Dziewiętnaście

13.7K 659 131
                                    

Wstałam z łóżka z dużym kacem moralnym, ale chyba bardziej byłam zmęczona. Trzy godziny snu i to z przerwami, to dość jak na ten czas dobry wynik. Stojąc pod prysznicem zaczęłam patrzeć na białe płytki przede mną i wtedy sobie coś uświadomiłam. Zaproponowałam z własnej woli Clark'owi spotkanie. Chyba oszalałam.

Wyszłam z prysznica i mocno zderzyłam się z lodowatą temperaturą w łazience. Jednak coś mi nie pasowało, bo przecież zazwyczaj było troszeczkę cieplej. Owinęłam się ręcznikiem i dotknęłam dłonią żeberko grzejnika, jak się okazało był zimny. Cicho westchnęłam i zaczęłam zakładać ciepłe ubrania. Rozczesałam szczotką swoje rozjaśnione włosy i związałam je w kucyk, myjąc zęby spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Jedno co mi przyszło na myśl, to to, że wyglądałam jakby ktoś mnie zakopał żywcem, a ja bym się wykonała.

Wyszłam z łazienki i z ulgą odetchnęłam wreszcie była upragniona sobota oraz pierwszy dzień października. Skierowałam się do kuchni i spojrzałam na zegar, była piąta rano. Jak wcześniej mówiłam to dobry wynik. Włączyłam czajnik i wyjrzałam przez okno. To co zobaczyłam nieco mnie przeraziło, po prostu na ulicy było przeraźliwie biało.

Przypominam, że to był durny pierwszy dzień października. Śnieg znaczył jak zwykle podwyższenie rachunków za prąd i gaz, co nieco mnie zdołowało. Napiłam się już gotowej herbaty i skierowałam się do pokoju Ronnie. W pokoju było dość ciepło, ale kiedy zobaczyłam jak śpi sześciolatka, natychmiast ją otuliłam kołdrą i dodatkowo przykryłam kocem. Chwilę na nią popatrzyłam i po cichu wyszłam z dziecięcego pokoju. W sumie, aż do godziny ósmej rano prasowałam ubrania swoje, jak i Ronnie.

– Ronnie co chcesz na śniadanie? – schowałam deskę do prasowania do szafy, tak jak i żelazko i skierowałam się do blatu kuchennego.

– Płatki. – zerknęłam na nią i zobaczyłam, że siedzi na krześle obok blatu i podpiera swoje ręce o blat.

– Płatki znaczy z mlekiem. – mruknęłam.

– Nie, suche płatki.

– Jak ci podgrzeje mleko to zjesz z mlekiem? – spojrzałam na nią i zobaczyłam jak po dłuższej chwili lekko przytakuje głową. Nie zwracając dalszej uwagi na swoją córkę zaczęłam przygotowywać śniadanie.

– Mamo? A ty idziesz dzisiaj na randkę? – natychmiast zamarłam w ruchu jednak nie na długo, bo mleko zaczęło kipieć z garnka.

– Nie, dlaczego miałabym iść? – starałam się, żeby mój głos zabrzmiał naturalnie, jednak chyba mi nie wyszło.

– No bo zaprosiłaś swojego kolegę. A ty nigdy nie zabierasz ze sobą mężczyzn, kiedy idziemy na lekcje tańca. Nawet wujka Weasel'a nie wzięłaś.

– Wiesz kochanie, mam z jak to określiłaś "moim kolegą". – stojąc do niej tyłem mogłam bez obawy przewrócić oczami. – Taką umowę, że ja mam go nauczyć tańczyć.

– Naprawdę?

– Tak, a kiedy się wywiąże z umowy znowu będziemy tylko my. – postawiłam przed nią gotowe śniadanie, jednak zauważyłam, że sześciolatka mocno przygasła.

Co w końcu miałam powiedzieć swojemu dziecku? Że to będzie jakiś jej nowy wujek, który nagle gdzieś wyjedzie. Musiałam być przecież realistka, bo przecież nie zamierzałam po raz kolejny wiązać swojego życia z Clark'iem.

– Hej, nie smuć się. Obie jakoś dajemy sobie radę. – lekko się do niej uśmiechnęłam.

– Ale ja nie chce żebyś była samotna. – powiedziała szybko i zaskoczyła z krzesła, od razu kierując się do swojego pokoju.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz