól i pojechaliśmy. Gdy już dojechaliśmy do stajni poszłam sprawdzić czy jest mój ulubiony koń. Na końcu stajni stał kary wałach rasy hanowerskiej, zwał się Romans. Uwielbiałam tego konia, gdyż wiele z nim przeżyłam.
-Hej, ty jesteś Amanda? - zapytałam niska brunetka.
- Tak, a co?
- Nic tak pytam, bo cię nie kojarzę ale usłyszałam, że ma tu jakaś Amanda być. - uśmiechnęła się. - A ja jestem Veronica. Miło mi cię poznać.
- Mi też. - uśmiechnęłam się.
- Mało kto na nim jeździ, wiesz?
- Serio, przecież ten koń to złoto. - weszłam do boksu karego.
- Oj nie, jedna dziewczyna tak z niego spadła że uszkodziła sobie kręgosłup, teraz chodzi za pomocą kul czy coś. - skrzywiła się. - Dużo osób z niego pospadało.
- Faktycznie nie fajnie ale coś nie chce mi się wierzyć, zawsze był grzeczny.
- Dobra już cię nie zatrzymuję ale uważaj. - uśmiechnęła się i poszła.
Kiedy go już wyczyściłam i osiodłałam, poszłam na maneż. Fakt gdy wsiadłam czułam energię jaką miał ten koń.
- Ej Veronica, ile czasu Romans nie jeździł? - zapytałam siedzącej dziewczyny na ławce.
- Około 3 miesięcy, a co?
- Właśnie widać. Ustawiłabyś mi drążki, żebym potem nie zsiadała?
- Jasne.
Gdy dziewczyna ustawiała drągi, ja zaczęłam jazdę od rozstępowania na dwie strony. Kiedy dałam sygnał aby za kłusował, lekko podskoczył zadem. Gdy skończyłam robić z nim ćwiczenia na drążkach, był już cały spocony, więc stwierdziłam, że zacznę już galop. Przy za galopowaniu dostałam w pakiecie dwa barany pod rząd ale galopował dalej. Zauważyłam, że przy płocie stoi wiele zdziwionych ludzi, napewno tym że jeszcze się na nim trzymam. Uświadomiłam sobie, że po tylu miesiącach nie jeżdżenia nic nie zapomniałam, bo tego nie da się zapomnieć. Po skończonej jeździe wypuściłam karego na padok do innych koni. Ten odrazu poszedł się wytarzać, natomiast ja poszłam do dziadka. Z dziadkiem rozmawiali trzej panowie, którzy gdy przyszłam zawołali swoje wnuczęta. Jedną z nich była Veronica, drugą była Betty, a trzeci był wnuczek Harry. Byli naprawdę bardzo mili. Po zakończonym spotkaniu wróciłam z dziadkiem do domu, gdzie czekał pyszny obiad. Oczywiście gdy tylko przekroczyłam próg domu podbiegł Torin i skoczył na mnie, w skutku czego przewróciłam się. Po obiedzie piekłam z babcią ciasta i ciasteczka, tak minął mi wieczór.
![](https://img.wattpad.com/cover/81730696-288-k483101.jpg)
CZYTASZ
Friend of my brother [UKOŃCZONE]
Teen FictionSiedemnastoletnia dziewczyna która straciła rodziców, przeprowadza się do Las Vegas do swojego starszego brata. Jak potoczy się jej historia ?