Maj (3)

540 48 12
                                    

Zmęczenie. Potworna senność ogarniała Terencię. Powieki ciążyły, głowa sama opadała, a kończyny odmawiały posłuszeństwa. A jednak nie zasypiała, powstrzymywała się. Bo ta senność była inna, jakby spowita złą energią. Przynosiła coś złego i niepokojącego. Dziewczyna miała wrażenie, że wciąż jest w pokoju, w którym leży osoba umierająca i panuje grobowa atmosfera. Nie ma miejsca dla spraw niepoważnych.

Tom odzywał się rzadko, choć miał dziwnie dobry humor. Dopiero po śniadaniu Ślizgonka zdała sobie sprawę, co jest tego przyczyną. W jednej chwili wyglądała jeszcze gorzej, o ile w ogóle to było możliwe.

Może jednak pozwolisz mi zająć się dalszym biegiem wydarzeń — zaproponował Tom takim tonem, że nie było wątpliwości, iż to nie pytanie. I tak by nie zaprotestowała.

Terencia spojrzała na kończących swoje śniadanie uczniów i nauczycieli, na opromienioną Wielką Salę, na puste miejsce dyrektora. Niedługo w Hogwarcie zacznie się rzeź mugolskiej krwi i co czwarta osoba w tym pomieszczeniu będzie martwa.  Ale Tom wreszcie stanie u jej boku. Wielki, potężny i żywy. Dla niej podbije świat, aby złożyć go u jej stóp...

Zasnęła, choć nikt tego nie zauważył.

***

Tom niemalże odepchnął świadomość dziewczyny od sterów. Teraz on tu rządził. Nakazał wstać od stołu. Wstała. Nakazał iść do łazienki i ukryć się – zrobiła to. Rozbrzmiał dzwonek, uczniowie rozeszli się do klas, Terencia wyszła na korytarz. Zabrała dziennik z dormitorium i udała się w miejsce, które wskazał jej Tom. Pod poprzednim krwawym napisem pojawił się kolejny, gdy wbiła paznokieć  w przedramię i wypisała na ścianie wiadomość od Dziedzica Salazara Slytherina.

„Jej szkielet pozostanie w Komnacie na wieki."

Rozporządzanie ciałem bez oporu innego umysłu stało się dziecinnie łatwe i prawie dawało tę samą satysfakcję, co posiadanie swojego organizmu. Prawie. Są sposoby na pozyskanie własnego ciała.

Postać panny Flint zniknęła w łazience Jęczącej Marty, która to akurat spływała ściekiem do jeziora. Marta miała wrócić na miejsce w momencie, w którym przejście do Komnaty się zamknęło. Dopiero odczytanie nowych napisów uświadomiło nauczycieli, że zniknęła jedna z uczennic. Ta przebudzona we własnym ciele dopiero w chwili, gdy leżała przed pomnikiem założyciela szkoły w jej podziemiach.

Riddle stał obok, ale mimo to zmęczenie nie opuściło Terencii. Nadal czuła senność, choć przecież nie powinna. Całkowicie zsyntetyzowany czarodziej istniał nad nią niewzruszony. Idealne rysy nadawały mu coś, co budziło w ludziach niepokój i Ślizgonka zdziwiła się, że przedtem tego nie dostrzegła.

— Myślałem, że się już nie obudzisz — rzekł niby to zabawnie, ale zabrzmiało, jak zwiastun śmierci. Jakby naprawdę sądził, że umarła, ale nie zrobiło to na nim wrażenia.

Ślizgonka nabrała wilgotnego powietrza do płuc i zamrugała kilkukrotnie oczami. Otoczenie nabrało ostrości i zapachu stęchlizny.

— A długo spałam? — spytała, usiłując podnieść się do pozycji siedzącej, ale i to było cholernie trudne. Brakowało jej energii.

— Kilka godzin — oświadczył sucho.

Oboje milczeli przez chwilę, a w tym czasie dziewczyna oparła się o jedną z kolumn podtrzymujących sklepienie i ginących w mroku. Wyrzeźbiony wąż czynił to opieranie trochę mniej komfortowym, lecz dla niej to już nie było istotne. To tylko kolejny, irrelewantny ból.

— Tom, zimno mi. — Na dowód tych słów jej ciało zadrżało, a blondynka objęła się ramionami. — Długo będziemy tu jeszcze siedzieć?

Dziennik Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz