Siedem

13.6K 696 80
                                    

Kolejny dzień równa się kolejne wyzwania. Jednak, dzisiaj sobota. To oznacza, że nie idę do pracy. Przekręciłam się na plecy i spojrzałam na sufit. Mimo że była połowa września o dziwo było widno. Jednak ciepłe łóżko, odparło moją chęć na wstanie. Sięgnęłam lewą ręką w stronę Raci, oczywiście spała do góry brzuchem lekko pochrapując. Też chciałabym mieć takie życie jak ona.

Zastanawiacie się może, jak mija mi współpraca z Clark'iem? Otóż unikamy siebie jeszcze bardziej, niż zwykle. Kiedy on przechodzi ja idę w inną stronę, a kiedy ja, on robi to samo. Jeśli chodzi o nagrywanie, to zazwyczaj szłam do domu i tak całe dnie. Rano radio, do południa plan, no czasem później wychodziłam ale nie oto chodzi. Po prostu, nie stawaliśmy sobie na drodze.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, na co Racia zerwała się z łóżka i pobiegła w ich kierunku szczekając. Kiedy dzwonienie jak i szczekanie nie ustępowało, sfrustrowana podniosłam się z łóżka i poprzednio zakładając jakąś bluzę ruszyłam do drzwi. Pomnijmy ten fakt, że spodnie jak i bluzkę do spania mam w jednorożce. Przez całą drogę do drzwi, stwierdziłam, że chyba muszę zainwestować w szlafrok. Otworzyłam drzwi, a w nich spotkałam Jack'a. Zdziwiona, zmierzyłam to wzrokiem od góry do dołu i przepościłam w drzwiach. Od razu wszedł do środka, zajął kurtkę i buty, a ja przez cały patrzyłam się na niego, co i róż głaszcząc Racie.

– No siostra, nowy styl? – zażartował wchodząc w głąb mieszkania.

– Zabawne. – prychnęłam. – Jak byś nie wiedział, jest sobota w dodatku dziesiąta. – podążyłam za nim i oparłam się o blat w kuchni. – Ale zapewne nie wstałbyś o tej godzinie w sobotę, żeby odwiedzić swoją najukochańszą siostrzyczkę. Prawda?

– No tak. – lekko się zająkał, co było na prawdę dziwne. – Chce poznać twoją opinię na jeden temat.

– Moją opinię? – powtórzyłam zaskoczona. – Na prawdę nie wiem, w czym miałabym dać ci swoją opinię. Jedynym wyjściem jest... – i nagle sobie uświadomiłam. – Ty chyba nie...

– Chce się oświadczyć Loli. – przerwał mi i tym razem powiedział bez zająknięcia. Nie wiedząc dlaczego, zaczęłam się śmiać.

– Nie sądziłam, że masz takie poczucie humoru. – powiedziałam w przerwie na śmiech. – Bo to jest genialne. – znowu się roześmiałam, spojrzałam na niego i natychmiast zamarłam. Na jego twarzy nie było widać, żadnej iskry jego zabawnej natury. Była tylko ta poważna. – Żartujesz, prawda?

– Choć wiele razy żartowałem, tym razem mówię poważnie. – patrzyłam na niego w dużym szoku. – I co o tym myślisz?

Kilkanaście razy otwierałam usta ale żaden dźwięk nie wydobył się z nich. Dopiero po chwil doszedł do mnie sens jego wypowiedzi.

– Jack, to jest poważny krok. A... Rodzice wiedzą?

– Nie, z tobą chciałem porozmawiać jako pierwszą i usłyszeć opinie.

– Cóż... – zaczęłam gryźć wnętrze policzka. – Powinnam czuć się chyba zaszczycona. – roześmiałam się nerwowo, pokiwałam głową nie wiedząc co zrobić i powiedzieć, w dodatku stałam w piżamie. – Pójdę się przebrać, bo ta piżama nie daje mi przekonującego wyglądu, rozgość się. Zaraz wracam.

Ruszyłam do sypialni i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam szarą bluzkę, prawdopodobnie z rękawem trzy czwarte i do tego czarne dresy. Weszłam do łazienki i szybko się przebrałam, uczesałam włosy w jakiś kok i poszłam do Jack'a. Siedział na zielonej sofie, co i rusz głaszcząc Racie.

– Tak siostra, w tym wyglądasz o wiele bardziej przekonująco. – sarknął na co wywróciłam oczami.

– Jak ci się nie podoba możesz już iść. – wstawiłam wodę na herbatę.

(Nie) Powiem TakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz