Październik (1)

948 70 30
                                    

***Ostrzeżenie: Będzie niesmacznie w czwartej scenie.***

Jeśli dałoby się podliczyć czas, jaki Terencia spędziła, pisząc w dzienniku, to z pewnością wynik przekroczyłby dobę. Ślizgonka rozmawiała z Tomem przed, między i po zajęciach. Spała ledwie kilka godzin, a oznaki niedoboru snu ukrywała pod makijażem. Co ciekawe, cieszyła się, że dzięki wiedzy, którą pozyskiwała od Riddle'a, lepiej jej szło podczas lekcji. Potrafiła odpowiadać na pytania często wykraczające poza obowiązujący zakres materiału, a na eliksirach profesor Snape przyznawał Slytherinowi jeszcze więcej punktów.

Oczywiście Terencia nie rezygnowała z codziennych obowiązków i przyjemności na rzecz Toma. Jednak nie zwracała uwagi na to, że z dnia na dzień robiła się coraz bardziej zmęczona. Dotarło to do niej, dopiero gdy podczas lekcji ONMS wyłączyła się i nie słuchała wykładu profesora Kettleburna na temat chorób, na które mogą zapaść abraksany. Postanowiła zwierzyć się z tego Tomowi na najbliższej przerwie.

Gdy tylko zamknęła za sobą drzwi kabiny, usiadła na toalecie, wyciągnęła dziennik i pióro, a następnie zaczęła pisać.

Tom, nie wiem co się ze mną dzieje. Ostatnio jestem okropnie zmęczona, a już szczególnie, kiedy miałam trudne dni (rozumiesz, co mam na myśli). Boję się, że sobie nie poradzę z testami. Wiem, że to dopiero przedsmak, ale to zmęczenie mnie przeraża. Bo skoro teraz nie daję rady, to co będzie potem?

Tekst zniknął, ale blondynka była już do tego przyzwyczajona i nawet się nie bała. To było tak zwyczajne, jak znikanie zaczarowanych przedmiotów.

Och, Terencio, to całkiem naturalne, że jesteś zmęczona. Taka wspaniała. Tyle się uczysz, tak bardzo się starasz spełniać oczekiwania innych... Ale mógłbym Ci pomóc.

Jak? Jak, Tom? Przecież Ty jesteś w dzienniku.

Tu nastąpiła krótka przerwa, nim Ślizgonka otrzymała odpowiedź. Nie musiała się martwić, że Tom jej nie odpowie. Zawsze odpowiadał, po prostu niekiedy potrzebował więcej czasu.

To bardzo proste. Jeszcze dzisiaj pokażę Ci, jak to działa. Tylko proszę, nie wpadaj w panikę.

***

Na brodę Merlina — pomyślała Terencia, gdy McGonagall przyznała Slytherinowi dziesięć punktów.

Spokojnie Terencio, jestem tu — usłyszała w odpowiedzi głos, który musiał należeć do Toma. Właściwie dziewczyna nie była pewna, dlaczego przypisała go jemu, ale w tamtej chwili nawet się nad tym nie zastanawiała.

— Tom? To ty? Tom, ja podniosłam rękę wbrew własnej woli i odpowiedziałam na pytanie, na które nie znałam odpowiedzi!

— Uspokój się. Przed tym właśnie cię przestrzegałem. A teraz pomyśl logicznie. W gruncie rzeczy nic złego ci się nie stało. Jeśli sobie nie życzysz takiej ingerencji, usunę się — mówił spokojnie i rzeczowo, jakby chcąc dodać jej otuchy w tej trudnej chwili. — Pamiętaj Terencio, że jestem twoim przyjacielem i nie zrobiłbym nic, aby sprawić ci zawód.

— Wszystko w porządku? — zapytała nagle Elizabeth, przerywając wewnętrzną rozmowę swojej koleżanki. — Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha.

Blondynka spojrzała na nią swoimi błękitnymi oczyma i zamrugała. Ciężko jej szło przypomnienie sobie, o czym mówiła Rowle.

— W porządku — odszepnęła Terencia, uśmiechając się przy tym delikatnie. Chciała przynajmniej sprawiać pozory normalnej uczennicy. Gdyby się przyznała, że słyszy głos...

Dziennik Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz