- Dupek, dupek, dupek... - powtarzała Łucja z wściekłością prowadząc swój samochód.
Jechała z ogromną prędkością przez ulice Nowego Jorku. Powoli zachodziło słońce, kochała ten widok. Pomarańczowe niebo oraz ogromne chmury, które powoli znikały. Kusiło ją by zabrać swoje rzeczy z domu i wyjechać jak najdalej stąd. Odpocząć od pracy, ludzi, Nowego Jorku... Z jednej strony kochała swoje życie, bogate, pełne prestiżu... Z drugiej pełnienie ważnej funkcji, sprawiało, że była za wszystko odpowiedzialna, jeśli ona nie ogarnie to nikt inny tego nie zrobi, wszyscy polegali na niej. Monotonia życia, zaczęła ją nudzić. Kiedyś rozrywką było dla niej uczestniczenie w akcjach Avengersów. Oczywiście nie walczyła, bo nie posiadała żadnych super mocy (i chwała Bogu), ale zawsze mogli na nią polegać z hakowaniem niedostępnych systemów wroga. Niestety pół roku temu, podczas jednej z akcji uległa ogromnemu wypadkowi. W jej samochód uderzył tir. Przez dwa tygodnie leżała nieprzytomna, z nogą w gipsie i całym ciałem poranionym odłamkami. Przeszła ryzykowną operacje, gdyż jedna z rur samochodu przebiła jej bok. Była bliska śmierci. Avengersi podjęli decyzje, że Łucja nie będzie od tamtej pory jeździła z nimi. Miała zajmować się interesami firmy i w razie potrzeby służyć pomocą na miejscu.
Przyjechała pod dom, brama otworzyła się a światła wokół ogrodu zapaliły się. Dziewczyna zaparkowała auto w garażu i trzasnęła drzwiami. Otworzyła wejście, a tam przed nią stał jej ukochany Donald, który merdał ogonem. Podbiegł do Pani i zaczął ocierać się o jej nogi.
- Przepraszam Cię, że dziś mnie tak długo nie było, miałam ciężki dzień. Co Ty na to by pojechać na wieczorny spacer na plażę?
Piesek w odpowiedzi zaszczekał, a ona chwyciła za plecak. Wróciła ponownie z psem do auta i ruszyli w stronę plaży. Zawsze jechała nad morze, gdy coś złego się działo. Spacerowała wtedy w ciszy i układała wszystko w głowie. Tym razem też tak było. Dziewczyna zdjęła trampki i zamoczyła stopy w chłodnej wodzie. Mops pluskał się szczęśliwy wśród fal. Uradował ten widok Łucję:
- Ah Donald, czy tylko Ty jesteś normalnym facetem na tej ziemi?
Przypomniała sobie dzisiejszą sytuacje z windą i automatycznie spochmurniała. Już po pierwszej rozmowie wiedziała, że Quill jest dupkiem, ale że aż do takiego stopnia, żeby nie pomógł jej wstać jak się przewróciła. Niech tylko spróbuje się do niej zbliżyć, to pożałuje. Wściekła zacisnęła pieści... Ale zaraz, czemu nadal się tym przejmuje? Czemu nadal zastanawia się nad tymi idiotą? Wcześniej takie sytuacje ją mało obchodziły, teraz ją wręcz gotowało. Stop, koniec myślenia i tracenia nerwów nad tym "kosmitą". Dla niej już nie istnieje. Znów poczuła przypływ wody pod swoimi stopami. Lekki wiatr czochrał jej rozpuszczone włosy. Kosmyki lekko łaskotały jej twarz. Uśmiechnęła się. Plusnęła wodą w pieska:
- Złap mnie! - i zaczęła uciekać.
Piesek, aż pisną ze szczęścia. Poleciał za swoją Panią, wesoło szczękając.
Cali mokrzy przyjechali do domu, Ada wzięła prysznic i walnęła się na swoje ogromne łóżko. Włączyła telewizor. Leciał serial "Teoria Wielkiego Podrywu", lubiła go, szczególnie inteligentne żarty bohaterów. Nie zauważyła, gdy zasnęła. Spała rozwalona razem ze swoim mopsem, oświetleni przez telewizor. Około godziny 2:30 zbudził ją dźwięk dobiegający z salonu, otworzyła oczy. Co jest? Przecież wszystkie urządzania miała wyłączone. Delikatnie wstała z łóżka i ruszyła cicho. Skradała się, rozważając czy nie zadzwonić na policję. Mops nie zważając na niebezpieczeństwo poleciał w stronę salonu. Dziewczyna syknęła cicho:
- Donald nie... - teraz musiała ratować swojego czworonoga.
Jak najciszej pobiegła do kuchni i chwyciła największą patelnie. Na szczęście nie posiadała super mocy, a sztuki walki były jej zupełnie obce. Ruszyła w z dłuż korytarza. Wychyliła się zza ściany i zobaczyła mężczyznę, który stał do niej tyłem. Na przeciwko niego stał Donald, który zaczął na niego szczekać. W ręku trzymał pistolet, czyli zapowiada się dosyć niebezpiecznie.
- Zamknij pysk, bo Ci zaraz go odstrzelę. - niskim głosem odezwał się włamywacz.
Oczywiście pies nie zaprzestał swojej czynności, a wiec mężczyzna załadował swój pistolet i... BANG! Nagły dźwięk, zderzenia patelni z głową rozległ się na cały pokój. Facet padł ogłuszony na dywan. Łucja wyrwała pistolet i skierowała w stronę nieprzytomnego. Wyciągnęła telefon:
- Steve, mam tu nieproszonego gościa, mógłbyś przybyć? - z wściekłością patrzyła na umięśnionego włamywacza.
Czego on od niej chciał?
CZYTASZ
I'm Not in Love
Hayran KurguŁucja... niezależna kobieta o silnym charakterze pracuje dla Starka jako główna informatyczka oraz zarządzająca stroną informatyczno - produkcyjną firmy. Przyjaźni się z Avengersami, a jej najlepszym przyjacielem jest Steve Rogers zwany pod pseudoni...