,,Był tam,,

29 3 5
                                    

Wróciłam jak jakaś nawiedzona na boisko. Na całe szczęście nie każdy nauczyciel w tej szkole ma dobrą pamięć. Wuefistka zapomniała komu powierzyła to zadanie. Chwilę potem wrócił jakiś chłopak z przyniesionymi rzeczami, które miałam przynieść ja. Wolnym krokiem podreptałam do dziewczyn. Brayan nie wrócił za mną. On jest jakiś dziwny... taki... hmm... nawiedzony? Tak to dobre określenie.

Niepewnie podeszłam do dziewczyn. Wiedziałam, że będzie dokładne przesłuchanie, a ja nie potrafię kłamać. Cóż za zderzenie losu.
-Coś Ty robiła tam tyle czasu? Jeszcze nic nie przyniosłaś! - zarzuciła mi na wstępie Becky. Poczułam się niezręcznie postanowiłam wyznać półprawde.
-Hym... jak na niezdare przystało potchnęłam się o skakankę na wstępie,  potem zatoczyłam się do przodu no i w końcu rozwaliłam kosz z piłeczkami do ping-ponga. Starałam się je pozbierać, ale długo mi zeszło. Jak przyszedł ten chłopak powiedział, że on się tym zajmie. No i sobie poszłam. Problem z głowy -zaśmialam się lekko sztucznie przy końcu. Mój wzrok tkwił w chłopaku który nam przerwał. Już go gdzieś widziałam. Znaczy no w szkole, ale kojarzę go hmm... z ludzi.
Moja ciekawość wygrała.
-Mam pytanie - zaczęłam robiąc skłony. - Kim jest ten chłopak? - zapytałam. Becky natychmiast popatrzyła na mnie jak na idiotkę.
-Nie kojarzysz go? - zapytała zdziwiona na co ja pokręciłam przecząco głową. - A więc to kolega Brayana Matt. Już kiedyś zamienił z tobą słowo. Na początku Lia. Pamiętasz? - zapytała prostując mi przekaz.
-Ta już tak - odrzekłam i wróciłam do rozciągania się.
-A czemu pytasz -wyrawała nagle zaczynając rundkę wokół boiska.
-Tak tylko. Byłam ciekawa... po prostu -odpowiedziałam obojętnie choć w rzeczywistości tak wcale nie było.

Cały wuef myślałam dlaczego nie zjawił się Collins. Czyżbym pokrzyżowała mu jakieś plany wobec mnie? Czego on tak właściwie ode mnie chce? Raz jest, a raz znika. Pojawia się i znika (Xd). Natłok myśli o nim spowodował, że zupełnie odleciałam. Nie myślałam o niczym innym tylko o nim. A nie powinnam! Ciągle moje myśli błądzom po tej osobie. Dlaczego?

Podczas siatki nie dałam rady grać. Trenerka ściągnęła mnie z boiska po pierwszym secie. Całkowicie odleciałam. Kilka razy piłka zmiarzdrzyła mi twarz. Ale nie istotne. Do końca wuefu miałam zajęcie. Myśleć o tym palancie. Ugh!

Wszyscy zmęczeni udali się do szatni. Ja nie mogłam liczyć na spokojny powrót. Trochę odczepiłam się od dziewczyn,  które szły zmęczone, by zaraz po tym ktoś mógł mnie złapać. Na całe szczęście był to ten cały Matt. Ale czego on ode mnie chce? Stałam tak wryta przez chwilę.
-Jestem Matt... Pamiętasz mnie? -zapytał po chwili.
-Ym... ta jasne - odrzekłam przenosząc wzrok na mijających nas ostatnich uczniów.
-Mam pytanie... wiem, że gówno mnie to obchodzi, ale muszę Cię zapytać. Czy ty i Brayan... czy ... coś tam kręcicie? - wydukał w końcu. Osłupiałam. Dobre pytanie kolego. Sama chciałabym wiedzieć co ten palant chce ode mnie. Cóż ja Ci ani sobie nie odpowiem na nie.
-Nie! Nie! - powtórzyłam dwa razy.
-Na pewno? Nie żeby mi to przeszkadzało - powiedział posyłając mi lekki uśmiech.
-Na pewno! - zatwierdziłam go ponownie.
-No to nic. Tylko tyle chciałem wiedzieć. Na razie - powiedział na odchodne, ale mi zebrało się na pytania.
-Dlaczego o to zapytałeś? - wydukałam z siebie.
-No wiesz... to w kantorku... - powiedział cicho aby nikt tego nie usłyszał.
-Do niczego nie doszło i nie dojdzie! - zatwierdziłam go moimi słowami. On tylko wzruszył ramionami i odszedł pozostawiając mnie w osłupieniu.
A co jeśli inni myślą, że my coś? Nie to nie możliwe nie mają powodu! Ogar Ros!

Wyrwałam się z transu i poszłam przebierać. Nie odezwałam się nawet jednym słowem do dziewczyn. Posyłały mi co chwilę dziwne spojrzenia,ale ja nie zwróciłam na to uwagi, a one nie komentowały.
-Dziękuję - rzekłam słabo oddając pożyczone ubrania.
Pogrążone w rozmowie, a ja w ciszy poszłyśmy na angielski. Żadna nie zapytała mnie o nic ani nie próbowała wciągnąć w rozmowę. Nie żebym miała im to za złe, w duchu nawet za to dziękowałam. Na angielskim wogóle nie byłam skupiona. Wiedziałam, że mogłam sobie na to trochę pozwolić, bo nadrobie wszystko w domu.

Pisałam notatki zupełnie nie wiedząc co pisze. Byłam jak w jakiejś klatce. Mój mózg zamykał się na Brayanie. Czego ode mnie chciał. Nie mogłam pozbyć go z moich myśli. To było dużo silniejsze. Odetchełam kiedy przyszedł mi sms i wróciłam po niekąd do rzeczywistości.

#Kimson😇
Hejka😀 zapomniałaś i mnie?😟

Sam fakt, że wyrwała mnie z mojego drugiego świata był powalający. Czasem byłam tak zakręcona, że zapomniałam o ważnych dla mnie osobach.

#Roses😈
Hej!😘 Oczywiście, że nie... musiałam po prostu ostatnio dużo nauki😧

Skłamałam. Wiem nie powinnam, ale co miałam powiedzieć,że cały czas myślę o Collinsie. Po długim zastanowieniu postanowiłam, że z nią pogadam jak się spotkamy.

#Kimson😇
Może się spotkamy?😄 jakieś shoping czy coś?😈

#Roses😈
Miałam to samo napisać😂😂

#Kimson😇
To co dziś o 17 w tej samej kawiarni co się pozmałyśmy?❤

#Roses😈
Okej😚 do zobaczenia😘 sorki angielski wzywa😥
#Kimson😇
Rozumiem😂 uczyć się tam!😂

A propo angielskiego było dziwnie cicho. Wszyscy tak jakby na cos czekali.

-To może Ros nam odpowie? Strasznie zachłannie czytała ten tekst - powiedziała nauczycielka zwracając uwagę wszystkich. Poczułam jak moje poliki się czerwienią i płoną. W myślach waliłam się po głowie ręką. To było do przewidzenia, że zauważy, że nie słucham. Zdenerwowana siedziałam cicho jak mysz pod miotłą. Już miałam wstawać,  nie wiedząc nawet jaki czytamy tekst kiedy ktoś zdążył mnie ubiec.
-Jeśli mogę chciałabym wyrazić swoje zdanie na temat tekstu - powiedziała jakaś rudowłosa dziwczyna siedząca naprzeciwko mnie w trzecim rzędzie. Błagałam aby mi odpuściła.
-Dobrze, może potem posłucham Pani wypowiedzi Panno Timberlake - rzekła taktowanie zaczynając nową konserwację z dziewczyną,  która uratowała mi tyłek. Usiadłam na krześle kartkując nerwowo podręcznik za podanym tekstem. Szybko się z nim obeznałam będąc już spokojniejszą. Niestety dzwonek zadzwonił i nie mogła mnie już zapytać. Wstałam z miejsca zgarniając książki. Czułam natarczywy wzrok Beck wiercący we mnie dziurę. Pomimo to nic się nie odezwała. W milczeniu chciałam opuścić sale. Wcześniej jedna zatrzymała mnie anglistka.
-Ros, wiem, że jesteś pilna i to nadrobisz. Ale nie nadwyrężaj mojej cierpliwości. Nie chcę abyś nie słuchała na moich lekcjach. Bardzo Cię o to proszę - powiedziała dosadnie.
-Wiem przepraszam bardzo. To się na pewno nie powtórzy -odpowiedziałam wychodząc z sali.
Ruszyłam w kierunku stołówki, gdzie zapewne siedziały dziewczyny. Nie myliłam się. Były, ale Lia i Nicol gdzieś się właśnie wybierały. Obeszły mnie nic nie mówiąc. Ruszyłam w kierunku stolika gdzie była już tylko Becky.
Usiadłam obok i zajęłam się śniadaniem.
-Co się stało? - wyrwał mnie jej głos.
-Nic. A co miałoby się stać? -zapytałam jak nigdy nic.
-Przecież widzę. Cały angielski byłaś nieobecna - rzekła dając mi do zrozumienia, że tylko się pogrąże dalszym kłamstwem, ale nie mogłam jej powiedzieć prawdy. Powiedzieć co wydarzyło się w kantorku.
-Po prostu się zamyśliłam. Wiesz, że czasem lubię odlecieć - odparłam niespokojnie robiąc mały gryz naleśnika.
-Chodzi o twoje wyjście do kantorka? - zapytała, a mnie wmurowało. -Stało się coś tam? - dodała kolejne pytanie. - Był tam Brayan? - zapytała po raz kolejny nie słysząc odpowiedzi, a ja o mało co nie umarłam dławiąc się jedzeniem.
-Co? Nie! - odparłam od razu rzucając się do obrony.
-Nie? - zapytała dociekliwie, a mnie przeszły ciary. Może podejrzewała coś. Ale ja nie mogłam jej o niczym powiedzieć. Gdybym powiedziała jej to, musiałabym powiedzieć też inne rzeczy.

Pytanie co wymyślić. No wyslil ten swój mądry mózg! Rozkazałam w myślach.

-Ja...ja - zająknęłam się nie wiedząc co powiedzieć. - Nie mogę. Pokłóciłam się wczoraj z Mikiem - odparłam sama nie wierząc co mówię i że cokolwiek ze mnie wyszło.
-Tak trudno było powiedzieć? -zapytała znudzona. No tak. Gdybym powiedziała jej o Collinsie na pewno miała by ciekawszą mine.
-No poniekąd tak... Ale nie wracaj do tego. Wszystko już przemyślałam. Wiem, że to ja zrobiłam błąd. - odpowiedziałam już z większy spokojem.
-Skoro tak twierdzisz  -rzekła, po czym zaczęła nawijać o czymś.

Cześć i czołem😂😂 Jak tam? Wiem, że niezbyt ciekawy. Ale to zapowiedź do bomb następnych rozdziałów😂😂 Muszę was czasem zanudzić😈😎 Dziś i jutro pojawi się maraton kilku rozdziałów, z racji tego, że w tygodniu mogę was trochę zaniedbać...nauka😧 Także do następnego😘

@weeraa123💕

Walcz O Nas ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz