Tuż po poniedziałkowym programie, jak zwykle siedziałam z Kate i starałam się z nią przerobić dalszy ciąg nauki, a to akurat nie było łatwe. Kiedy ja już nauczyłam się tego na pamięć, blondynka nadal nie nauczyła się dwóch zdań. Załamana uszczęśliwiałam się karmelowo - czekoladowymi ciasteczkami, które swoją drogą były przepyszne.
– Kate, może sobie przeczytaj na spokojnie, zamiast cały czas lecieć z pamięci. – powiedziałam, wpychając sobie ciastka do buzi.
– Ale jak Ty to robisz, że już umiesz całą stronę na pamięć? – wzięła ode mnie ciastko, co za tym poszło, że posłałam jej zabójcze spojrzenie.
– Po prostu mam tekst przed sobą i go ciągle czytam. – wzruszyłam ramionami.
– Co czemu mi nie dajesz tekstu! - wyrwała mi scenariusz z ręki i odwróciła się do mnie plecami, siadając na krześle.
Sfrustrowana podniosłam się z miejsca i zostawiając ulubione ciasteczka, zostawiłam blondynkę w samotności. Zmierzyłam do bufetu, gdzie jak się okazało było dużo ludzi, których nie widziałam ani razu na oczy. Przyjrzałam się zawartości bufetu i ogarnęło mnie duże niezadowolenie, nie było babeczek. Podeszłam do oddzielonej strony bufetu, gdzie znajdowały się ciepłe i chłodne napoje. Wzięłam czysty kubek i wlałam sobie cieplej herbaty, oczywiście posłodziłam ją, a kiedy wzięłam kubek do ust, usłyszałam:
– To Ty jesteś tą słynną pomagierką blondi? – odwróciłam się i podniosłam wzrok. Przede mną stał, ten sam chłopak, który razem z kubkami z kawą wpadł na ścianę. – Oh, wybacz. Jestem Mike.
– Sophie. – uścisnęłam jego dłoń, którą mi podał. – I tak to ja. – uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.
– I jak Ci się podoba, studio? – powiedział po chwili ciszy.
– Jest niesamowite. – może tyko troszeczkę to naciągnęłam.
– Kolory tu są okropne?
– Zdecydowanie. – roześmiałam się razem z nim.
Co mogłam powiedzieć o Mike'u? Jest dosyć wysokim chłopakiem, ma brązowe włosy, chociaż w niektórym świetle ma przebarwienia rudego, do tego zielone oczy. Może nie był przystojny ale to zdecydowanie dawało mu uroku.
– Wydajesz się miła.
– Zaufaj mi Mike, w cale taka nie jest. – ni stąd, ni zowąd obok mnie pojawił się Clark. – Potrzebują Cię gdzieś.
– Muszę iść. – wypalił szybko speszony chłopak. – Do zobaczenia. - uśmiechnął się i szybkim krokiem się oddalił.
– Jest za młody dla Ciebie. – natychmiast zgromiłam Clark'a wzrokiem.
– Skąd możesz wiedzieć, że nie lubię młodszych. – prychnęłam, jednak się nie ruszyłam. Chyba środki uspokajające zaczęły działać...
– Jeżeli lubisz młodszych o dziewięć lat, to nie wiem co masz w głowie. I czy czasem to nie uchodzi za pedofilstwo?
– Jesteś na prawdę bezczelny. – odwróciłam się i lekko cofnęłam, bo zdecydowanie stał za blisko.
– Tak samo jak Ty, Sophie. – wyszczerzył się.
– Ja? A co ja ci zrobiłam? – machnęłam ręką i prawie nie wylałam gorącej herbaty.
– Może to co zrobiłaś, dwa dni temu?
– I to twoim zdaniem, było bezczelne? – uniosłam obie brwi, cicho prychając.
– Może nie bezczelne, ale chamskie.
– Ah, tak? – napiłam się herbaty.
– No tu jesteście! – krzyknęła Kate, szybko do nas podchodząc. – Wszędzie Cię szukam, Sophie. Jednak jak się mogłam spodziewać, jesteś tam gdzie jedzenie.
CZYTASZ
(Nie) Powiem Tak
Romance„Bo ty jesteś powodem, dla którego wciąż oddycham". Czy w końcu powiesz to oczekiwanie "Tak"? Jeżeli swojego wybranka unikasz jak ognia. Dalszy ciąg zwariowanej historii Sophie Rose Winter, która mimo dojrzałego wieku nadal popełnia głupie błędy. C...