Rozdział XXV

1.2K 80 7
                                    

Wystartować mieli o 7:00, by nie wzbudzić zainteresowania personelu. Opuszczał swoją planetę na dwa miesiące, pozostawiając tutaj tak wiele. Od tamtej pory gdy wyskoczył zza Kapitanem i Draxem, by ratować Tony'ego Starka nie widział Łucji. Liczył z całego serca na spotkanie z nią, lecz nie było jej ni w biurze, ni w sali konferencyjnej. Nawet Clint, którego zdążył złapać przed wylotem wzruszył ramionami i powiedział:
- Wiesz jak to z nią, pewnie znów lata po całej firmie ogarniając wszystkich statystów.
Do Tony'ego nawet nie miał zamiaru dzwonić. Po wczorajszej akcji, Iron Man zaszył się w najciemniejszych czeluściach swojego domu zupełnie odcinając się od świata. Bardzo prawdopodobne jest to, że łyka teraz tony tabletek lecząc przeraźliwego kaca i w duchu przeklina siebie. Kapitana Ameryki też nie było nigdzie. Miał odprawić Stażników i dopilnować bezpieczeństwa ich wylotu, a zajmuje się tym Czarna Wdowa. Nie podobało się to Quillowi. Czuł, że nagle zniknięcie Łucji i Rogersa nie jest przypadkowe. Zazdrościł Stevowi tak bliskiego kontaktu z brunetką. To jak darzyła go zaufaniem, spędzała z nim czas, była otwarta i prawdziwa przy nim. Tylko przed Rogersem była sobą, bo jego się nie bała. Ale czemu? Dlaczego to ten blondyn, który przed kilkoma laty został znaleziony w bryle lodu został dla niej tak bliską osobą? Drażniło go to. On tego pragnął, wiedział że nigdy dziewczyna nie obdarzy go tak wielkim zaufaniem jak Kapitana.
Szedł ze spuszczoną głową, niosąc na ramieniu plecak obładowany jego rzeczami.
- Chyba kac doskwiera. - odezwała się Gamora uważnie przyglądając się przyjacielowi.
- Mhm... - zamruczał zupełnie nie słuchając.
Dziewczyna nawet nie spróbowała ponownie zagadać. Machnęła tylko ręką zrezygnowana i wzięła ciężką skrzynie wypełnioną nową bronią, którą otrzymali od firmy Starka. Po władowaniu wszystkich rzeczy, podeszła do Strażników Natasza lustrując dokładnie jeszcze wszystkich wzrokiem:
- Do zobaczenia za dwa miesiące. - pozwoliła sobie na lekki uśmiech.
- Dzięki za gościnę. - mruknął Quill.
Cała czwórka żwawo weszła, po malutkich schodkach do kokpitu statku, tylko Peter wolnym ruchem wlókł się, jakby liczył na to, że lot przez to będzie odwołany.
- Szybciej debilu. Na kogo Ty tam czekasz?! - wrzasnął Rocket.
Chłopak ze zrezygnowaniem odwrócił głowę jeszcze raz przed zamknięciem ciężkich stalowych drzwi przyglądając się ludziom, którzy przyglądali się ich odlotowi. Nadal nie zmieniła się ich liczba, nadal Ci sami...
- Na nikogo. - szepnął i zamknął drzwi.
Statek ruszył, sterowany przez szopa, który był niezmiernie dumny, że tym razem Quill oddał mu stery. Obok niego widział Groot, który z zadowoleniem, zjadał swoje własne liście. Gamora zaszyła się gdzieś ostrząc swoje miecze, a Drax? Wczoraj podobnie jak Stark, przesadził delikatnie z napojami wysokoprocentowymi i siedział w koncie zwijając się z bólu. Quill kroczył, uważnie przyglądając się temu wszystkiemu. Jego smutne oczy śledziły każdy zakurzony kąt statku, a myśli krążyły wokół wczorajszego dnia. Podszedł do swojego bumboxa, by pyskach jedną ze swoich kaset, gdy zobaczył opartą paczkę M&M'sów z doczepioną kartką. Chłopak chwycił za to i otworzył, szybkim ruchem jakby zaraz miało to wszystko rozpłynąć się w powietrzu. Był to list, który zaczął się od...
" Drogi Peterze,
Przepraszam, że nie mogłam pożegnać się z Tobą dzisiaj, niestety nagła sytuacja, która nastąpiła po wczorajszym balu uniemożliwiła mi spotkanie z Tobą. Mam nadzieję, że to zrozumiesz. Poprosiłam moją sekretarkę, by położyła to przy Twoim bumboxie razem z ulubioną paczką Twoich słodyczy. Jeśli to czytasz, to znaczy że dobrze wykonała swoje zadanie albo Rocket pierwszy się do tego nie dostał. Mniejsza jednak o to. Piszę jednak, by wyjaśnić co zaszło ostatniej nocy. Jak zauważyłeś, mam dystans do takich spraw. Trudno zdobyć mi się na uczucie dla kogoś, tym bardziej po tak krótkim czasie... Jednak Peterze Quillu, Ty jesteś wyjątkiem. Ciagle w głowie mam ten wczorajszy taniec i to co dla mnie powiedziałeś. Z przyjemnością wróciłabym jeszcze raz do tego momentu. Czuje smutek wiedząc, że to jest ostatni kontakt z Tobą na najbliższe dwa miesiące. Jednak i właśnie dlatego powinieneś zrozumieć to co teraz napisze dla Ciebie. Zastanówmy się czy to wszystko ma sens? Czy po tym czasie uczucia nasze nie wygasnął? Czy potrafimy się dla siebie zmienić? Liczę na to, że to zrozumiesz. Niech gwiazdy Ci pięknie świecą i... NIE KOCHAM CIĘ :).
                                                              Łucja"
Quill uśmiechnął się, ściskając w jednym ręku paczkę słodyczy a w drugiej list. Miała okropne pismo, lecz nie przeszkadzało mu to w dokładnym odczytaniu wszystkiego. Nadal była niepewna. Rozumiał to, lecz był gotowy poczekać, nawet całą wieczność. Otworzył  M&M'sy. Poczuł przyjemny zapach czekoladowych orzeszków. Zamknął oczy i przegryzł pierwszy słodycz, pojąc się smakiem rozpływającej się czekolady. Założył słuchawki i znów wrócił myślami do tamtej nocy...

I'm Not in Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz