Ariana's pov
Wczorajszy dzień minął spokojnie. Normalnie wzięłam prysznic i położyłam się spać. Teraz też bym spała, gdyby nie babcia budząca mnie o dziewiątej rano. Całą noc miałam jednak nadzieję, że to wszystko było złym snem... Niestety to real.
Musiałam wyjść z pokoju, żeby trafić do łazienki. To jakaś mordęga.
Wymalowałam się i zrobiłam moją ulubioną fryzurę, czyli małego kucyka na czubku głowy, a reszta włosów była rozpuszczona. Wypuściłam z przodu, po bokach dwa malutkie pasemka i fryzura była gotowa. Ubrałam na siebie różową spódniczkę do połowy ud i w spód białą koszulkę na ramiączkach, do tego jasne szpilki i jestem gotowa.
Podeszłam do okna i odsłoniłam żaluzje. Zobaczyłam tą całą wieś i momentalnie zachciało mi się wymiotować. Zwierzęta, stajnia, błoto, po prostu SYF. Usiadłam na łóżku i chwyciłam telefon, wybierając numer do mojej mamy. Po trzech sygnałach odebrała
- mamo, weź mnie stąd bo oszaleje - warknęłam
- oj, Ariana - westchnęła - jesteś tam od bardzo niedawna, daj sobie czas.
- żadne Ariana. Chcę wracać do domu! - podniosłam głos
- nie mogę teraz rozmawiać, jestem w pracy - powiedziała poważnie
- jeśli wy mnie stąd nie zabierzecie to sama kupię bilet - znowu warknęłam i się rozłączyłam, nie dając jej szansy na swoją wypowiedź. Zła wyszłam z pokoju i tupiąc obcasami przeszłam przez cały korytarz, a następnie zeszłam po schodach.
- bardzo się cieszę, że było w porządku na tej randce, skarbie - usłyszałam głos babci. O czym ona mówi? - mam nadzieję, że będziecie ze sobą szczęśliwi
- też mam taką nadzieję - usłyszałam męski głos - no nic, trzeba żyć dalej, pracować i cieszyć się życiem, prawda pani Grande?
- oczywiście, Justin. Jesteś cudownym chłopakiem, na pewno dziewczyny za tobą szaleją - babcia zachichotała
- och, niech pani nie przesadza - z jego strony również usłyszałam śmiech
Nie zastanawiając się, weszłam do salonu i zobaczyłam siedzącą przy stole babcię z chłopakiem w bodajże moim wieku. A więc to jest ten cały Justin, nie tak go sobie wyobrażałem. Flanelowa ciemnozielono-czarna koszula w kratę i pod nią jakaś czarna koszulka. Stwierdziłam, że nie jest w moim typie, ale moje oczy same chciały na niego patrzeć.
- będę się brał do pracy. Od czego mam zacząć? - zapytał, całkowicie mnie olewając. Co za idiota. Każdy chłopak śliniłby się na mój widok, a ten popatrzył na mnie obojętnie i wrócił do rozmowy z moją babcią.
- możesz napoić konie, a potem nakarmić zwierzęta. Następnie trzeba wykosić działkę i podlać rośliny - powiedziała, a ja nie zobaczyłam na tworzy chłopaka ani przez chwilę niechęci
- no dobrze. Jak widać mam cały dzień pracy, więc może już zacznę - odpowiedział wstając od stołu - dziękuję za kawę
- nie ma za co - uśmiechnęła się kobieta, po czym chłopak wyszedł drzwiami tarasowymi na ogród
- wymyj naczynia, dobrze? - powiedziała babcia, a mi praktycznie oczy wyszły z orbit
- nie zrobię tego - powiedziałam poważnie z kpiną słyszalną w moim głosie
- zrobisz - kobieta odpowiedziała tak samo poważnie jak ja
- nie macie zmywarki? Albo chociaż gosposi? - podniosłam brwi ku górze
- nie, nie mamy. Teraz proszę wymyj naczynia - dopowiedziała
- wiesz, że tego nie zrobię, prawda? - zapytałam
- Musimy nauczyć Cię dobrych manier, Kochaniutki - mruknęła, a moja niechęć do tego miejsca jeszcze bardziej wzrosła.
Chcę wrócić do domu.
___
Możliwe, że dodam jeszcze jeden dzisiaj, bo ten jest króciutki
Dajcie znać czy się wam podoba :)
CZYTASZ
HOLIDAYS x JB
FanfictionAriana to rozpieszczona nastolatka, która wykorzystuje wszystko i wszystkich. Zrozumiała, że przelała falę goryczy, kiedy rodzice wysyłają ją na całe wakacje na wieś do dziadków. Poznaje tam chłopaka, który pokazuje jej inne, lepsze życie. Sceny 18+...