***Zanim przejdziemy do kolejnego rozdziału, pragnę poinformować, że na potrzeby fabuły działanie Szkiele-Wzro jest wydłużone i kość odrasta nie jedną noc, a tydzień. Z tego powodu Harry leżał w Skrzydle Szpitalnym trochę dłużej. Poza tym wydarzenia książkowo-filmowe są przesunięte w czasie. Niektóre w przód, inne w tył. To raczej informacja dla zagorzałych fanów, którzy orientują się w chronologii i zechcieliby wytknąć mi, że kot został spetryfikowany w innym miesiącu itd.***
W ciągu kolejnych dni Terencia ograniczała porozumiewanie się z Tomem do pisania w dzienniku. Musiała dać sobie czas na odpoczynek. Pochłonęły ją przygotowania do SUM-ów, pisanie wypracowań, wreszcie treningi drużyny Qudditcha. Napisała także list do rodziców. Jednym słowem nie poświęcała tyle czasu swojemu przyjacielowi, mając nadzieję, że w ten sposób go ukarze, jednak ona sama czuła z tego powodu samotność.
Okazało się, że łazienka chłopców na parterze jest równie często odwiedzana, co łazienka dziewcząt na pierwszym piętrze. Nie wpłynęło to jednak na ostrożność Ślizgonki. Za każdym razem uważała, aby nikt nie zauważył jej wchodzącej do męskiej toalety, a także, by nie spotkać w niej Irytka.
Dziewczyna przebywała właśnie w tamtej łazience, gdy pisała z Tomem przed kolacją.
Wiesz, mógłbym napisać za Ciebie to wypracowanie, ale musiałbym znów być w Twojej głowie.
Tak niedawno twierdziłeś, że jestem świetną czarownicą. Czyżbyś już zwątpił w moje możliwości?
Nadal tak uważam, ale wiem, że nie lubisz Eliksirów. Nie nalegałbym, gdyby to było wypracowanie z ONMS.
Dziewczyna nie zdążyła przyłożyć pióra do kartki, gdy drzwi do jej kabiny nagle się otworzyły. No tak, musiała zapomnieć je zamknąć, bo przyzwyczaiła się, że nikt tu nie wchodził.
Naprzeciw niej stał mały chłopiec. Miał mysie włosy i wystające zęby, a w rękach trzymał aparat. Na szacie widniał symbol Domu Lwa. Niedobrze.
BŁYSK!
Światło flesza oślepiło na moment Terencię siedzącą na zamkniętej toalecie z dziennikiem na kolanach.
— Dziewczyna w męskiej toalecie! — wykrzyknął i ulotnił się z pomieszczenia, zanim dziewczyna zdążyła zareagować.
Terencia nagle poczuła ogarniający ją strach. Straci reputację, będą się z niej śmiać, ale to nieważne. Dzieciak zrobił jej zdjęcie, jak pisze w dzienniku. Możliwe, że na zdjęciu będzie widoczne pismo Toma, które zniknęło. Serce Ślizgonki biło z prędkością wykraczającą poza normę.
Tom, jestem w męskiej toalecie i przyszedł tu jakiś mały Gryfon i zrobił mi zdjęcie, a potem uciekł. Jeśli komuś powie, będziemy skończeni.
Spokojnie. Skoro wszedł do toalety, to pewnie pobiegł do następnej. Nie musisz się martwić, Terencio. Idź na kolację. Wszystko będzie dobrze. Chociaż sama widzisz, że byłoby dużo prościej, gdybym mógł być w Twojej głowie.
Blondynka zawahała się przez chwilę. Ostatecznie Tom był jej przyjacielem, jednak nie mogła zapomnieć, dlaczego znów porozumiewają się za pomocą dziennika.
Masz rację, ale musisz przysiąc, że nie powtórzy się to, co z panem Malfoyem.
Możesz mi ufać.
***
W Wielkiej Sali roiło się od uczniów, a jednak... Kiedy Terencia przechodziła obok stołu Gryfonów, szukała wzrokiem małego chłopca z wystającymi zębami. Nigdzie go nie było. Oby tylko nie pobiegł do nauczycieli.
Przez cały ten stres dziewczyna czuła, że nie może nic w siebie wepchnąć. Nakłonił ją do tego ktoś inny.
— Nie, żeby to była moja sprawa — zaczął Marcus siedzący po lewej stronie siostry. — Ale ostatnio strasznie zbladłaś i jeszcze teraz nic nie jesz. Przyznaj, że się odchudzasz.
Ta uwaga rozbawiła Ślizgonkę i aż zaśmiała się cicho. Odchudzać? Miała idealną figurę. Nie potrzebowała żadnej diety, żeby wyglądać dobrze. Swego czasu zaczęła przybierać na wadze od Hogwarckiego jedzenia, ale wystarczyło kilka eliksirów i wszystko wróciło do normy. Nawet wyparła z pamięci tę godzinę spędzoną na wymiotowaniu w łazience pod czujnym okiem Samanthy. Kobieta twierdziła, że jej dziecko nie może się tak prezentować, bo to uwłacza dumnemu rodowi Flintów oraz Selwynów, z których się wywodziła.
— Nie — odparła ponuro. Mogła rzucić jakimś tekstem na temat idiotyczności swojego brata, jednak nie miała na to ochoty. — To przez te SUM-y — skłamała.
Wiedziała doskonale, że tym razem jej brat mógłby powiedzieć coś kąśliwego. W końcu on napisał te testy w większości na zadowalający, więc ona musiałaby być głupsza od niego, gdyby z któregokolwiek dostała gorszą ocenę. A przecież jeśli chce w przyszłości pracować w Departamencie Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, powinna się przyłożyć do nauki.
Jednak Marcus milczał. Możliwe, że przez solidarność, choć ta zawsze pozostawała wątpliwa. Terencia skłaniałaby się raczej ku teorii, że on po prostu nie chciał, aby doniosła Angusowi o zachowaniu jego syna wobec niej. Kiedyś często tak bywało. Marcus, pupilek matki, uprzykrzał siostrze życie wielokrotnie, a w Hogwarcie nie ograniczał go namiar. Ona skarżyła się na niego ojcu, a Angus dyscyplinował syna. Trzy lata zajęło im zrozumienie, że wzajemna niechęć do niczego nie prowadzi i powinni się trzymać razem. Wtedy Terencia rzadziej była zamykana i zmuszana do czytania czasopism o urodzie w swym pokoju, a Marcusowi rzadziej odbierano miotłę i nie kazano czytać podręczników w ramach kary. Życie jako członek jednego z dumnych rodów czystej krwi wcale nie było łatwe i przyjemne. Najlepszym, a zarazem najtrwalej zapamiętanym przez Terencię przykładem tego był Draco Malfoy.
Przyjęcie odbywało się w jej rodzinnym dworku. Ona poszła do toalety, ale zanim weszła, zorientowała się, że ktoś jest w środku. Przez uchylone drzwi zobaczyła Narcyzę przy umywalce, która gładziła małego chłopca po głowie, a różdżką dotykała jego ramienia. Fioletowego ramienia. Draco płakał cicho z bólu. Ślad na jego ciele był najświeższy, ale nie jedyny. Terencia przyglądała się temu z zainteresowaniem, a potem połączyła siniaka z wężową laską Lucjusza Malfoya. Marcus także był dyscyplinowany, ale nigdy w ten sposób. Nie jako dziecko, które jeszcze nie do końca rozumie, co się wokół niego dzieje.
Wrota do Wielkiej Sali otworzyły się i nikt nie zwróciłby na to szczególnej uwagi, gdyby nie pośpiech, z jakim woźny zbliżał się ku stołowi nauczycieli. Kiedy Filch przekazał coś dyrektorowi, część ciała pedagogicznego opuściła salę.
— Tom, coś się dzieje — zauważyła Terencia, ale nawet we własnej głowie te słowa brzmiały, jakby ogarnął ją strach.
— Nie umknęło to mojej uwadze. Nie ma się czego bać. Gdyby chodziło o zdjęcie, to przecież nie poszłoby tylu nauczycieli — odpowiedział Tom, jak zwykle mając rację.
— Więc pewnie chodzi o coś gorszego.
I nie myliła się. Tuż po kolacji pokój wspólny Slytherinu wypełnili podekscytowani uczniowie. Kolejna ofiara, wstrętny mugolak został spetryfikowany. Ten Gryfon z aparatem. Ktoś wreszcie zaczął działać i wypełnia dzieło patrona ich domu. Wszystko to mówili z uśmiechem na ustach.
— Muszę ci podziękować, Tom.
— Jeszcze będziesz miała okazję, żeby się odwdzięczyć — odparł chłopak złowieszczym tonem, jednak to nie przestraszyło dziewczyny. On taki już czasem był.
CZYTASZ
Dziennik Toma Riddle'a
FanfictionIgnorowanie kanonu: głównie część druga. Co się stanie, gdy czarownica czystej krwi wejdzie w posiadanie czarnomagicznego przedmiotu? Niefortunne spotkanie w księgarni było początkiem problemów Terencii Flint. Tajemniczy dziennik z chłopcem uwięzion...