,,Zmiana,,

42 6 1
                                    

Przyznam, że już wogóle nie przypominam tamtej dawnej Ros. Przefarbowałam włosy na szare.

 Przefarbowałam włosy na szare

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak doradziła mi Lena. Jest naprawdę wporządku. Zmieniłam nieco styl ubierania, staram się stosować wskazówki Becky. Robię lekki makijaż do szkoły. Wcześniej nie robiłam, więc jest postęp. Lena również dała mi kilka wskazówek, dotyczących pielęgnacji malowania itd.

Ujmując jaśniej zmieniłam styl na nieco odważniejszy. Minęły 2 tygodnie. Ani razu nie wpadłam na nikogo, w tym na Brayana. Wogóle nie widziałam go w szkole, ani nigdzie indziej. Dziś mama zaprosiła na kolację właśnie jego i jego rodziców.Wiecie taka trochę parapetówka czy coś. Mam cichą nadzieję, że nie przyjdzie.

Jutro dojeżdża do nas mój brat, a moi rodzice wyjeżdżają bliżej centrum i tak zostanę sama z moim bratem w tym wielkim domu. W sumie to bardzo się cieszę, bo go już rok nie widziałam. A mamy znakomity kontakt. Przynajmniej mieliśmy, mam nadzieję, że dalej mamy. Dziś środa super. Jak ja nie nawidze szkoły. A wspomniałam już o gangu plastików? Od tamtej pory nie gadały ze mną, tylko mówiły mi Cześć i trzepotały tymi swoimi rzesami.
-Ros obudź się-szturacha mnie Becky. Właśnie zorientowałam się, że jest historia i chyba, chyba na pewno odleciałam myślami.
-Tak?-zapytałam cicho Becky.
-No nie odpowiedziałaś mi na pytanie?-odpowiedziała pytaniem.
-Um jakie?-zapytałam zdezorientowana na co tylko wybuchła śmiechem, po czym Pani zgromiła nas wzrokiem.
-Ty serio jesteś pokręcona-zaśmiała się znów.- Pytałam czy chodzisz na imprezy-zapytała sciszając ton głosu.
-Um.... nie-odpowiedziałam udając, że skupiam się na lekcji.
-Jaja sobie robisz?! Musisz iść ze mną!-powiedziała trochę za głośno, bo Pani zwróciła całą uwagę na nas.
-Becky ławka pierwsza. Ale juz żadnego, ale nie mam zamiaru Cię kolejny raz upominać!-powiedziała wkurzona Pani.
Becky leniwie podniosła się z miejsca i jak Pani odwróciła się do tablicy pokazała jej fucka na co wybuchłam śmiechem.
-Coś nie tak Panienko Timbrelake?-pyta spod byka.
-Przepraszam-mówię cicho i resztę śmiechów tłumie w sobie.

Lekcja ciągnęła się nie miłosiernie od kąd nie siedzę z Becky.

-Idziemy na stołówkę?-pyta Lia błagalnym tonem.
-Jasne-odpowiedziałyśmy równo kierując się w stronę stołówki.
-Jezus pożre zaraz konia z kopytami, bo jestem taka głodna-wzdycha Nicol stojąc w kolejce.
-Powinni zrobić 4 stoiska, a nie 2- jęczy Lia.

10 minut później udaje nam się kupić coś do jedzenia. Siadamy standardowo w ulubionym miejscu.
-To jak wybieramy się gdzieś dzisiaj?-pyta zachęcająco Becky wkładając do ust drożdżówke.
-Może by tak gdzieś na imprezę?-pyta Lia.
-Ooo słyszałam że Roy organizuje imprezę!-wykrzykuje radośnie Nicol.
-Yy ja odpadam-mówię upijając łyk kawy.
- Jaja sobie robisz?-pyta wkurzona Becky.
-Nie um.... dziś mam gości a dokładnie um... sąsiadów -mówię na co dziewczyny wytrzeszczają oczy.
-Czekaj, czekaj czyli dziś spotkasz się na kolacyjce z Brayanem?!-pytają na raz wybałuszając na mnie oczy.
-Yy nie z nim tylko z jego rodzicami...mam nadzieję, że nie przyjdzie...- dodałam cicho.
- Nie chcesz go spotkać?! Każdy by chciał poznać jego rodziców i wogóle..-mówi szybko Lia.
-Dobra możemy skończyć temat?-zapytałam błagalnym tonem.
-W czym idziesz?-zapytała nagle Becky.
-Um... jeszcze nie wiem-dodałam szybko chcąc zakończyć ta rozmowę.
-Jak to nie wiesz?!-pyta zdziwona Nicol.
-No normalnie? Ubiore cokolwiek... to tylko kolacja.-odpowiedziałam znudzonym głosem.
-Tylko?! Chyba aż!-wtrąciła Becky.
-I to z nie byle kim....-dodała Nicol.
-Idziemy po szkole na zakupy... żadnego ale!-powiedziała stanowczo Becky kończąc temat.

Zaczęła się kolejna lekcja,a  Becky nie daje mi spokoju. Cały czas pyta w czym pójdę i czemu nie chce zarwać do Braya. Tłumacze jej, że nie umawiam się z chłopakami, ale do niej nie dociera. Już miałyśmy dostać kolejne upomnienie mimo, że siedziałyśmy w osobnych ławkach, kiedy nagle ktoś wszedł do klasy.
-O jak miło, że pan Collins zaszczycił nas swoją obecnością-powiedziała z ironią nauczycielka matematyki.
-Też się cieszę-odpowiedział z kpiną.
-Zajmij miejsce i nie przeszkadzaj mi. Zaczął się rozglądać za wolnym miejscem dość długo. Modliłam się żeby nie usiadł koło mnie.
-Collins 4 ławka natychmiast!-powiedziała wkurzona, widząc jak dalej stoi jak wryty.
Kurwa nie nawidze Cię kobieto pomyślałam karcąc nauczycielkę wzrokiem. Szybko zajął miejsce koło mnie ciągle gapiąc się na mnie. Super.... próbowałam się skupić na lekcji, ale nie mogłam nie dałam rady.. on się ciągle na mnie gapił jakbym miała coś na czole. Pytanie może mam? Postanowiłam, że zajmę się pisaniem. Ale to też nie pomogło, bo gapił się co pisze. To już było wkurzajace naprawdę. Rozkmincie to typek patrzy się ciągle na mnie, a ja nie mogę się skupić! Zaraz mu przyłoże jak nie przestanie.
-A teraz zadam wam projekt który musicie zrobić macie na to 3 miesiące w parach w których teraz siedzicie-powiedziała na co tylko głośno się zskrztusiłam.
-Coś nie tak Panienko Ros?-zapytała ironicznie.
-Czy mogłabym robić projekt z Becky?-zapytałam błagalnym tonem.
-Oczywiście, że nie-powiedziała śmiejąc sie-Z tego co widzę siedzi koło Ciebie pan Collins, więc projekt zrobisz z nim. Dziękuję za uwagę koniec lekcji.-powiedziała zbierając książki z biurka.
-Nie gryze-zaśmiał się Brayan. Stwierdziłam że zostawię to bez komentarza. Spakowałam szybko książki i ruszyłam do wyjścia. Niestety nie obędzie się od komentarzy.
-Uuuu Ros ty Nowa,a już wyrywasz-zachihotała Lia.
-No to projekt powiadasz?-pyta rozbawiona Nicol.
-Sama go zrobię-oświadczyłam krótko i na temat.
-Że co?-zapytała zaszokowana Lia.
-Gówno-odpowiedział ktoś za mnie kiedy się odwróciłam zobaczyłam Amande i jej psiapsi.
-Możemy na słówko Ros?-zapytała Steph.
-Jasne-dodałam z uśmiechem.
Doszliśmy do jakiegoś ciemnego zauku.
-Okej więc tak robisz projekt z Brayanem?-pyta zimnym tonem Amanda.
-Yy no tak-powiedziałam nie rozumiejąc tego zajścia.
-Wic od razu Ci mówię masz iść do Lorens i powiedzieć jej,że zrobisz sama jasne?-powiedziała przypierając mnie do ściany.
-To jest projekt 2 osobowy puść mnie!-powiedzialam po czym uciekłam.
-Jeszcze się policzymy!-usłyszałam wredny głos.
-Czego one od Ciebie chciały?-zapytała szeptem Becky.
Z racji tego, że musiałam się ogarnąć poszłam do łazienki i wróciłam dopiero na geografie tak, że dziewczyny nie mogły ze mną pogadać.
-Nic-powiedziałam obojętnie.
-Yhm właśnie widzę-zniżyła jeszcze bardziej ton.
-Mówię, że nic-tym razem ja się uniosłam.
-Ok-powiedziała i wróciła do lekcji.
Trochę głupio mi było no ale cóż. Nie chce o tym gadać i tyle.

No zaraz oszaleje mam zrobić projekt z Brayanem Collinsem niedoczekanie! Muszę pogadać z Lorens. Jeszcze to cholerne spotkanie. Ugh po co ludzie to wymyślają?! Nie mogę skupić się na lekcji w dodatku Becky jest chyba zła na mnie o to że nie powiedziałam jej o co chodziło dzunią. Po 45 minutach męczarni zadzwonił upragniony dzwonek. I dom. Szybko skierowałam się do wyjścia nie czekając na nikogo. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek.

I jak wam się podoba Nowa Ros? 😉 Mi bardzo mam nadzieję, że jak wam się podoba choć trochę to zostawcie po sobie coś 😘😜

Walcz O Nas ( W Trakcie Korekty)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz