Pięć

13.8K 700 57
                                    

Z każdą sekundą co raz bardziej trudniej mi było oddychać. Panika ogarniała moje ciało, nie powinnam tak reagować, nie po tylu latach. Jak widać On też był zszokowany ale chyba mniej ode mnie.

– To jest Sophie Winter. – Kate, jednak chyba tego nie zauważyła i zaczęła gadać jak najęta. Choć to dziwne ale słyszałam ją jak przez mgłę.

– Sophie. – kiedy dotknęła mojego ramienia, oprzytomniałam i zorientowałam się, że wstrzymałam oddech. – Chyba nie muszę ci, jego przedstawiać, ale jeżeli nie pamiętasz i nie masz czasu chodzić do kina. To jest Mattew Clark, to z nim będę współpracować.

Usta uformowałam w wąską linię, starając się uspokoić.

– Miło Cię poznać. – wyciągnęłam do niego rękę, starając się zamaskować drżenie rąk. Bez żadnej odpowiedzi podał mi rękę ale później natychmiast ją zabrał.

Czy było mi przykro?
Ani trochę.

Czy otrzeźwiałam?
Zdecydowanie.

– Przepraszam na chwilę. – wypaliłam nagle i prawie biegiem, opuściłam plan filmowy.

Czy uciekam od wszystkiego, co mnie przeraża?
Jak tylko mogę.

Całe szczęście, że to plan znajdował się na parterze i nie musiałam czekać na windę. Jak najszybciej, wyszłam na dwór. Wzięłam pierwszy wdech świeżego powietrza, próbując się uspokoić. To nie mogła być prawda, po ośmiu latach znowu musiałam go spotkać?

Oparłam ręce na barierce, czując się bezsilna. W dodatku z każdą chwilą było mi zimniej, bo nie miałam swojego płaszcza. Nie wiedziałam, czy trzęsę się przez zimno, czy przez to co zdarzyło się nie dawno. Choć obstawiałabym oba.

Nie wiem, ile tam stałam, ale usłyszałam otwierające się drzwi. Natychmiast się spięłam, obawiając się kto tam może wychodzić. Poczułam na swoich ramionach coś ciepłego, spojrzałam w bok i zobaczyłam, że mam na sobie swój płacz, a obok mnie stoi Kate.

– Możesz mi powiedzieć, co to było? – w jej głosie było słychać dużą pretensje.

– Źle się poczułam. – w końcu nie musiałam jej mówić, o wszystkim.

– A teraz dobrze się czujesz? – natychmiast zrobiła się zatroskana, pokręciłam jedynie głową, mając nadzieje, że da mi spokój. – Zadzwonię po taksówkę. Musisz być wypoczęta, żeby mnie uczyć. Dzisiaj sama to zrobię, a ty mnie jutro spytasz. Dobrze?

Pokiwałam głową, no bo co ja jej miałam powiedzieć? Odsunęła się ode mnie i zadzwoniła po taksówkę. Potem powiedziała, że będzie za dwadzieścia minut ale ona musi już wracać na plan. W końcu zostawiła mnie samą. Od razu odetchnęłam z ulgą. Założyłam swój płaszcz, oczywiście  torebki nie miałam, bo w końcu po coś mam kieszenie i ruszyłam jak najdalej wejścia do budynku. Zbliżyłam się do budki, gdzie siedział strażnik. Kiedy przechodziłam obok mężczyzny, poprzednio mrucząc "do widzenia", zatrzymał mnie.

– Nie masz jeszcze przepustki. Prawa? – ni to stwierdził, ni zapytał. – Jutro będziesz musiała udać się do szefa ochrony. Jak będzie Pani chciała, mogę zaprowadzić.

– Naprawdę jest Pan miły, ale nie wydaje mi się, że jeszcze tu przyjdę.

– Dlaczego? – od razu się zainteresował, jednak nie odpowiedziałam. Po prostu sama nie wiedziałam co zrobić i powiedzieć. – Uciekasz.

– Nie, to nie tak...

– Ja już wiem, o co chodzi. Boisz się tego, co Cię czeka. Patrząc na Ciebie, widzę samą panikę. Więc sądzę, że chodzi o kogoś, kogo znasz. Prawda?

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz