Kiedy szliśmy w stronę schodów i mijaliśmy kolejnych ludzi zauważyłem coś co wcześniej mi umknęło. Ilość ostrzy na tatuażu była różna, tamci ludzie, z którymi walczyłem rzeczywiście mieli dwa noże pod czaszką. Może w stresie widok zlał mi się i widziałem jeden? Ich szef na ramieniu miał siedem, a Conter ma sześć.
Pewnie gdybym wcześniej nie spotkał mistrza gildii aura szefa i tego gościa obok mnie sprawiłaby, że czułbym się przytłoczony. Mówili coś o poziomach... Jeśli mogę swobodnie zadawać pytania to trzeba to wykorzystać od razu!
-O co chodzi z tymi poziomami? - zadałem pytanie patrząc na tego mężczyznę. Spojrzał na mnie kątem oka prowadząc po niższym piętrze.
-Skoro jesteś w gildii to wiesz, że awanturnicy są podzieleni na rangi. Mamy własny podział wewnątrz gangu, ale jest on podobny do tego awanturników, a są nim właśnie poziomy.
-Jesteś jakimś cieniem czy prawą ręką szefa, że tak wszystko wiesz? Przecież później poszedłeś, a to co mówisz sprawia, że mam wrażenie, jakbyś był przy całej rozmowie. Nie było tam miejsca, gdzie mógłbyś się ukryć. Więc skąd...
-Był przy tym, słyszał wszystko. Może nie zwróciłeś uwagi, ale wokół było jeszcze kilka stołów i on siedział przy jednym z nich ukrywając swoją aurę. Stał się niewidzialny dla tych, którzy wykrywają obecność.
Cholera! Nic nie zauważyłem! Muszę stać się silniejszy, inaczej zginę zanim osiągnę swój cel! Zaraz, cel? Jaki cel? Z zamyślenia wyrwał mnie głos Contera.
-Rzeczywiście jestem prawą ręką Gadre i nie jestem cieniem. Po prostu mam swoje sposoby - powiedział z tajemniczym uśmiechem.
Dobrze, że mam Kifid'a, bo teraz bym myślał jak on to zrobił. Kurde, tak szybko go zaakceptowałem, a widzę go dopiero od rana! Co jest ze mną nie tak, żeby tak szybko zaakceptować fakt, że chodzi za mną upiór, który przeraża większość zwykłych ludzi?! A no tak, ja nie jestem zwykłym dzieciakiem...
Po rozterkach wewnętrznych postanowiłem zadać kolejne pytanie.
-Czy gang ma jakąś władzę poza slamsami?
-W obrębach miasta tak, dalej już nie.
-W których jego częściach?
-Dzielimy się wpływami z Świątynią i mamy układy z kilkoma szlachcicami. Z gildią trudno jest nam się porozumieć, ale kilku awanturników jest w naszej mocy.
-Na takiej samej zasadzie jak ja?
-Hm. Ty masz z nich wszystkich najlepiej. Niektórzy są u nas zadłużeni, po innych sprzątaliśmy, jeszcze inny są po prostu uzależnieni od naszego towaru.
-Jak członków gangu traktują straże miasta?
-Oni nie zapuszczają się do slamsów, a dopóki my nie wyjdziemy poza nasz teren jest dobrze. Jeśli jednak trzeba gdzieś iść używamy podziemi miasta. Nie chcemy rozpętać jakiejś krwawej potyczki w mieście. Jesteś strasznie dociekliwy jak na takie małe dziecko...
-Jestem po prostu ciekawy - odpowiedziałem uśmiechając się - W ogóle nie pasujesz do tego gangu według mnie. Bardziej pasował byś na doradcę albo na kogoś przy władzy w mieście. Wydaje mi się, że jesteś obeznany w wielu sytuacjach w tym mieście - powiedziałem zgodnie z prawdą zakładając ręce na głowę. Byliśmy prawie przy wyjściu z budynku. Spojrzałem na niego i zobaczyłem dziwny wyraz twarzy, wyglądał na zakłopotanego?
-Umiesz trafić, dzieciaku. Wolałbym być gdzie indziej, ale to nie ma już znaczenia - westchnął.
Wyszliśmy i odchodząc kawałek przystanąłem.
-Nie musisz mnie odprowadzać, sam trafię z powrotem.
-Jesteś pewien? - pokiwałem głową - Dobra - wzruszył obojętnie ramionami - Ja mam jeszcze inne rzeczy do zrobienia.
Powiedział i zaczął odchodzić. Przez chwilę stałem, ale jeszcze się odezwałem.
-A jak ja będę chciał cię znaleźć? Szukać cię tutaj?
Podniósł rękę i wskazał palcem budynek gangu, do którego po chwili wszedł.
-Co o nim myślisz, Kifid? Jesteś w końcu doświadczonym wojownikiem.
-Ukrywa swoją aurę. Jest na poziomie awanturnika rangii B, może A. Wiele mógłbyś się od niego nauczyć, zwłaszcza ukrywania swojej obecności. Oczywiście jeśli zgodziłby się cię tego nauczyć.
-A jak myślisz, mógłbym się czegoś nauczyć od szefa Dzikich Ostrzy? Tego Gadre - spytałem kierując się w stronę uliczek, by wyjść ze slamsów.
-Możliwe, ale on używa raczej tylko brutalnej siły. Wątpię, że umie używać zaklęć albo jakiejś energii. Może jednak posiadać jakieś umiejętności.
-Umiejętności? - zdziwiłem się - Jakie umiejętności? I co takiego może mieć taki dryblas?
-Kto go tam wie. Chyba nie wiesz, ale to że mnie widzisz zawdzięczasz umiejętności, tak samo twoje rozumienie i możliwość posługiwania się językiem elfów to też umiejętność.
Szedłem zastanawiając się co jeszcze dzisiaj mogę zrobić, gdy coś mnie zaskoczyło.
Kifid, ty rozumiesz język elfów?! - spytałem głośno zaskoczony, a parę osób obróciło się w moją stronę z minami mówiącymi "Do kogo mówi to dziecko?", "Zwariowało?". Nie zwróciłem na to uwagi, bo nie obchodziło mnie to w tej chwili. Jedynym co mnie obchodziło to uzyskanie odpowiedzi od niewidzialnego dla innych towarzysza. Duch obrócił się w moim kierunku przyglądając mi się blado-zielonymi ślepiami.
-Oczywiście, że rozumiem. Myślisz, że jak inaczej można by było ustalić bitwę z elfami i innymi rasami bez znajomości ich języka? Poza tym nie odezwałbym się przy tej staruszce, gdybym jej nie rozumiał.
-To znaczy, że znasz też języki innych ras? - zapytałem podekscytowany. Może nauczy mnie jakiegoś! Wtedy będę mógł może rozszyfrować coś w jakichś ruinach!
-A czy ty nie masz nic lepszego do roboty niż wypytywanie upiora? Na przykład znalezienie swojego zwierzaka albo przeczytanie ksiąg, które zabrałeś z katakumb?
Racja! Tyle dzisiaj się wydarzyło, że z głowy mi wyleciało! Dosłownie jedno wydarzenie goni drugie i o trzecim mniejszym się zapomina. Czyli zobaczmy: powinienem poszukać mojej Bestii, spróbować przeczytać te księgi, które zabrałem... Przydałoby się też sprawdzić czy te trujące zioła mogą dać mi odporność... I nie dałem jeszcze mojej Bestii imienia. Jakiś trening też byłby dobry... Trening... Spojrzałem na ducha obok mnie uśmiechając się. Chyba już mam pierwszego nauczyciela od szermierki. Na dodatek walczy dwoma ostrzami co jest przydatne, bo można się bronić atakując jednocześnie. Jakaś ogólna nauka też by się przydała...
-Najpierw wrócę i poczytam te księgi, szczeniak powinien wrócić do wieczora jak zgłodnieje... - mamrotałem pod nosem idąc ulicą - Jutro poszukam jeszcze jakiegoś zadania albo misji, może będzie jakieś odizolowane miejsce, w którym będę mógł sprawdzić zioła. Później może zapytam o coś siostrzyczkę Iz. Trening na razie na koniec zostawię, bo coś czuję, że może być ciężko...
Stanąłem na chwilę przed gildią, a później skierowałem się do pokoju z zamiarem czytania.
CZYTASZ
Drugie życie Rushder'a Vergim [Porzucone]
Fantasia"Ostatnie chwile Władcy Demonów" i "Ostatnie chwile Władcy Demonów... A może jednak nie...?" to prologi do tej serii. Historia dzieje się po odrodzeniu Władcy Demonów - Rushder'a Vergim. Dostaje nowe imię - Rad - i wędruje po świecie próbując odzys...