Trzydzieści cztery

9.5K 540 122
                                    

Pamiętajcie o pytaniach do bohaterów! Uwielbiam was!

- Andre! Ogarnij się. - uderzyłam otwartą dłonią o czoło i znowu byłam zmuszona słuchać spekulacji swojego partnera.

- Mówię przecież z sensem i prawdę. - odparł z wielkim oburzeniem.

- Jedyna prawda jaka jest to taka, że powinieneś leczyć się na głowę.

- Mów co chcesz, ja wiem swoje, a tym bardziej jeśli chodzi o pana "M".

- Błagam cię, skończ.

- Twoje zachowanie potwierdza to o czym mówię.

Wczorajsza sytuacja dalej huczała mi w głowie i to dosłownie. Miałam taki mętlik w głowie, że czułam, że tracę zmysły. Co to by w sumie wyjaśniło tego przyczynę, którą była bezsenna noc.

Przez swoją nieuwagę powiedziałam o sobotnim bankiecie Andre, który w rzeczy samej odbędzie się za dwa dni. Po prostu świetnie. Kiedy ten czubek się o tym dowiedział, zaczął krzyczeć - jakie to niesamowite i prawie na mnie wypluł pita przez siebie kawę. Oczywiście potem zaczął się o wszystko pytać co, jak, kiedy i dlaczego. Kończąc to mówić na buzi mężczyzny pojawił się wielki uśmiech, a za parę chwili musiałam słuchać spekulacji, że to wymówka żeby zaprosić mnie na randkę.

No tutaj pojechała mu wyobraźnia.

- On ci się podoba. Przyznaj to w końcu. To samo on czuję do ciebie. - teraz powiedział to bardzo poważnie.

- Skończmy ten temat, idę do domu. - podniosłam się z fotela i zaczęłam zakładać swój płaszcz.

- Chyba do studia. - zmarszczył brwi.

- Mam wolne. - odpowiedziałam wymijająco.

- No jasne, kręcisz z gwiazdą w studio i masz wolne. Ja też tak chcę.

- Idę Andre. - wyminęłam go i otworzyłam szklane drzwi, zanim przez nie przeszłam posłałam mu buziaka w powietrzu.

Tak z połowicznym sukcesem bezproblemowo wyszłam z budynku. Wsiadłam do taksówki i po dosyć dziwnej rozmowie z kierowcą o robieniu indyka, dotarłam pod swoją kamienicę. Kiedy miałam już otworzyć drzwi w samochodzie, dostałam sms-a i szybko wyjęłam telefon, gdzie przeczytałam wiadomość, że muszę pojechać do studia, bo są problemy z jednym materiałem. Westchnęłam zirytowana i usiadłam z powrotem na fotelu.

- To gdzie mam jechać? - zapytał kierowca, kiedy się odwrócił i zobaczył moją minę.

***

Siedziałam na swoim krześle i patrzyłam się tępo w malutki ekran, gdzie leciała jedna scena z nagrań. Uporczywie też unikałam spojrzenia szatyna, bo ten dzisiaj był dla mnie wyjątkowo niemiły i oschły.

Nie rozumiałam tego, bo wczoraj nic nie wskazywało, że tak będzie się zachowywać. Oczywiście do czasu aż Ronnie nie przyszła z łazienki, obydwoje milczeliśmy. Sześciolatka uporczywie próbowała żebyśmy ze sobą rozmawiali, co przychodziło nam z trudem, ale ostatecznie rozmawialiśmy normalnie. Dlatego też nie wiedziałam dlaczego on się tak zachowuje.

- Próbowaliśmy każdego możliwego montażu tej sceny... - zaczął młodszy chłopak, jak się dowiedziałam jeden z praktykantów.

- Przecież w tej scenie jest wszystko w porządku. - odezwał się lekko poirytowany Clark.

- Ci z góry uważają inaczej, bo nie ma tej pikanterii, którą raczyliście nas przez długi okres czasu. - znowu odpowiedział praktykant, tylko już nie tak pewnie jak za pierwszym razem. W sumie to się jemu nie dziwię, bo zgłupieć można z takim zachowaniem bruneta.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz