Rozdział XX

966 60 22
                                    

Auto opuściło Aberdeen, wyjeżdżając z gęstych lasów. Jeszcze bardzo długo jechali, puki nie znaleźli się na rozległych równinach, na których jednymi żywymi duszami były przebiegające od czasu do czasu dzikie sarny z jeleniami lub zające. Wysiedli przed małym drewnianym domkiem, otoczonym płotem. Obok niego był mały ogród, w którym rosły czerwone pomidory oraz soczysto różowe maliny i ciemne jagody.
- Za mną. - warkną oschle kierowca mercedesa.
Otworzył ze skrzypieniem drzwi, prowadząc ich do ciemnego pomieszczenia, oświetlanego jedynie przez jedną małą lampkę. Dom nie był przytulny. Panowała w nim wilgoć i chłód. Okna były zasłonięte roletami, a na podłodze leżał wytarty dywan. Łucja skrzywiła się mocno przyglądając się tym okropnym warunkom.
- Ty...- wskazał na Rogersa. - i robokop. - tu pokazał na Bucky'iego. - Usiądzie tutaj. Łucja, idziesz ze mną.
Steve chciał już coś powiedzieć, ale dziewczyna zgromiła go wzrokiem.
- Zostańcie tutaj, jak on prosi. To tylko i wyłącznie moja sprawa, nie chcę Was w to wciągać. - mówiąc ostatnie zdanie spojrzała się na Buckiego, który zupełnie był zagubiony.
Nie był nawet odrobine wtajemniczony w sprawę. Dziewczynie było przykro z tego powodu, ale nie ufała mu na tyle, by dzielić się z nim swoimi rodzinnymi przeżyciami. Może kiedyś...
- Nie popsujcie tu niczego. - Logan obdarzył podejrzliwym wzorkiem mężczyzn.
- Tu nawet nie da się nic zniszczyć... - szepną pod nosem Rogers.
Bycky lekko się uśmiechną słysząc to spostrzeżenie Kapitana.

Łucja była prowadzona przez wąski korytarz. Wisiały na nim zdjęcia prawdopodobnie wcześniejszych członków tego domu. Stare fotografie w obskurnych ramkach były przerażajace. Pusty wzork świdrował odwiedzającego, doprowadzając do tego że człowiek dostawał gęsiej skórki od samego spojrzenia się na fotografie. Niemiły mężczyzna otworzył ze skrzypieniem drzwi na końcu korytarza i powiedział ochrypłym głosem do kogoś w pomieszczeniu:
- To ona...
- Dobrze, dziękuje Ci bardzo. - z głębin pokoju odezwał się głos starszego człowieka.
Dziewczyna niepewnie weszła do pomieszczenia, które otaczała ciemność. Tylko przy wielkim starym łóżku, świeciła się mała lampka naftowa dająca lekką poświatę na leżącego tam człowieka. Łysy mężczyzna, pokryty zmarszczkami, miał piękne błękitne oczy. Na sobie miał niebieską piżamę, która zakrywała chude ciało. Trzęsące się ręce trzymały w dłoniach książkę pod tytułem„Wszystkie tajemnice mózgu". Staruszek od razu budził w człowieku sympatię, automatycznie obdarzał człowieka przemiłym uśmiechem, a jego ton głosu był spokojny, wręcz uspakajający.
- Witaj Łusiu... Loganie, przysuń fotel dla naszego gościa, niech usiądzie wygodnie.
Gburowaty mężczyzna od razu posłuchał się starca, co zaskoczyło dziewczynę. Jak ktoś tak zbuntowany, niemiły, wręcz nieprzyjemny, słuchał się bez żadnych problemów tak potulnego kruchego mężczyzny.

Łucja usiadła na starym fotelu. Od razu rzucił jej się w oczy, stojący w samym rogu pokoju, wózek inwalidzki. Mężczyzna od razu odparł:
- Straciłem właszę w nogach, przy pierwszej akcji X - menów. Przez pewien czas, mój przyjaciel potrafił na to zaradzić, niestety traciłem wtedy władzę tutaj. - wskazał palcem na swoją głowę.
Dziewczyna siedziała w ciszy, nie potrafiła się do niego odezwać.
- Po przeczytaniu tych listów czujesz na mnie złość. Rozumiem Ciebie, jednak to było jedyne wyjście.
Łucja podniosła pytająco na niego wzork. Skąd o tym wiedział? Jakim cudeniek wyczuć jej emocje?
- Czytam w myślach, potrafię odczuwać emocje innych... - odpowiedział dla niej. - Jestem mutantem.
- Więc jakim cudem moja mama i ja nimi nie jesteśmy?
- Wszystko po kolei młoda damo. - uśmiechną się do niej. - To było, tej morźnej zimy 1962 roku w Anglii...

- Razem to będzie 20£. - wyszerzył się do niego blond kasjer, podając dla niego zakupione dwie książki, zapakowane w brązowy papier z kokardą.
Charles podał w milczeniu banknot. Obrócił się na pięcie i ruszył w stronę szklanych drzwi, gdy przed nim weszła kurtko ścięta brunetka w czarnym berecie i bordowym płaszczu. Ścięła wzrokiem młodego mężczyznę, po czym ruszyła w stornę działu z książkami naukowymi. „Kobieta z temperamentem." pomyślał sobie. Wyszedł ze sklepu, zapominając o kobiecie w berecie.

I'm Not in Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz