,,Rodzinne spotkanie,,

49 5 0
                                    


-Becky?-zapytałam zdziwiona.-Myślałam że jesteś zła-powiedziałam patrząc na jej wyraz twarzy i próbując coś z niej wyczytać.
-Niby czemu?-zapytała mega zdziwiona jakbym powiedziała że stolicą Angli jest Frankfurt.
-No bo wiesz nie chciałam Ci powiedzieć co wte...-nie dane mi było skończyć bo mi przerwała.
-Daj spokój! To nie moja sprawa powiesz jak będziesz chciała.. myślałaś że nie pomogę Ci się naszykować dziś?!-zapytała ze śmiechem.
-Że co?-zapytałam nie wiedząc o co jej chodzi.
-Gówno masz dziś kolacyjke z Brayanem-powiedziała dwuznacznie unosząc brew.
-I co z tego?-zapytałam zdziwiona.
-Japierdole ty serio nie ogarniasz?-zapytała uderzając się ręką w czoło.-Chodź!-zakomenowała.
-Becky ale gdzie?-zapytałam próbując się czegoś dowiedzieć.
-Jak to gdzie na zakupy musisz sobie coś kupić-oznajmiła dalej ciągnąć mnie.
-Ale..-znów przerwała mi.
-Daruj-powiedziała błagalnym głosem.

Po 2 godzinach zakupów Becky w końcu postanowiła że już mamy wszystko. I chwała Bogu że musiałam być szybko w domu. Ale wracając kupiłam pudrowe body i do tego białą rozkloszowaną spódnice. Leżało okej ale to nie mój styl.

Nie lubię aż tak wyzywającego stroju wiem wiem może to dziwne ale ja po prostu wolę iść w spodniach i bluzce a nie prawie pół naga

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie lubię aż tak wyzywającego stroju wiem wiem może to dziwne ale ja po prostu wolę iść w spodniach i bluzce a nie prawie pół naga. Kupiłam ja bo Becky nie dawała za wygraną. Postanowiłam że do tego założę białe conversy.

-I jak tam zakupy dziewczyny?-zapytała radośnie mama.
-Nie pytaj mówię do mamy wywracając oczami.
-Oh muszę Pani powiedzieć że wspaniale! Ros kupiła świetną kreację na dzisiejszy wieczór-powiedziała rozpromieniona Becky.
-Oo to świetnie pokazujcie!-rozkazała natychmiast mama ponaglając gestem ręki abym wzięła z torby. Powoli i ostrożnie wyjęłam ubrania... nie wiem czemu zawsze boję się że je zniszcze czy coś.
-Wow!-tyle wydusiła z siebie moja rodzicielka.
-A nie mówiłam Pani że idealna?-zapytała z ogromny uśmiechem na twarzy Beck.
-No i miałaś rację!-powiedziała mama spoglądając to na Becky to na kreacje leżąca przed nią.-Nie chce was fatygować ale muszę bo dochodzi 16 a o 19 zaprosiłam państwa Collinsów A nic nie mam przyszykowanego... pomożecie?-zapytała błagalnym tonem.
-Jasne ja chętnie tylko odłożę torby do Ros-powiedziała Beck po czym pomknęła schodami w górę. Ja natomiast umyłam ręce i poszłam spowrotem do kuchni.
-Miło widzieć jak jesteś szczęśliwa..swoją drogą z tej Becky to całkiem miła i fajna dziewczyna co nie?-zapytała ze szczerym uśmiechem.
-Tak i to nie wiesz jak bardzo.-powiedziałam promiennie.
-Okej już jestem!-powiedziała Becky wchodząc do kuchni.
-Dobra to ja może zajmę się czymś na kolację a wy zrobicie deser?-oświadczyła mama biorąc się do pracy.
-Tak jest szefie!-zakomendowała śmiesznie Becky po czym ona i ja wziełyśmy się za pieczenie babeczek i robienie lodów. Całość szybko nam razem poszła. Dokładnie o 18 skończyliśmy sprzątać i gotować.
-Okej to już jesteście wolne dziękuję za pomoc powiedziała promiennie mama.
-Nie ma za co -kończy Becky ciągnąć mnie na górę.-Ok teraz się zajmiemy tobą!-mówi uradowana patrząc na mnie z iskierkami w oczach.
-Beck daj spokój to tyl....-nie dokończyłam bo oczywiście mi przerwała.
-Ani słowa więcej siadaj!-rozkazała mi wskazując krzesło kolo mojej toaletki. Wiedziałam jaką frajdę sprawia jej malowanie i te inne duperele dlatego postanowiłam odpuścić. Szybko zabrała się do roboty spojrzała kilka razy w lustro po czym odwróciłam się w jej stronę. I zaczęło się wielkie malowanie. Przyznam że lubię być malowana i czesana nie wiem czemu po prostu lubię. Dobra teraz trzeba się skupić na tym co będzie Boże Ros Brayan Collins u Ciebie na kolacyjce super! Boję się że mnie nie polubi nie wiem czemu. Zawsze chce aby każdy kto mnie pozna mnie polubił w sumie to chyba przez to przez co przeszłam....najgorsze jest to że teraz i w tym wypadku mogę się mylić i Brayan mnie nie polubi. Wkurza mnie to że wszystko tak zawsze analizuje wcześniej tego nie robiłam do póki nie znalazłam się tu w..... -nie dane było mi skończyć swoje rozmyślania ponieważ przerwała je Becky.
-Gotowe i jak podoba się?-zapytała z zachwytem obracając mnie w stronę lustra i trzęsąc przy tym moimi ramionami. Przyznam że obawiałam się trochę efektu końcowego bo jak to bywa czasami Beck ponosi fantazja jak raz u mnie na nocce i że tak powiem wyglądam gorzej niż laleczka Chaki.
(Makijaż)

(Fryzura)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Fryzura)

-Um Beck naprawdę wygląda to cudownie!-pisnęłam z zachwytu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Um Beck naprawdę wygląda to cudownie!-pisnęłam z zachwytu. Ona serio powinna się zastanawiać nad jakimś kursem czy coś nie znam się na tym....
-Naprawdę Ci się podoba?!-zapytała z iskierkami w oczach.
-Serio...um .. Ty serio masz talent no chyba że... Ci coś odwali-zachihotałam.
-Ej-walnęła mnie w ramię.
-No co taka prawda-powiedziałam zwijając się ze śmiechu.
-Ejjj!!! Bo moja ciężka praca pójdzie na marne-mówi oburzona marszcząc przy tym śmiesznie nos.
-Ok ok roumiem-mówię dalej szczebiotając.
-Dobra nie śmiej się już tylko zakładaj to i ruszaj!-mówi oburzona podając mi wieszak z ubraniami. Szybko biorę go od dziewczyny i wskakuje do łaznienki żeby się przebrać. Po około 2 minutach wyszłam z niej.
-I jak?-zapytałam niepewnie patrząc na siedzącą na moim łóżku Beck.
-ZAJEBISCIE! Po prostu nic dodać nic ująć-mówi oszołomiona.
-To dobrze-mówię i przeglądam się w lustrze powieszonym na szafie. Wyglądam serio dobrze.
-Dobra chodź na dół bo zaraz przychodzą-ponagla mnie Beck.
-Która godzina?-pytam zmieszana brakiem poczucia czasu.
-18 50 tak więc chodź-mowi ostatnie słowa ciągnąc mnie za rękę na dół.

-Dowodzenia - macha mojej mamie po czym znika za drzwiami.
-Ślicznie wyglądasz córciu-mówi mama lustrując mnie z góry na dół.
-Um dziękuję Ty też niczego sobie-żartuje po czym słyszę dzwonek. Chwilę potem moje rodzicielka wita się z sąsiadami potem mój tata i na końcu ja. Dziwi mnie jeden fakt Brayana nie ma. Ufff. Może to i lepiej.

Standardowo kiedy już usiedliśmy przy stole wszyscy pochłoneli się w rozmowach.
-A gdzie Brayan?-pyta moja mama rozglądając się.
-Zapomniał że mamy kolację i trochę się spó....-nie kończy bo przerywa jej dzwonek.-O wilku mowa-mowi dalej.
-Ros otworzysz?-pyta mama na co kiwam jej tylko głowa. Dasz radę Ros. To nic trudnego. Otwieram. W drzwiach ukazuje się Brayan w białej obcisłej koszulce skórzanej kurtce i jeansach.

 W drzwiach ukazuje się Brayan w białej obcisłej koszulce skórzanej kurtce i jeansach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I jak jesteście😘 zostawcie coś po sobie bo wtedy miło się pisze😚😚💖💖

Walcz O Nas ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz