Rozdział XXIII

1K 81 14
                                    

Sięgnęła z obrzydzeniem po jeden z pistoletów przypiętych do pasa leżącego trupa. Otarła go z krwi i podała Swansonowi:
- Obawiam się, że może się to nam przydać.
Nastolatek nic się nieodrywając wziął broń od Łucji i wsadził za tył spodni.
- Co teraz robimy? - Pepper spojrzała się w stronę korytarza skąd dobiegały straszliwe krzyki.
- Musimy znaleźć Clinta i stąd się wydostać. - Łucja wyrwała pałkę z odrętwiałej ręki mężczyzny.
Niepewnym krokiem ruszyli w zdłuż białego korytarza zalanego czerwonym, migającym światłem. Wszędzie leżały części poucinanych części ciał. Łucja widząc to wszystko, czuła jak żołądek przewraca się do góry nogami. Zakryła dłońmi buzię, by ukryć odruch wymiotny. Cały ten widok był przerażający i ciągnął się, aż do końca długiego pomieszczenia. Brudnymi dłońmi popchnęła szklane drzwi, za którymi było pomieszczenie z elektronicznymi komorami. Były puste, tylko jedna świeciła się. Pepper podeszła do niej bliżej, by ujrzeć kto w niej śpi.
- To Clint. - wyszeptała.
- Musimy go jakoś stąd wydostać. - Łucja zaczęła sprawdzać ustawienia komory.
- RĘCE DO GÓRY! - ryknął męski głos.    Cała trójka odwróciła się, a przed nimi stał łysy mężczyzna z czwórką dobrze umięśnionych żołnierzy. Broń mieli skierowaną w ich stronę. Swanson bez żadnego oporu rzucił broń. Łucja podtopiła tak samo z pałką.
- Dobrze, że przynajmniej posłuszni jesteście. Niestety Wasz przyjaciel urządził tu za dużą imprezę. W związku z tym wy poniesiecie za to konsekwencje. - zatarł rękoma mężczyzna.
- Nie mamy pojęcia o co Wam chodzi! - warknęła Pepper.
- Uważacie mnie za głupca? Ten wasz dupek zdemolował całą bazę i nagle znikł. Jeśli mi nie powiecie gdzie on teraz jest, zginiecie w okrutnych torturach.
- Naprawdę nic nie wiemy. - Łucja zacisnęła pięści. - Zostawcie nas w spokoju!
- Głupcy... A mogliście umrzeć bezbolesnie z kulą w głowie. Jednak sami się tego prosicie... James przyjmijcie ich do foteli!                              Cała trójka została schwycona i brutalnie przypięta pasami do białych foteli. Mimo silnych szarpań dłońmi i rękoma pasy nawet nie drgnęły. Łysy mężczyzna ubrany w czarny golf, schylił się do jednej z komór, otworzył ją i wyjął z niej ampułki wypełnione niebieskim płynem.
- Wasz kolega jest teraz tym karmiony przez specjalne sondy. Tworzą z niego broń nowej generacji. Jego zdolności zostaną zwiększone, a wszelkie uczucia i emocje zniszczone. Tak stanie się z pozostałymi Avengersami. Wy ich tylko tutaj zwabicie, centralnie w pułapkę. Niestety już się tu zbliżają, co oznacza że już Was nie potrzebuje. Nie macie żadnych zdolności, jesteście zwyczajnymi ludźmi, dlatego pozwolę sobie takie śmiecie jak Wy zniszczyć. - odstawił niebieskie ampułki, a z jednej z metalowych teczek wyjął butelkę z czerwonym płynem. -   To jest serum, które po wstrzyknięciu wypala Was od środka. Umieracie długo w ogromnym bólu i cierpieniu.
- Jesteś nienormalny! - wrzasnęła Łucja, ciagle próbując wyswobodzić się.
- Oooo chyba jesteś najbardziej chętna! Pięknie! - nabrał strzykawką truciznę i zbliżył się do dziewczyny. - Teraz już nawet Twój Kapitan Ameryka Cię nie uratuje. - wyszeptał.                            Igła już miała dotknąć skóry Łucji, gdy nagle ciało psychopaty zostało przebite na wylot ostrzami. Facet obsunął się z krzykiem w dół wypuszczając truciznę. Upadła, rozlewając się po podłodze. Brunetka otworzyła zaciśnięte ze strachu oczy i ujrzała zarośniętego mężczyznę z bokobrodami, ubranego wyłącznie w jeansy i buty. Z jego dłoni wystawały metalowe ostrza, całe pokryte krwią ofiar. Wyglądał groźnie, cały zdyszany i wściekły. W jego oczach widać było maniakalną furię, jednak po ujrzeniu dziewczyny uspokoił się a jego oddech stał się miarowy. Wciągnął swoje ostrza, po czym z kieszeni spodni wyciągnął cygaro.
- Boże błagam oszczędź nas... - Pepper zaczęła płakać. Była już wykończona psychicznie i fizycznie.
- Przestań ryczeć. - warknął przez zęby. - Nie przyszłam tu Was zabić.
Podszedł do milczącej ze strachu Łucji i odpiął ją z pasów. Powtórzy tą samą czynność przy Pepper oraz Swansonie przy okazji paląc cygaro.
- Kim jesteś? - Łucja ciągle patrzyła na dłonie mężczyzny.
- Gówno Cię do tego. - ich bohater raczej nie należał do miłych osób.
- W takim razie dlaczego nas uratowałeś? - nadal drążyła.
- Prośba przyjaciela. Macie szczęście, bo byście pewnie leżeli już tutaj jak skwareczki. - wypuścił dym.
- Mogę się zapytać skąd posiadasz takie umiejętności? - z zaciekawieniem odezwał się Swanson.
- Nie, nie możesz. - ściął nastolatka wzrokiem.
- Ej miłej może! - zdenerwowała się Łucja.
Mężczyzna zbliżył się do niej i wymierzył w nią palcem.
- Jeszcze raz zadacie mi jakieś pytanie, a przypnę Was znów do tych foteli i zakleję Wam te wścibskie gęby. - odwrócił się i podrapał się po głowie. - Wścibska jak jej dziadek...
- Słucham?! - wytrzeszczyła oczy. - Znasz mojego dziadka?
Nagle wyłączyły się światła, a całe pomieszczenie znów zalało się czerwonym migającym światłem.
- Oho przyszli Wasi przyjaciele. Spieprzam stąd. - ruszył w stronę drzwi, wyciągając swoje szpony.
Skoczył na dwóch uciekających w korytarzu żołnierzy, po czym skręcił w lewo. Łucja wybiegła z laboratorium, chcąc złapać nieznanego bohatera. Odwracając głowę ujrzała portal, do którego wskakuje brunet. W środku ujrzała cień łysego mężczyzny na wózku, który pomachał do niej. Portal się zamknął, a ona stała osłupiała, zastanawiając się nad tym co przed chwilą się stało. Kim byli Ci dwaj mężczyźni? O co chodziło z tym tekstem, że jest upierdliwa jak jej dziadek? Dlaczego tamten facet do niej pomachał?
-UWAŻAJ!
Padł strzał z broni laserowej. Łucja otrząsnęła się i odwróciła. Pod jej nogami leżał jeden z uzbrojonych żołnierzy, a pare metrów dalej Peter Quill, który zdjął swoją maskę i obdarzył ją tym uroczym uśmiechem, który tak uwielbiała.
-------------------------------------------------------
Delikatnie odbiegliśmy od wątku miłosnego Łucji i Atar Lorda, ale... tutaj proszę Państwa wkraczają X - Meni 😄. Dlaczego właśnie oni jeśli już tak dawno temu szkoła Charlesa Xaviera upadła, a grupa mutantów rozpadła się? Czemu Łucja jest z nimi związana? Jaki to będzie miało wpływ na losy dziewczyny i innych bohaterów? Tego dowiecie się w kolejnych rozdziałach.
Piszcie czy Wam rozdział się spodoba, dzielcie się swoimi opiniami, dzięki Waszym uwagom mogę udoskonalać kolejne rozdziały.
Komentujcie, gwiazdkujcie, czytajcie...

I'm Not in Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz