,,Propozycje nie do odrzucenia,,

32 7 13
                                    


Obudziłam się dość wczas była 8:20. Chwile jeszcze poleżałam,bo strasznie nie chciało mi się wstać. Po przeciągnięciu się jak kot wstałam i podeszłam do okna, aby sprawdzić jaka pogoda, szybko jednak tego żałowałam, na zewnątrz było paskudnie. Co prawda jeszcze nie padało no, ale zbierało się. Mimo tego było strasznie duszno. Postanowiłam zrobić krótki prysznic. Po nim umyłam twarz, założyłam czarną bluzę z Adidasa, do tego czarne dresy i na nogi białe nike huarsch.

 Po nim umyłam twarz, założyłam czarną bluzę z Adidasa, do tego czarne dresy i na nogi białe nike huarsch

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ubraniu się rozczesałam jeszcze tylko włosy i zeszłam na dół. Schodząc po schodach nikogo nie słyszałam na dole. Nie żeby mi to przeszkadzało w sumie lepiej, ale to było takie dziwne. Faktycznie nikogo nie było. Zobaczyłam dużą kartkę na stole, ciekawość była zbyt wielka i wzięła górę.

Skoro to czytasz to już pewnie wstałaś. Wybacz,ale  obowiązki w pracy wzywają :).Masz w lodówce zrobione kanapki z serem i pomidorem... mam nadzieję, że lubisz ;), jeśli nie to możesz zrobić sobie płatki są w 3 szafce nas kuchenką... na stole leży trochę kieszonkowych, które zostawili twoi rodzice. Jeśli masz czas to proszę Cię obudź Brayana, wiem że nie należy to do najprzyjemniejszych rzeczy, ale jeśli dasz radę to go obudź.
                                                  Keith ;*

I w tym momencie poczułam na swojej tali ręce. Gdy tylko je poczułam wzdrygnęłam się, bo wiedziałam, że musi być to tylko jeden osobnik: Brayan. Jak na zawołanie nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Przeraża mnie jego osoba.

#Brayan Pov

Wstałem wyjątkowo wczas. Wiem, że wczoraj nie byłem zbyt miły dla Ros, ale cóż byłem po dragach. Nie wiem czemu, ale po prostu mnie wkurwiała. To jej idealne życie księżniczki na ziarnku grochu. Nie ważne.

Postanowiłem się ogarnąć i uwaga wstać do szkoły. Już i tak mam przejebane, więc  wolę choć trochę przystopować. Wstałem i zrobiłem szybki prysznic. Ubrałem tylko spodnie. To mój dom więc chyba nikomu to nie przeszkadza. Schodząc na dół po schodach usłyszałem jak ktoś jest już na dole.
Podeszłem cicho w kierunku wejścia do kuchni. I tam zobaczyłem Ros sterczącą nad jakąś kartką. Miałem milion pomysłów: podejść cicho i ją przestraszyć, podejść cicho przerzucić ją przez ramię i wrzucić do wanny , wejść normalnie ( Nie, nie,to odpada, za nudne.), odchrząknąć i zobaczyć jej reakcje, wyjechać jakimś tekstem typu: fajną masz dupe, podejść cicho, zobaczyć co czyta i przytulić ja od tyłu, albo podejść odwrócić ja do siebie zacząć całować te duże, malinowe usta i potem doprowadzić ją do przyjemności. Tak zdecydowanie wolałbym wybrać to ostatnie, ale niestety nie mogę, mogę ale nie chce. Wybrałem przedostatnią obcje. Czekałem aż skończy i wtedy chwyciłem ją w tali.

#Ros Pov
Stałam tak osłupiała i nie wiedziałam co zrobić. Bałam się odwrócić. Moje ruchy ograniczyły się do oddychania.
-Widzisz kotku, ułatwiłem ci zadanie-oznajmił kuszącym głosem. Ale stop to Brayan, nie bądź głupia on nie jest inny. Szybko oprzytomniałam i wyswobodziłam się z jego uścisku, co bardzo go zdziwiło. Nic nie powiedział ani on ani ja. Ruszyłam do lodówki po kanapki. Uwielbiam je więc przynajmniej głodna nie będę. Cały czas przeszywał mnie wzrokiem. Udawałam ze tego nie widzę. Oczywiście średnio mi to szło.

Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść w tej niezrecznej ciszy. Dziwi mnie jedno on nie drgnął nawet o milimetr stał dalej tam gdzie stał i patrzył na mnie.
-A ja to co?-zapytał z powagą. W sumie to miałam mu robić śniadanie?! No jeszcze czego.
-Nie wiem.-powiedziałam zdezorientowana.
-No jestem głodny-powiedział, a raczej zapytał z powagą, lecz zaraz potem zaczął się śmiać. Czujecie to nie zrozumiałam kompletnie tego ,,sarkazmu,, który przed chwilą do mnie powiedział. Ale uśmiechnęłam się lekko,żeby nie wyjść na idiotke.
-Dobra zrobię sobie coś-dodał poruszając się w końcu z tego miejsca, w którym stał jak wryty wgapiając się we mnie.

Szybko zabrałam się do szkoły. Już miałam wychodzić, kiedy ktoś, a raczej wiadome, że Brayan zawołał mnie.
-Czekaj to Cię podwioze-rzucił obojętnie przez ramię.
-Nie trzeba..-dodałam cicho sama do siebie mając nadzieję, że tego nie usłyszał.
-Co?-zapytał odwracając się do mnie zdziwiony.
-Przejdę...się.. w sumie ładna pogoda..-powiedziłam patrząc wszędzie, tylko nie na niego. A z tą pogodą to przesadziłam, było paskudnie, ale nie chce z nim jechać. W sumie sama nie wiem czemu.
-Ładna?-zaśmiał się.
-Um.. lubię chmury...-wmyśliłam patrzsc entuzjastycznie na te okopne chmury, z których najprawdopodobniej zaraz lunie ściana deszczu.
-Okejjj-przyciągnął zrozumiałe, że to była paskudna ściema. Po czym odjechał.

No i tak oto szłam w ten paskudny dzień, sama do szkoły. Miałam sporo czasu także nie musiałam się martwić, że dostanę karę. A właśnie co z moja karą? Nie żebym chciała ja odrobić czy coś z tych rzeczy, ale nie chce mieć potem przez to problemów.

Doszłam w niecałe 10 minut do szkoły. Super mój nowy rekord. Standardowo wszyscy gapili się na mnie, a ja standardowo patrzyłam wszędzie byle by nie na tych ,,wszystkich,,. Od razu udałam się pod moją szafkę.

Gdy nagle ktoś stanął tuż za mną. Bałam się, że to Brayan. Ale nim zdążyłam się odwrócić, ktoś mocno przytulił mnie od tyłu i już wiedziałam kto to.
-Becky!-powiedziałam radośnie.
-Tak to ja! We własnej osobie!-powiedziała uradowana wyszczerzając te białe zęby.
-Hejka Ros !-powiedziały równo Lia i Nicol.
-Jak tam kolacja z Brayanem???-zapytała od razu wprost Nicol.
-Właśnie i jak tam po przyjeździe Mika?-dodała od razu Becky. No tak to właśnie jest jak się trochę nie widzi z przyjaciółkami. W sumie to dziwne, przynajmniej dla mnie.
-Ok więc......-zaczęłam swój długi monolog na temat ostatnich 2 dni. Cudownie jest komuś innemu niż mamie opowiedzieć o czymś.-W rezultacie mój brat miał problemy, więc nie przyjedzie teraz tylko za 3 tygodnie, moich rodziców już nie ma, bo wyjechali, a ja zamieszkałam tymczasowo u Collinsów...-dodałam na końcu mojego monologu.
-Wow dużo tego-powiedziała lekko zdziwiona jeszcze Lia.
-Cham z Ciebie! Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że mieszkasz z Brayanem?!-powiedziała,a  raczej wykrzyczała na cały korytarz Becky.
-Umm... spokojnie już powiedziałam-dodałam zbierając rzeczy...

Dzień minął jak dzień, szkolny zwykły dzień. Zero nowości. A no chyba, żeby wliczać całodobowy wzrok Brayana. No cóż życie, trzeba będzie się przyzwyczaić. Już pożegnałam się z dziewczynami i obecnie idę już w kierunku domu. Ale no jak zwykle ktoś musiał mi uprzykrzyć miłą podróż. Po pierwsze zaczyna kropić. Po drugie zatrzymał się koło mnie samochód. Biały nissan.

Nissan Collinsa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nissan Collinsa. Rzecz jasna stanął centralnie koło mnie na oczach wszystkich.
-Wsiadaj-zakomerdował z fajką w ustach.
-Nie dziękuję przejdę ... się - dodałam po chwili namysłu na co się pisze.
-I co może mi powiesz, że w tą wspaniałą pogodę?-zapytał z kpiną.
-Um może nie jest cudowna, ale...-nie dane było mi skończyć, bo oczywiście mi przerwał.

Wybaczcie, że tak długo nie dodawałam...😕 miałam po 1 mało czasu, a po 2 Internet bardzo słaby... więc sami rozumiecie, ale spokojnie nadrobie to😆😇 jutro dodam 2 rozdziały i dziś może jeszcze jeden😉😘😘 Mam nadzieję, że jesteście😘😘😘😘

Walcz O Nas ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz