Od autora

588 34 1
                                    

To już koniec tego fanfiction, więc wydumałam, że należy się jeszcze kilka słów ode mnie.

Przebrnięcie tego zajęło mi naprawdę dużo czasu, nie dałam rady publikować co tydzień czy dwa - życie takie niestety jest. Niemniej po tak długim obcowaniu z drugą częścią sagi mogę się uznać za całkiem dobrą znawczynię. Mam za sobą setki stron HP wiki(w wersji polskiej i angielskiej) i kilkadziesiąt Pottermore. W drugiej części przygód małego czarodzieja nie ma już dla mnie niespodzianek. (tym łatwiej ogląda mi się Fantastyczne Zwierzęta)

Dlaczego. To podstawowe pytanie, na które należy odpowiedzieć.

Dlaczego powstała ta opowieść?

Po pierwsze czytam "Fanfikowe Zbrodnie" wrazliwiatko (dostępne tak na watt, jak i na blogu), które ostatnio przeżywają kryzys, ale ja nadal wierzę gorąco w ich powrót. Tam opisane są błędy, które popełniają fani, gdy piszą opka osadzone w świecie Jo. Tam, w bocznym panelu, widnieją odnośniki do polecanych opowiadań. Jednym z nich jest fanfiction pisane z perspektywy Ginny Weasley, gdy została opętana przez Toma. To mnie trochę natchnęło, bo w opowieści jednak brakuje czegoś. Tutaj trudno mi się określić. Wiem, że autorka wymuskała momenty ważne dla opowieści i to robi temu tworowi dobrze, acz wolałabym coś takiego, jak "Dziennik". Bohaterka starsza, która pokazałaby, że nawet starsi mają problem z przeciwstawieniem się Riddle'owi. Ślizgonka, bo przecież Voldemort nie patrzył na to, kogo wykorzystuje do swoich celów.

Po drugie, bardzo lubię Rowlingowe uniwersum, które po prostu pozostawia wiele luk, które to na własną rękę próbowałam wypełnić tym, co istnieje w Potterowskim świecie. Eliksiry wzmacniające, Tajemnice Najczarniejszej Magii, zaklęcie kameleona - drobne rzeczy tworzące uniwersum i pomagające zrozumieć czarodziejski świat.

Po trzecie, główni mężczyźni otaczający Terencię. W żadnej innej ekranizacji Tom Riddle nie był taki ładny jak w drugiej. No, przynajmniej w mojej opinii. Pewnego razu oglądając "HP i Kamień Filozoficzny" zauważyłam bardzo przystojnego gracza Quiddicha. Tak. Terence Higgs. I nie ukrywam tu, że imię Terencii powstało przez zdamszczenie jego imienia. C'mon, chłopak wygląda świetnie, choć aktor w rzeczywistości (jak się dzieje w większości przypadków) nie wygląda już tak dobrze. Więc zapamiętajcie dzieci - postać jest ładna, aktor niekoniecznie. XD Wreszcie trzeci, który nie wchodzi w kanony piękna 99% fanek, ale mnie tam urzekł. Może mam słabość do przywódców. MARCUS FLINT 😍 Uznałam, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu, bo i mam podstawę rodzinną dla głównej bohaterki, i wyjaśnię, dlaczego Marcus nie zdał ostatniej klasy. Załamany po sytuacji z siostrą – zawalił egzaminy końcowe.

Po czwarte, i ostanie, moim celem było ukazanie tego, co się dzieje w szeregach domu Węża. Bo widzicie, Gryffindor i Ravenclaw jeszcze jakoś się trzymają, Hufflepuff zostaje pominięty (generalizuje) w przedbiegach we wszystkim i wszyscy zachowują się, jakby nie istnieli. Ale Slytherin to jądro/gniazdo/leże/pieczara zła i niegodziwości. Wszyscy tam są zepsuci, niemoralni, źli. A ja chciałam pokazać, że to dom jak każdy inny. Że są ludzie o różnych charakterach, że choć każdy jest tu egocentrykiem, to potrafią działać wspólnie np. w planowaniu Quiddicha, że mają swoje problemy i słabości, które z czegoś przecież wynikają. Wiążą się wśród własnego grona, bo Krukoni są z Gryfonami, a Puchoni... Nie istnieją. Nie no, przyjaźń i (prawie) związek Lety z Newten dają nam prawo przypuszczać, że coś te dwa domy łączy, ale wiadomo - to jest szkoła. Więc tak jak Lucjusz jest z Narcyzą, a Draco z Astorią, tak Terencia ma Higgs'a, Elizabeth Kasjusza, a Queenie Holmes przyjazne kontakty utrzymuje z Puchonami. Ten twór miał pokazać ludzkie zachowania Ślizgonów.

Dlaczego skończyło się tak, a nie inaczej?

Miałam kilka(naście) pomysłów na to, jak powinno się to wszystko skończyć. I przerabiałam naprawdę różne opcje. Terencia umiera i on też; Tom wraca po latach w jej głowie; mimo zniszczenia dziennika, Tom zostaje w głowie Terencii; Terencia zabija Voldemorta; Terencia popełnia samobójstwo; słodki happy end, w którym oboje przeżywają i Tom zmienia się na dobrego; albo zmienia ją na panią zła i występku; itd. Odrzucałam i tworzyłam nowe koncepcje, ostateczne zakończenie zmieniało się parę razy, ale stwierdziłam, że to musi tak wyglądać. Tak będzie dobrze dla tej historii, tak będzie dobrze dla mnie, bo w moim życiu też coś ta opowieść zmieniła. Czytając niektóre fragmenty, przychodzą mi na myśl sprawy, które wpłynęły na ostateczną wersję danego rozdziału.

Dziennik Toma Riddle'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz