Dwadzieścia sześć

11.1K 686 110
                                    

Siedząc przy stole patrzyłam się na Ronnie, która razem z Josh'em grała w statki. Zerknęłam na Liam'a, który co chwilę na mnie rzucał okiem.

- Więc, jak ma się sprawa z twoim "przyjacielem"? - zapytał Liam, który jak się okazało był bardzo zorientowany odnośnie mojej sytuacji, a to wszystko przez Ronnie, która powiedziała Josh'owi, a ten powiedział swojemu tacie. Nie powiem utworzył się niezły łańcuszek.

- Tak samo jak trzy dni temu. - mruknęłam i napiłam się czekolady.

- Nie za bardzo rozumiem, o co wam poszło. Przecież on tylko rozmawiał ze swoją koleżanką przez telefon.

- Myślisz, że ja wiem, o co poszło?

- Kazałaś mu kupić prezerwatywy, więc coś musiało cię ruszyć.

- Tak, biegunka. - spojrzał na mnie dziwnie i zaczął się śmiać. - Może porozmawiajmy o czymś innym. Jak idzie wam zaklimatyzowanie się, w wielkim ale też nędznym mieście?

- Jest ciężko ale jakoś da się wytrzymać. Naprawdę gdyby nie Ronnie, Josh by chyba się całkowicie zamknął w sobie, więc chciałbym podziękować.

- Mi nie dziękuj, to Ronnie zrobiła. - uśmiechnęłam się i spojrzałam na ekran swojego telefonu, gdzie zauważyłam, że dzwoni do mnie Clark. Nie grała żadna muzyczka, bo wyciszyłam telefon. Nie wiele myśląc odrzuciłam połączenie od aktora.

- Może powinnaś z nim pogadać. W końcu jesteście przyjaciółmi, a ty jak cały czas mówisz nic oprócz tego was nie łączy, więc nie widzę problemu żeby porozmawiać.

- Liam, zapewne to nie jest ważne, więc nie rozmawiajmy o tym. - spojrzałam znowu na urządzenie, bo o raz kolejny dzwonił brunet. Patrząc w oczy Liam'a, wzięłam telefon do ręki i schowałam go do torby.

- Widzę, że jesteś nie do zdarcia. Już wiem, że lepiej się z tobą nie kłócić. - roześmiał się i znowu spojrzał mi w oczy. - Muszę coś tobie powiedzieć i to jest ważne ale...

- Nie chcesz tutaj tego mówić. - dokończyłam za niego, bo chyba nie wiedział jak ma to powiedzieć. - Spokojnie rozumiem.

- Masz czas dziś wieczorem?

- Pytasz się samotnej matki z dzieckiem, czy ma wolny wieczór?

- Wiem, głupio zabrzmiało, ale czy byś nie chciała ze mną gdzieś się wybrać. Dzisiaj wieczorem.

- Jak zadzwonię po dziadków Ronnie, to nie ma problemu. - uśmiechnęłam się. - Z chęcią z tobą gdzieś pójdę.

- Poszło mi lepiej niż zakładałem. - odetchnął z ulgą na co się roześmiałam. - To może o dwudziestej?

- Pasuje.

- Przyjadę po ciebie. - dodał szybko.

- Okej. - dopiłam czekoladę i wstałam z miejsca. - Przepraszam, ale musimy już iść. - zawołałam Ronnie i obie się ciepło ubrałyśmy i wcześniej się żegnając wyszłyśmy z kawiarni. Odwiązałam smycz Raci od barierki i poszłyśmy w stronę domu.

Zadzwoniłam po mamę, żeby przyjechała i zabrała Ronnie do siebie, a psa tak przy okazji. Oczywiście moja córka bardzo się ucieszyła, że idzie nocować u dziadków i przy okazji zobaczy się z wujkiem Jack'iem. Nie obyło się także z wywiadem środowiskowym, gdzie musiałam powiedzieć co będę robić, gdzie, z kim, po co, na co i dlaczego. Akurat te pytania zadawał mi mój ojciec, który wyrwał mamie telefon i dręczył mnie swoim trybem nadopiekuńczego ojca wszechczasów.

Była już godzina osiemnasta, siedziałam i oglądałam telewizję samiuteńka w domu. Swój telefon zostawiłam na blacie kuchennym, jednak z włączonym dźwiękiem, bo mogła dzwonić moja mama, która zawsze mogła zadzwonić, bo Ronnie dostała ataku astmy. Nawet jeślibym nie chciała o tym myśleć, mały i upierdliwy głosik z tyłu głowy cały czas mi przypominał o problemach zdrowotnych córki.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz