-Hejka! - przywitałam się z Lukiem.
-Hej - odpowiedział z uśmiechem.
-To jak jedziemy? - zapytałam wpychając się przed Mika.
-Jasne. Do następnego! - rzucił na odchodne podając mojemu bratu rękę.
Chwilę potem znaleźliśmy się koło samochodu.
-Wskakuj! - rozkazał otwierając drzwi.
-Jaki z Pana dżentelmen - zaśmiałam się na jego wyczyn. On tylko przewrócił oczami na mój komentarz, zamknął drzwi, obszedł samochód i zajął miejsce kierowcy.
-To co kino? - zapytał uruchamiając maszynę do życia.
-Może być. Sprawdzę co dziś grają -powiedziałam po czym wyjęłam telefon z kieszeni i zaczęłam przeglądać strone kina.
-Fajny ten twój brat - powiedział odrywając moją uwagę od mojego zajęcia.
-Cieszy mnie to, że się polubiliście - odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem.
-Kiedy przyjechał? - zapytał.
-Um.. wczoraj - rzekłam krótko wracając do swojego wcześniejszego zajęcia.
-Nic nie mówiłaś, że wpadnie do Ciebie - powiedział odwracając na chwilę na mnie wzrok.
-Sama nie wiedziałam. Zaskoczył mnie i jednocześnie przestraszył. Wszedł do pokoju z zaskoczenia. No, ale nie ważne - zaśmiałam się.
-Znalazłaś coś? -zapytał odbiegając w dygresję.
-Hyy.. możemy iść na ,,Nowe oblicze Greya" -powiedziałam po chwili namysłu na co ten zatechotał jakby miał ADHD.
-Jak chciałaś oglądać pornole to mogliśmy zostać w domu za free byśmy mieli - zaśmiał się na co ja strzeliłam buraka. - Oj no przepraszam - powiedział opanowywując śmiech. - Jest coś oprócz tego? - zapytał tłumiąc w sobie śmiech.
W zupełności nie wiem w czym ma problem. Wszystkie części Greya są spoko fakt co fakt jest tam sporo erotyki, ale wyłączając te wątki fabuła jest mega.
-Nie - powiedziałam oburmuszona.
-Oj no weź przestań. Jak już tak bardzo chcesz możemy na to iść chociaż wolałbym na coś bardziej hmm... moralnego? - znów parsknął śmiechem.
-To może... O mam coś w sam raz dał Ciebie! Może barbie nowa część? - zapytałam z ironią.
-O tak! Marzyłem o tym żeby zobaczyć nowe oblicze Barbie! - wybuchnął śmiechem.
-Dobra stop! Ustalmy na co idziemy. Może ,,Jeszcze nie koniec" ? - zapytałam.
-Co nie koniec? - zapytał na co tym razem ja parsknęłam śmiechem.
-To był tytuł filmu tłoczku - zaśmiałam się.
-Tłoczku? O ale super zapiszę to nowe przezwisko w moim notatniku! - powiedział panicznie szukając jakiejś kartki nie odwracając wzroku od drogi.
Po tym zbędnym komentarzu oglądnęłam zwiastun. Film wydawał się w miarę spoko. Po jakiś 10 minutach byliśmy już w centrum handlowym pod kinem.
-Kupię dwa bilety z zestawami. Poczekaj na mnie - rzekł do mnie na odchodne.
Wpatrywałam się w niego czekając na znak kiedy będę mogła iść pod bramki.Jesteśmy już po filmie. Film wydawał mi się spoko. Niestety tylko mi. Po około dwudziestu minutach Luke uznał, że jest nudny i głupi, ale za to rzucanie we mnie popkornem i dolewaniem pepsi do mojego było ekscytujące. Szkoda bo zapowiadał się niezły ten film. Niestety może jakieś trzydzieści parę minut zbierając je do kupy miałam spokój w oglądaniu. Resztę czasu spędziłam na użeraniu się z Lukiem.
Ludzie co jakiś czas nas uciszali. Jeden chłopak nawet zagroził, że pójdzie i to zgłosi.
-Już nigdy z tobą nie pójdę do kina! - powiedziałam oburzona wychodząc z kina.
- Nie łódź się i tak pójdziesz - zaśmiał się w moją twarz.
- Co to to na pewno nie! - odparsknęłam.
- Kachaniutka nie czaruj się film był nudny, a nasza zabawa była fajna! -powiedział zachwycony.
-Tak i tylko po to hajs się wydaje żeby pobawić się w kinie - powiedziałam poważnie.
-What ever! Chodźmy coś zjeść! Może Olimp mam kartę klienta będzie taniej! - rzucił ciągnąc mnie za sobą.Tak o to minęło mi połowę dnia. Przesiedziałam z jakieś dwadzieścia minut w Olimpie. Potem poszliśmy oglądać ciuchy i takie tam ( znaczy ja Luke chodził za mną jak pies :)). Dochodziła 16.
-Szkoda, że nie mogę dłużej zostać. Moglibyśmy obejrzeć jakiś film - zaśmiał sie zatrzymując samochód pod moim domem.
Luke musiał jechać bo umówił się z Alexem.(zdjęcie w drugiej obsadzie) Ja też sobie wtedy przypomniałam, że Becky wpada.
-Tak jasne tu byś oglądał - powiedziałam zrezygnowana.
-To co do następnego - powiedział w chwili kiedy zamykałam drzwi.
Poczekałam aż samochód odjedzie po czyn ruszyłam do domu. Już u samego progu unosił się niesamowity zapach. Byłam nieco zaskoczona, bo wiedziałam jaki talent ma mój brat do gotowania więc zdziwił mnie ten piękny zapach. W kuchni zostałam Mika.
-O siema siostra! Zamówiłem danie ze stripsami, bo byłem trochę głodny. Mam też dla Ciebie! - powiedział radośnie wskazując na opakowanie przed sobą.
-Nie dzięki, jadłam na mieście - powiedziałam spadając naprzeciwko niego.
-Jak tam randka? - zapytał z chytrym uśmieszkiem na co ja pokiwałam przecząco głową.
-Oj Mike, Mike. Luke to mój najlepszy przyjaciel. Traktuje go jak brata nie jak kogoś więcej. I tak wiem nie wierzysz w przyjaźń damsko - męską, ale jak widać istnieje. A u błagam Cię nie mów tak nigdy, bo my nigdy nie będziemy razem. Mówię tak dla jasności - powiedziałam na wdechu żeby nie robił sobie chłopak nadziei.
-Dobra, dobra nic nie mówiłem - rzucił krótko w geście obronnym. - Co będziesz teraz robić? - zapytał.
-Ym... zaraz wpadnie Becky - powiedziałam nalewając sobie trochę lemoniady.
-Kto to jest Becky? - zapytał z uśmieszkiem.
-Moja przyjaciółka najlepsza. Ani się waż na nią spojrzeć! - parsknęłam.
-Easy młoda. Nie zarywałbym do Bff swojej siory - zaśmiał się jedząc namiętnie danie.
I w tym momencie przerwał nam dzwonek.
-O to pewnie Becky! - rzekłam uradowana i pobiegłam do drzwi. Moje przypuszczenia mnie nie myliły.
- Hej kochana! - powiedziała z szerokim uśmiechem wtulając się we mnie.
-Hejka! Wejdź - powiedziałam zaraz kiedy mnie puściła. Zamknęłam za nią drzwi i skierowałam się w stronę kuchni aby przedstawić ją Mikowi.
-Mike to jest właśnie Becky - skierowałam uwagę brata na Becky. - Becky poznaj mojego brata Mika - powiedziałam po chwili. Podali sobie ręce co oznaczało, że mam to za sobą. Jak ja nienawidzę przedstawiać ludzi i być przedstawianą.
-Jak tam opowiadaj! - rozkazała.
-No więc wczoraj przyjechał Mike zresztą tak jak Ci mówiłam przez telefon - zaczęłam siadając na łóżku.
-Nie ważne. Nie mówiłaś, że Mike jest taki przystojny! - powiedziała podjarana.
-Oj Becky daj sobie spokój. To moj brat! - powiedziałam oburzona.
-Spoko luzik raczej nie miałabym szans u niego - powiedziała spoglądając na swoje ręce, które toczyły ze sobą walkę.
-Nie o to mi chodziło. Na pewno byś miała zaczęłam pokrzepiająco, ale zaraz upomniałam. - Nie zapominaj, że to mój brat nie przeżyła bym waszego lizania się na moich oczach.
-E tam nie przesadzaj. Oglądamy co? - zapytała.
-Nie dzięki. Dziś już podziekuje za filmy. Byłam z Lukiem w kinie bo dawno się nie widzieliśmy i cały film spędziłam na użeraniu się z nim - rzekłam z przekąsem.
-Bylibyście fajną parą - powiedziała przesłodzonym tonem.
-Daj spokój Becky. Wiesz, że ja i Luke jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Traktuje go jak brata i to się nigdy nie zmieni. Proszę Cię nie drąż tego tematu - powiedziałam dając jej jasno do zrozumienia, że ja i Luke będziemy tylko przyjaciółmi.
-No dobra niech będzie. Mogę Ci zrobić oczy? - zapytała zmieniając temat co mnie ucieszyło. - Proszę! No błagam! - jęczała. No musiałam się zgodzić chwilę potem siedziałam nieruchomo, a ona majstrowała coś na moich oczach. Przyznam szczerze, że podobają mi się jej makijaże, chociaż nigdy bym w nich nie wyszła.-Słyszałaś to? -zapytała odrywając się od malowania mi kreski. Podbiegła do okna i dała mi znak abym podążyła za nią. Tak tez zrobiłam. Bardzo zainteresowali mnie ludzie, którzy stali koło czarnego mustanga.
-Ciekawe kto to jest - powiedziała zainteresowana Beck.
-Może jakaś rodzina? - podsunęłam propozycje. Koło mustanga stała jakąś kobieta w wieku Pani Collins i mężczyzna w podobnym wieku oraz jakaś młoda dziewczyna w moim wieku. Nie widziałam jej twarzy zbyt dobrze, bo była za daleko.
-Nie sądzę. Widziałbym ich już. A ich wogóle nie kojarzę - powiedziała tajemniczo co wzbudziło we mnie ciary.
-Ty wszystko wiesz o wszystkich psycholko - zaśmiałam się odchodząc od okna.
-Żebyś się nie zdziwiła - powiedziała jeszcze bardziej wytrzeszczając wzrok.
-Przyszłaś popatrzeć na znajomych Collinsów czy do mnie? - zapytałam znudzona.
-I to i to - zaśmiała się po czym opuściła okno.
-Świetnie - rzekłam obrażona unosząc zadartą głowę do góry.Z Becky siedziałam jeszcze z jakieś dwie godziny. Koło 21 musiała zbierać się do domu. Zjadłam szybką kolację ogarnęłam się i padnięta poszłam spać.
Hejka😘 dziś się postarałam 1300 słów!❤ Mam sktytą nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta 😞. Mam nadzieję, że was jakoś zaciekawie, bo naszła mnie wena😂 Postaram się was nie zanudzić😉
CZYTASZ
Walcz O Nas ( W Trakcie Korekty)
Storie d'amoreŚwiat jest pełen kłamstw i tajemnic... Napotykamy w swoim życiu wielu różnych ludzi, często nic nie znaczących w naszej przyszłości, a też odgrywających ważna rolę. Czy każdy z nas może odkupić swoje winy z przeszłości? Czy jedna osoba może wznieść...