Sześć

13.7K 658 41
                                    

Obudził mnie dzwoniący telefon, natychmiast się zerwałam na początku nie wiedząc o co chodzi. Odszukałam telefon w stercie poduszek i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwoniła Kate.

– Halo? – odezwałam się niepewnie.

Hej, dzwonię się zapytać, czy wszystko dobrze i czy jesteś gotowa na dzisiejszą naukę.

Moment? Ją dzisiejszą?

Natychmiast się zerwałam z sofy, na której usnęłam i popędziłam do kuchni i spojrzałam na zegarek. Czwarta. Od razu odetchnęłam z ulgą.

Sophie? Jesteś tam?

– Tak, tak. Jestem gotowa nie musisz się martwić. Wybacz ale muszę kończyć.

Dobra to do zobaczenia. – rozłączyła się, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że znowu go zobaczę.

Cała załamana, szybko poszłam do sypialni, po świeże ubrania i skierowałam się do łazienki. Jak najszybciej wzięłam prysznic i się przebrałam. Uczesałam włosy w koński ogon i z prędkością światła, wyszłam z Racią na spacer. Kiedy przyszłam z domu, wsypałam jej karmę, pożegnałam się i szybko wyszłam z domu.

Spojrzałam na wyświetlacz, była czwarta trzydzieści, a program był na piątą w dodatku droga do pracy zajmowała mi właśnie pół godziny (zazwyczaj były korki). Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i żeby się nie spóźnić, oświadczyłam taksówkarzowi, że jeżeli dotrze w przeciągu piętnastu minut, zapłacę dwa razy więcej. Na co, mężczyzna za kierownicą, powiedział żebym lepiej zapięła pasy. Przez całą karierą w radiu, nigdy ani prze nigdy się nie spóźniłam i nie zamierzałam tego zmieniać.

Już po dwunastu minutach byłam przed budynkiem mojej pracy, zapłaciłam należycie i szybko weszłam do budynku. Jak zwykle mówiłam wszystkim "dzień dobry", tylko tym razem bardzo szybko. Popędziłam do prawie zamykającej się windy, na całe szczęście zdarzyłam. Wcisnęłam ósme piętro i oparłam się o stalową powłokę. Winda była pusta, zresztą prawie jak zwykle, spojrzałam na wyświetlacz teflonu. Czwarta pięćdziesiąt. Odetchnęłam z ulgą i wyszłam od razu, kiedy drzwi windy się rozsunęły.

Teraz już powolnym krokiem zmierzałam do "pokoju", oczywiście witając się z prawie śpiącymi współpracownikami. Weszłam do środka pomieszczenia i zobaczyłam siedzącego na swoim miejscu Andre. Kiedy mnie zobaczył od razu się podniósł.

– No prawie się spóźniłaś. – Andre podał mi ciepły kubek, tym razem herbaty.

– Wiesz, chciałam jak to jest przychodzić ostatniemu i jak się okazuje, w całe to nie jest takie najgorsze. – napiłam się ciepłego napoju i usiadłam na swoim miejscu. – U pączki. – gdyby nie tak wczesna pora, to bym od razu to zjadła ale jak zwykle rano nie byłam głodna.

– Bianca dzisiaj na każde piętro przysłała po parę pudełek. – powiedział biorąc sobie słodką bułkę.

– Jakieś urodziny?

– Raczej przekupstwo, bo nie ma programu Kate i jesteśmy dłużej na wizji. – słysząc to prawie wyplułam herbatę. – Ej, spokojnie. Jeszcze mi zejdziesz, a ja nie mam ochoty prowadzić części plotkarskiej z programu Kate.

– Dziękuję, że się o mnie troszczysz. – prychnęłam. – I dlaczego to ja mam prowadzić?

– Jesteś kobietą. – wzruszył ramionami.

– A ty szowinistą. – zaplotłam ręce na piersi.

– Oczywiście feministko. Ale lepiej mi powiedz jak tam praca, jako asystentka blondi. – uśmiechnął się krzywo, a na mojej twarzy pojawił się grymas.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz