Wstałam dzisiaj już około godziny siódmej rano (!). Nie mam pojęcia co mi się stało, ale teraz jest dopiero dwunasta, a dzień już dłuży mi się w nieskończoność. Postanowiłam więc odwiedzić Bradley'a i wyciągnąć go na jakąś kawę. James jeszcze śpi po swojej nocnej zmianie w klubie. Pracuje tam, jako barman. Zostawilam blondynowi kartke, że wychodzę. Założyłam na siebie bluzę oraz trampki chwytajac małą torebkę wyszłam z mieszkania. Do kamienicy Simpsona miałam jakieś niecałe siedem minut piechotą, czyli naprawdę blisko.
Zadzwoniłam do drzwi, chłopak długo nie otwieral. W końcu pojawił się w drzwiach z ręcznikiem owinietym wokół bioder oraz mokrymi włosami, które przyklejaly mu się do twarzy. Nie będę udawać, że nie zrobilo mi się słabo od tego widoku, okay? Szybko się ogarnęłam i wróciłam do rzeczywistości.- Przepraszam, że tak bez uprzedenia... - zaczęłam.
- Nie nic się nie stało - otworzył szerzej drzwi. - Wejdź.
- Pomyślałam, że moglibyśmy skoczyć razem na kawę - powiedziałam wchodząc w głąb mieszkania.
- Z chęcią tylko się ubiore i wysusze, a ty rozgosc się - obdarzył mnie swoim uśmiechem. Chłopak zniknął za drzwiami łazienki. Poszłam do jego pokoju. Nigdy tam nie byłam, więc moja ciekawość kazał mi skorzystać z okazji. Podeszlam do biurka, na którym leżały stosy kartek . Byly to szkice i jakieś projekty. Mówiąc szerze bardzo mnie one zaciekawiły. Zaczęłam je przeglądać aż w końcu natrafiłam na coś. Zupełnie z boku zauważyłam białą teczkę. Jej zawartość mnie bardzo zdziwiła chociaż lepszym słowem będzie raczej przerazila. W środku znajdowaly się moje zdjęcia i informację o mojej osobie. Wzrost, kolor oczu i włosów, data urodzenia, adres domu dziecka oraz dane kontaktowe. Mój oddech przyspieszył, a dłonie zaczęły się trzasc. Po co brunetowi tyle informacji o mnie!? Usłyszałam, że Brad wychodzi z łazienki. Wybieglam szybko z mieszkania zapominając o torebce, w której znajdował się mój portfel, a w nim dokumenty. Dostarczyłam Simpsonowi jeszcze więcej informacji, ale nie mogłem się cofnąć. Biegałam ile sil do mojego mieszkania. Dotarłam do domu w trzy minuty. Przed wejściem do środka wzięłam zapasowy klucz, który był schowany w kwiatku. Zdyszana weszłam do kuchni.
- A tobie co się stało? Nie miałaś być czasem z naszym kudlaczem na kawusi? - zapytał McVey. Po tym odpowiedziałam mu wszystko, co dzisiaj zobaczyłam.
Pół godziny później
Bradley POV
Avalanche wybiegla z mojego mieszkania zostawiając torebkę. Nie mam pojęcia co się stało, ale mam nadzieję, że zaraz się czegoś dowiem. Zapukalem do drzwi. Odpowiedziała mi cisza. Zdziwiony schylilem się do doniczki stojącej obok wejścia w celu poszukania kluczy. Zdziwiłem się, bo nie było ich tam. Już nawet nie próbowałem dzwonić do Av. Nie odbierała moich telefonów.
- Av to ja Brad - krzyknalem. - Przynioslem ci torebkę - dodałem. Po chwili drzwi się otworzyły, a nich stał James, bardzo zdenerwowanay James. - Coś sie stało? - zapytałem nie pewnie.
- I ty się jeszcze pytasz? - uniósł brwi.
- Nie rozumiem - pokrecilem głową - o, co chodzi?
- O białą teczkę na twoim biurko pełną informacji o Avalanche.
- Możemy o tym porozmawiać - westchnąłem - Ale nie tutaj. Nie chce aby Av nas słyszała - oznajmilem. Blondyn przyglądał mi się przez dłuższą chwilę, a potem przytaknął.
Dwie godziny później
Avalanche POV
- Gdzie byłeś? - zapytałam, gdy McVey przekroczył prób mieszkania.
- Powinnaś porozmawiać jutro z Simpsonem. Wyjaśnij ci wszystko - chłopak nie odpowiedział na moje pytanie.
- James...
- Zgodz się Av... - przerwał mi. - On nie ma złych zamiarów. Napisz do niego - spojrzałam na blondyna, a potem na wyświetlacz mojego telefonu.
Ja:
Zgadzam się. Mogę się z Tobą jutro spotkać.Bradley:
Dziękuję, przyjadę po Ciebie o 16- Przyjedzie po mnie o szesnastej - oznajmiłam.
- Dobrze postąpiłaś - powiedział poważnie.
- A to się jutro okaże... Ty wiesz, o co chodzi, prawda? - zapytałam, a przyjaciel mi przytaknął. - I nic mi nie powiesz zgadłam?
- Nie mogę - pokrecil głowa. Westchnelam ciężko. Resztą dnia i całą noc myślałam o tym, co ukrywa przede mną Simpson i dlaczego James nie chce mi tego wyjaśnić? Nic nie rozumiem i zaczynam się denerwować. Nie jestem już pewna, czy dobrze znam Brada. Jakie tajemnice skrywa ten chłopak? I co ma to wspólnego ze mną? Tak wiele pytań. Wciąż żadnej odpowiedzi.
________________________
Nie zapomniałam o Was.
A co u Was słychać?
Planuję napisać następny rozdział co AG&EB jeszcze przed świętami
Kocham Was ❤❤❤❤
CZYTASZ
Sun&Moon - Bradley Simpson Fanfiction
FanfictionOn był, jak dzień. Ona była, jak noc. On żył w mgliste poranki. Ona w środku nocy. On był słońcem. Ona była księżycem. On nigdy nie widział ciemności. Ona światła. Byli przeciwnymi duszami. To było niemożliwe. Ale Słońce i Księżyc zderzyli się ze...