Dwadzieścia jeden

11.3K 543 67
                                    

Stojąc przy drzwiach i patrząc na stojącego bruneta, moje nagłe upojenie alkoholowe natychmiast zniknęło. Spojrzałam w stronę salonu, gdzie nadal spała Alex z Racią, na co odetchnęłam z ulgą. Wróciłam wzrokiem na Clark'a, który wyglądał nawet bardzo źle.

– Co ty tu robisz? – zapytałam zdumiona.

– Nadal tego nie wiem. – poprawił ręką swoje włosy i spojrzał mi w oczy.

– Jesteś zmęczony, lepiej wróć do domu. – nie wiedzieć czemu zaczęłam szeptać. Spojrzałam na niego i złapałam drewnianą powłokę drzwi.

– Chyba masz rację. – pokiwał głową i lekko się obrócił, natychmiast popchnęłam drzwi ku zamknięciu, jednak Clark miał inne plany. – Jednak wiesz co? Nie masz racji. – zatrzymał dłonią drzwi i popchnął w moją stronę.

– Słucham? – zapytałam zaskoczona.

– Musimy sobie wiele rzeczy wyjaśnić.

– Wyjaśnimy, ale nie teraz. Błagam cię Clark jest północ.

– A co ma do tego pora dnia?

– Dużo, Clark. Spotkajmy się jutro... znaczy dzisiaj, ale o szesnastej. –patrzyłam uważnie na jego skupioną twarz, która najwyraźniej wszystko przetwarzała. Co mnie nie zdziwiło, że to tak długo trwało patrząc na rozmiar mózgu Clark'a, o ile go ma.

– Spotkajmy się jutro w studiu fotograficznym. – powiedział w końcu, na co przytaknęłam i zamknęłam drzwi.

Odwróciłam się i oparłam o drewnianą powłokę. Przetarłam dłonią oczy i spojrzałam w stronę salonu. Prosto na mnie patrzyła się Alex, która zaczęła znacząco ruszać brwiami i dłonie ułożyła w kształt serca.

– Oh, cicho bądź.

Skierowałam się do salonu i usiadłam na sofie. Okryłam się kocem, cały czas myślałam co ja mam mu powiedzieć i co niby chciał wyjaśniać.

***

Pożegnałam się z Alex i poszłam się przebrać. Po woli zaczęłam sobie układać scenariusze tego, co mam powiedzieć Clark'owi, ale nadal nie wiedziałam czemu tak mu zależy na naszym spotkaniu. Skierowałam się do swojej sypialni i otworzyłam dość obszerną szafę. Stanęłam naprzeciwko poukładanych ubrań i zaczęłam się załamywać, bo przecież nigdy nie miałam problemu z wyborem ubrań, a teraz zupełnie nie wiedziałam co mam tak naprawdę założyć.

Po dwudziestu minutach, jak i nie więcej wyjęłam czarne rurki i biały sweter. Będąc na siebie nawet bardzo zła, że nie potrafiłam dzisiaj nawet podjąć najłatwiejszych decyzji, skierowałam się do łazienki. Gdzie znowu nastąpił niespodziewany problem.

Kiedy odkręciłam kurek od wody, oczywiście wody nie było. Z racji tego, że oprócz mnie i Raci nie było nikogo więcej, przeklęłam głośno, nawet uderzyłam gołą stopą w szafkę pod umywalką na co jeszcze głośniej przeklęłam. Załapałam się za duży palec u prawej stopy i zaczęłam skakać w miejscu, co nie było dobrym pomysłem, bo nie wiedzieć czemu podłoga w łazience była śliska, przez co się poślizgnęłam i przewróciłam się na podłogę, uprzednio uderzyłam głową w kant umywalki.

Złapałam dłonią swoją skroń i oparłam się plecami o cholerną szafkę od umywalki. Przez uchylone drzwi weszła dość przejęta Racia, która usiadła naprzeciwko mnie i zaczęła mnie lizać po twarzy. Naprawdę mogłam stwierdzić, że to nie jest mój dzień.

Wypuściłam Racie z łazienki i szybko się przebrałam. Spojrzałam w lustro, to co zobaczyłam było dość przerażające. Całe lewe oko było spuchnięte i sine, do tego miałam wory pod oczami. Otworzyłam swoją kosmetyczkę, która do dopełnienia informacji dostała się w moje ręce przy drugim spotkaniu z Brunem. Wyjęłam korektor i podkład i spróbowałam jakoś zasmakować incydent, który miał miejsce parę minut temu.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz