Informacja od autorki: koniecznie przeczytajcie notkę pod rozdziałem!
Gdy wyszłam z hotelu poczułam ciepły wiatr na skórze. Dzisiejszy dzień był naprawdę ciepły i tak samo zapowiadał się wieczór oraz noc. Na wprost wyjścia zauważyłam dobrze znany mi samochód, a w nim chłopaka. Spojrzał na mnie, a potem odpalił samochód i zatrzymał się nim przede mną.- Nie chciałabyś może skończyć ze mną na kawę? - zapytał. - I tym razem mi się nie wykręcisz, bo nie wezmę na wynos - powiedział ściągając okulary przeciwsłoneczne.
- Oczywiście ty stawiasz - przewróciłam oczami i wsiadłam do auta.
- Oczywiście - przytaknął zadowolony. Zapięłam pasy, a Bradley ruszył. Po dziesięciu minutach siedzieliśmy w małej kawiarni niedaleko mojego mieszkania. Kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie, które składało się z dwóch kaw oraz dwóch kawałków orzechowego ciasta.
- Brad? - zagadnęłam, a chłopak spojrzał na mnie. - Gdzie ty właściwe mieszasz? - zapytałam.
- Na Sunsest Street - odpowiedział. - To jakieś dziesięć minut jazdy samochodem od ciebie - wyjaśnił, a ja przytaknęłam. - Jakoś rok temu wprowadziłem się od rodziców. Mieszkałem sam, a właściwie nie zupełnie sam, bo z Jessie - uśmiechnął się. Spojrzałam na niego niezrozumiale. Chłopak odblokował swój telefon i podał mi go. - To ona - popatrzyłam na wyświetlacz i zobaczyłam zdjęcie psa.
- Bardzo ładną masz tą współlokatorkę - zaśmiałam się.
- Skoro mowa o współlokatorach to będę go miał - oznajmił. - Zawsze jest łatwiej opłacić te wszystkie rachunki i tak dalej. Nazywa się Connor Ball. Znasz go? - zapytał, a ja próbowałam nie wypluć na niego kawy, którą miałam w ustach.
- Nie raczej, nie - skłamałam.
- Wydaje się w porządku - wzruszył ramionami. - I gra na basie, więc będziemy mogli sobie razem pobrzdąkać... Mogę ci coś pokazać?
- Pewnie - przytaknęłam. Kiedy Bradley szukał czegoś w swoim plecaku zaczęłam zastanawiać się nad Connorem. Pamiętam, jak James mi o nim opowiadał. Ball nie chciał zostawać długo i Matthew'a, bo nielegalne wyścigi to nie jego klimaty. Nie wiedziałam o nim nic więcej. Więc nie mogłam go oceniać. Może był dobry, a może zły. Nie mam pojęcia, czy mam "ostrzec" Brada i powiedzieć mu gdzie jego przyszły współlokator mieszkał? Odgoniłam od siebie te myśli. Connor na pewno był w sytuacji podobnej do mojej: nie miał nic, więc miał do wyboru ulice albo dzielnice South. Teraz ma szansę się z niej wyrwać, a ja nie będę mu jej odbierać. Bradley położył na stoliku ciemnoniebieski notes. Zaczął czegoś w nim szukać, a kiedy to znalazł podał mi go.
- Tylko się nie śmiej, proszę - popatrzył na mnie błagalnie. Spojrzałam na zapisane kartki.
- Piszesz wiersze? - zapytałam zaskoczona.
- Piosenki - sprostował. - Przeczytaj tą i powiedz, co o niej sądzisz - poprosił.
Though I stopped calling you
(Chociaż przestałem do ciebie dzwonić)And I stopped taking your messages
(I przestałem odbierać twoje wiadomości)Never stopped loving you
( Nigdy nie przestałem cię kochać)And the one thing that I regret
( I jedyną rzeczą jakiej żałuję)Is I stopped calling you
( Jest to, że przestałem do ciebie dzwonić)And I stopped taking your messages
( I przestałem odbierać twoje wiadomości)Never stopped loving you
( Nigdy nie przestałem cię kochać)
CZYTASZ
Sun&Moon - Bradley Simpson Fanfiction
FanfictionOn był, jak dzień. Ona była, jak noc. On żył w mgliste poranki. Ona w środku nocy. On był słońcem. Ona była księżycem. On nigdy nie widział ciemności. Ona światła. Byli przeciwnymi duszami. To było niemożliwe. Ale Słońce i Księżyc zderzyli się ze...