Rozdział 35 - Zmęczenie i niedowierzanie...

64 13 0
                                    

Następny rozdział będzie we wrześniu :)

-----

Ah... Wszystko mnie boli... Z trudem podniosłem głowę patrząc na okno. Jasno. Czyli już po śniadaniu... Ciekawe ile spałem... Na pewno siostrzyczka Iz będzie zła, że nie wstałem o odpowiedniej porze...

Zmęczony podniosłem się do siadu i rozejrzałem po niewielkim pomieszczeniu, w którym teraz mieszkam. Wszystko na swoim miejscu, a opętana lalka jest na stoliku przy łóżku.

Szczeniak leżał przy łóżku i podniósł głowę, by spojrzeć na mnie, gdy się podniosłem. Kifid stał przy drzwiach oparty o ścianę.

Uh... Co trzeba zrobić... Dłuższy czas nie mogłem pozbierać myśli i skołowany siedziałem na łóżku. Trzeba coś zjeść... Zapamiętać resztę księgi, bo nie wiadomo, kiedy się zjawią inni ludzie z tamtej walki, o ile w ogóle się pojawią... Zdać raport z misji...

Spojrzałem na małą Bestię myśląc co dalej.

-Właśnie. Ty nie masz jeszcze imienia - powiedziałem do siebie, na co szczeniak przekręcił głowę lekko na bok - Co by tu dać... Hm... Li... Gerde... Nie, coś innego... Borde też nie. Co by dać, co by dać... Chyba mam, Liberge. Będziesz się nazywać Liberge - powiedziałem, na co spojrzała na mnie dziwnie.

Jedno z głowy. Przeciągnąłem się i wstałem z łóżka, wyglądając przez okno na ulicę. Był ruch, a słońce było już na zachodzie. Jest popołudnie... Ja przespałem nawet obiad?! ... Jest źle. Siostrzyczka będzie zła... Jeśli zejdę dostanę od niej ochrzan... Ale jestem głodny...

Walczyłem chwilę ze sobą, ale głód zwyciężył i zdecydowałem się zejść, przygotowując się na krzyki zdenerwowanej blondynki.

-Kifid, pilnuj, by nikt nie zabrał lalki.

-Zostawiasz mnie na warcie, bym pilnował zabawki? Wystarczająco nudne jest pilnowanie cię, gdy śpisz.

-To czemu nadal ze mną jesteś i mnie pilnujesz, co? - zapytałem, mimo, że wiedziałem co odpowie.

-Mam do ciebie sprawę, a na razie jesteś za słaby - stwierdził krótko.

-Więc po co narzekasz?

-Bo mogę. I będzie cię to bardziej denerwować.

Jestem pewien, że gdyby wyglądał normalnie miałby teraz szyderczy uśmiech. Westchnąłem. Nie obudziłem się jeszcze do końca, więc przeciągnąłem się i ziewnąłem. Nie pomogło... Naszła mnie myśl, że jeśli się uszczypnę, to mi przejdzie. Spróbowałem, też nie pomogło. Muszę się dobudzić, inaczej nie będę mógł się skupić... Skoro szczypanie nie pomogło, to może coś mocniejszego...

Przyłożyłem sobie dłoń do policzka i uderzyłem się. Boli... Ale to jeszcze nie to. Ponownie przyłożyłem dłoń i uderzyłem mocniej. Policzek zaczął mnie piec, a odczuwany ból od razu mnie otrzeźwił. O wiele lepiej. Ale nadal jestem zmęczony...

Ziewnąłem i jeszcze raz przeciągnąłem się. Wyciągnąłem trochę pieniędzy, które otrzymałem za zadania i zwróciłem się do Bestii.

-Chodź, Liberge. Idziemy coś zjeść.

Wyszedłem na korytarz z moim zwierzakiem i ruszyłem niepewnie na schody, czekając aż siostrzyczka mnie zobaczy i zacznie krzyczeć czemu się nie obudziłem, jak mnie budziła. Powoli schodziłem szukając jej wzrokiem. Nie znalazłem jej jednak i po cichu szedłem przez salę do okienka, gdzie mogłem zamówić posiłek. Kobieta przy okienku przyglądała mi się dziwnie, a po zamówieniu posiłku stwierdziła, że nie muszę dzisiaj płacić.

Drugie życie Rushder'a Vergim [Porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz