Rozdział IV

1.8K 122 9
                                    

Jechali w stronę siedziby Starka, opalając się w promieniach nowojorskiego słońca. W głośnikach auta grał "Land of Confusion" Genesis.
- Wiesz, że za dwa tygodnie Collins ma w nowojorskim teatrze swój koncert? - Rogers z dumą spojrzał na Łucję.
Co raz większe robił postępy na temat ogólnej wiedzy o świecie. Żył zamrożony 66 lat, przez ten okres czasu cały świat zmienił się o 180 stopni. Zaszły nowe przemiany kulturowe, społeczne i techniczne. Trudno mu było odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nadal ma z tym problemy, lecz dostał ogromne wsparcie od nowych przyjaciół. Każdy w pewien sposób próbował nauczyć go czegoś na temat zaszłych "nowości". Łucja jako ogólna fanka muzyki przedstawiła mu zestawienie największych zespołów i podzieliła się z nim kolekcją swoich płyt. Szczególnie polubił Beatlesów i ich Biały Album.
- Wiem Stevie, właśnie chciałam Ci powiedzieć, że kupiłam dla nas bilety na jego konc... - dziewczyna nagle zgięła się w pół i zacisnęła zęby.
- Łucja żyjesz?!
- Tak, tak wiesz jak to jest z tym moim żołądkiem, czasami tak mam.
- Mówiłem byś wybrała się z tym do lekarza...
- Byłam i dał leki. To przejdzie...
Łucja od roku zaczęła mieć chroniczne bóle żołądka. Niektóre były tak ogromne i nagłe, że paraliżowały ją na cały dzień. Lekarze nie potrafili określić co dokładnie jej dolega, nawet najwięksi specjaliści medyczni Starka nie potrafią tego wyleczyć. Bóle zatem są tłumaczone jako wada genetyczna w jej rodzinie, dziadek Łucji miał takie same objawy, lecz już jej ojciec posiadał tylko lekkie problemy żołądkowe, uznano więc że wada ta ominie dziewczynę. Niestety bardzo się mylono.
Zajechali pod ogromny drapacz chmur, na którym widniała wielka litera "A". Weszli do środka, a tam od razu przywitał ich Sokole Oko:
- Radzę dla Kapitana szybko melisę wypić przed spotkaniem z Tonym...
- Och jak dobrze że już jesteście! - z korytarza wyłonił się Iron Man. - Chodźcie za mną... Już w sumie tylko wy o tej sytuacji nie wiecie...
- Jakiej sytuacji? - Steve nerwowo zaczął wypytywać, gdy w tym czasie Łucja dostała dokumenty od Tony'ego.
Zaczęła przeglądać strony, na nich był zapisany językiem NET program do...
- Próbowałeś skontaktować się przez sądy kosmiczne z innymi jednostkami życia?! - wybuchła Łucja. - Wiesz czym to może skutkować?!
- Skontaktowałem się i zaprosiłem ich nawet do siebie. Będą tutaj już dziś wieczorem. - Stark jakby nie zauważył oburzenia dziewczyny.
- Czemu nie przedyskutowałeś tego z nami? Ustaliliśmy, że wszystkie ważne decyzje będą przechodzić przez wszystkich Avengersów. - Steve zaczął zaciskać pięści w gniewie. - Dlaczego to zrobiłeś? Chcesz powtórki z historii? Za mało nawalczyłeś się z obcymi?
- Właśnie o to w tym wszystkim chodzi Steve. Ja zobaczyłem to, czego wy nie zobaczyliście. Tam na górze jest naprawdę potężna siła, która może nas prędzej czy później zgładzić. Widząc to, nie mogę bezczynnie siedzieć.
- Przepraszam, że przerywam ale widzę tutaj jeden błąd w zapisie, źle podałeś zmienną H, mogłeś także równanie warunkowe krócej zapisać. - brunetka zaczęła bardziej przyglądać się zapisowi.
- Właśnie dzięki temu błędowi, skontaktowałem się z nimi, Strażnikami Galaktyki. Rozmawiałem o nich z Doktorem Strangem. Mówił mi, że podczas jednej z teleportacji napotkał się na nich. Jest to grupa, która podobno stoi na straży galaktyki. Należą do niej zen - whoberianka Gamora, szop Rocket, roślina zmutowana genetycznie Groot, gigant Drax oraz człowiek Peter Quill, który stoi na ich czele.
- Świetnie zaprosiliśmy cyrk do nas. - przewróciła oczami Łucja.
- Jakbyśmy sami cyrkiem nie byli... - z zażenowaniem powiedział Kapitan, który zabrał się i poszedł w stronę pracowni naukowych, gdzie prawdopodobnie siedział Banner. Tony wciągał ze swojej kieszeni telefon i zadzwonił:
- Marry moja droga, weź przynieś dla naszego Kapitana jakieś czekoladki na uspokojenie, biedak zaraz w nerwice popadnie. - uśmiechnął się. - ROGERS TYLKO MI TY TU SIĘ NIE DENERWUJ ZŁOTKO! Łucja pomachała z niezadowoleniem głową i ruszyła w stronę swojego biura, czekał dziś na nią pracowity dzień.
- Łusiu weź spróbuj włamać się na system z jednych sąd NASA, by nie zauważyli że ktoś nas dziś odwiedza. - krzyknął jeszcze do niej Tony. Dobra, to będzie bardzo pracowity dzień.

-------------------------------------------------------
Strasznie jest mi miło widzieć, że co raz więcej Was tu jest. To strasznie mobilizuje do dalszego pisania ❤️, tym bardziej że jest to moje pierwsze ff i dopiero teraz rozpoczęłam jako tako moją przygodę z pisaniem. Proszę, jeśli macie jakieś pytania, zastrzeżenia, uwagi itp. komentujcie, to bardzo pomaga 👌😁. No i oczywiście jak rozdział się Wam podobał, to nie zapomnijcie o zostawieniu gwiazdki. Uwielbiam Was 💕 i życzę dalszego miłego czytania 😉😉😉

I'm Not in Love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz