W tym samym czasie na zewnątrz Torwey podchodził ostrożnie do wejścia. Było już ciemno, nie wierzył w duchy, ale jakaś jego część była przestraszona na myśl o spotkaniu takiej istoty.
Gdy miał już wejść przez drzwi wejściowe usłyszał ze środka krzyk Rad’a. Głos przepełniony bólem sprawił, że chłopak poczuł ciarki i błyskawicznie odsunął się od wejścia, a po chwili uciekł.
Czarnowłosy najpierw tarzał się na zakurzonej podłodze piętra, a później skulił. Miał nieregularny oddach, dostał gorączki, a jego ciało drżało przeszywane dreszczami, które przychodziły co jakiś czas. Trucizna spowodowała ból w całym ciele. Przez to również wzrok mu się zaćmił i nie mógł widzieć wyraźnie.
Duchy znajdujące się w pomieszczeniu odsunęły się od chłopaka na dość spory dystans. Każda osoba, która by tu weszła przy odrobinie światła mogłaby zobaczyć to samo, co one. Z ciała dziecka najpierw w małych, a później w większych ilościach zaczęły unosić się czarne smugi. Rad nie był tego świadomy, przez swój stan. Jednak energia tłumiona w jego ciele teraz wypalała truciznę walcząc z nią, przez co czuł gorąco bardziej, niż przy samej gorączce.
Przeźroczysta postać dziewczyny obróciła się w stronę upiora, który przyglądał się procesowi, jaki zachodził.
-Można mu ufać? - zapytała wyraźnie nie będąc pewną tego stwierdzenia.
-To nie chodzi o to, czy można. Ja sam, jak i ty nie mamy wyboru, prawda? Nawet jeśli ludzie nas zobaczą, żaden nas nie usłyszy. A nawet, jakby chcieli nam pomóc ciężko byłoby wytłumaczyć im czego chcemy, nie sądzisz?
-Pewnie tak. Ale to demon! Jak my, dusze, które on pochłania, mamy mu zaufać, że odeśle nas do Zaświatów?!
-Przy nim byłaś bardziej spokojna.
-Bo nie chciałam go prowokować! Może nie wyglądam, ale byłam strategiem mojego oddziału. Wiem, kiedy mogę powiedzieć więcej! A teraz on nas nie usłyszy! To zioło jest trujące, a on będąc w ludzkim ciele od dawki trucizny, tylko jednego może umrzeć! Właściwie to czemu w nim jest? Wiesz może, skoro przyszedłeś tutaj z nim?
-Nie wiem dokładnie dlaczego, ale przez pewien wypadek jego energia została stłumiona. Na dodatek moc, jaką dysponuje jest niewielka.
-Czemu w ogóle trzymasz się tego demona? Jesteś potężniejszy ode mnie i z łatwością mógł byś kogoś opętać, by sprawił byś odszedł w spokoju.
-Mój problem polega na tym, że zabili mnie, gdy miałem zasłonięte oczy. A wcześniej nie widziałem, gdzie mnie zabrali. Gdy stałem się świadomy wiem, że opuściłem już miejsce, gdzie mnie zabili, więc nie znam go. I nie wiem też co stało się z moim ciałem. Mam małe przebłyski, gdzie widzę, jak zabierają moje ciało. Mogli zrobić z nim kilka rzeczy, a sam nie jestem w stanie stwierdzić, gdzie się znajduje.
-Nawet jeśli nie wiesz, możesz znaleźć jakiś inny sposób, niż trzymać się tego demona, który jest słaby. Jego moc jest mała, tak jak tych małych, brzydkich stworków. Jednak posiada wygląd zbliżony do ludzkiego w dużym stopniu. To znaczy, że ma średnią rangę. Bo demon wyższej rangi nie mógłby mieć tak mało mrocznej energii i nie ukrywał by się pod postacią dziecka. One nie robią tego, bo uważają, że to jest dla nich nieodpowiednie. Tak, jak szlachcic nie będzie wykonywał prac domowych, bo jest to dla niego poniżające.
Kifid milczał przez dłuższą chwilę, a później spojrzał swoimi płonącymi oczami na dziewczynę.
-Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy, co to za demon.
Przyglądała się chłopcu, który cierpiał, jednak nie widziała nic niezwykłego w aurze demona.
-Oświecę cię, skoro nie wiesz co to za demon.
-Skąd i po co mam znać poszczególne demony?! - zapytała z oburzeniem - Nie potrzebuje tego, by spocząć w pokoju!
-To Demoniczny Władca, demon, który powinien nie żyć od stu lat.
Dziewczyna miała twarz wykrzywioną w kpinę. Jednak, gdy nie słyszała ciągu dalszego zmieniła się najpierw w niedowierzanie, a później w szok.
-J-jak to możliwe?! Słyszałam, że go zabili! Jak to możliwe, że on jest tutaj, a nie pyłem na tym polu bitwy?!
-Najwyraźniej udało mu się odrodzić. Z pewnością jest twardy. Chociaż aura demona nie przylega, tak mocno, jakby to było ciało demona. Przypomina bardziej, jakby to dziecko było opętane. Tylko, że zamiast ducha zrobił to demon. Jednak to z pewnością jego własne ciało.
-Ale numer! Nie wierzę! Gdybym była tylko silniejsza to zabiłabym go!
-Nie pozwoliłbym ci na to - odpowiedział spokojnie upiór na to oświadczenie.
-Co?! Przecież to największy wróg wszystkich ras na świecie! A ty go nie zabijesz?! Bo co?! Bo chcesz odejść w spokoju i będziesz miał gdzieś, co stanie się ze światem?! Ja zabiłabym go! Nawet, jeśli nie mogłabym zaznać później spokoju i miała wiecznie tułać po tym świecie! - wyrzuciła z siebie histerycznie.
-Może i jestem egoistką, ale widzę też zachowanie, które nie pasuje do demonów. Jest ciekawy, nie zabija, nawet jeśli miał do tego okazję, a miał. Mógł pochłonąć duszę zabitych skoro jest słaby, prawda?
-No to miał w tym pewnie jakiś cel! Demony są przebiegłe!
-Od wczoraj śledzą go dwie osoby. A ja nie mam zamiaru pozwolić go zabić. Zresztą, jak cię zabierze i trochę z nim pobędziesz to zrozumiesz.
-Jak zabierze mnie stąd?! On może tutaj umrzeć!
-Jest Demonicznym Władcą. Wierzę, że dlatego, że jest słaby nie pozwoli się zabić tak łatwo. Zresztą to widać. Mroczna energia mocno wypala truciznę w tym ciele.
Chwilę po tym, jak skończył mówić mroczna energia zniknęła. Czarnowłosy obrócił z trudem ciało na plecy i wziął głęboki oddech. Powtórzył kilka razy głębokie wdechy, a później obrócił się w stronę ziół. Z bólem w oczach wziął do ręki drugą roślinę.
-Niech to się szybko skończy, chcę mieć to już za sobą - mruknął pod nosem i wziął do ust trujące ziele.
Ponownie wrzask pełen bólu rozniósł się po budynki, ale tym razem można go było usłyszeć na podwórku, gdyby ktoś tam był. Jednak z racji, że ludzie wiedzieli o nawiedzonym domu nie chodzili tam. Gdyby ktoś usłyszał ten krzyk niewątpliwie byłby przerażony.
W między czasie wrócił szczeniak i przyglądał się z niepokojem czarnowłosemu. Jednak po chwili rozejrzał się dookoła czując dziwną obecność, której wcześniej nie znał. Nie mógł jednak niczego dostrzec i usiadł niedaleko chłopca przyglądając mu się.
Po ustaniu bólu po drugim ziele mała Bestia podeszła do dziecka leżącego na podłodze i trąciła go nosem zaniepokojona jego zachowaniem. Chłopiec pogłaskał zwierzę po głowie i odsunął od siebie. Wziął ostatnie zioło i połknął je.
Po zakończeniu wszystkiego przez brudne okna na twarz dziecka padły promienie wschodzącego słońca. Chłopiec poruszył się i otworzył oczy. Czuł zmęczenie w całym ciele, ale podniósł się. Miał bladą twarz i podkrążone oczy, jakby zobaczył upiora. Widział jednego przed sobą, ale jego stan wynikał ze zwalczania trucizny w jego ciele.
Podniósł się z trudem i patrząc na lalkę leżącą na podłodze oraz postać ducha dziewczyny, która zanikała w świetle dnia podniósł zabawkę. Podszedł do swojej torby, chwycił ucho w rękę i ciągnąc ją za sobą szedł w stronę schodów. Bestia szła obok niego przyglądając się mu. Zwlókł się ze schodów i powoli człapiąc wyszedł z budynku.
Ludzie, którzy go zobaczyli, gdy wychodził z bramy byli przestraszeni i odsuwali się od niego. Straszył swoim wyglądem przechodniów, których na szczęście o tej porze było niewielu.
W gildii o tej porze była tylko jedna recepcjonistka, która siedziała przy okienku przyjmując misje od awanturników, którzy lubili wcześnie wychodzić oraz kilka osób krzątających się w kuchni.
Rad przeszedł przez całą salę do schodów i wszedł na piętro. Wchodząc do pokoju nawet nie zamknął drzwi. Odłożył lalkę trzymaną w ręce na stolik obok łóżka. Położył się na nim natychmiast zapadając w głęboki sen.
CZYTASZ
Drugie życie Rushder'a Vergim [Porzucone]
Fantasy"Ostatnie chwile Władcy Demonów" i "Ostatnie chwile Władcy Demonów... A może jednak nie...?" to prologi do tej serii. Historia dzieje się po odrodzeniu Władcy Demonów - Rushder'a Vergim. Dostaje nowe imię - Rad - i wędruje po świecie próbując odzys...