30.

943 32 5
                                    

Dużymi krokami zbliżamy się do końca!

Otworzyłam oczy i z uśmiechem rozciągnęłam się wydając z siebie cichy, długi, niezidentyfikowany dźwięk. Wzięłam do ręki telefon i zobaczyłam datę: Niedziela, 2 sierpnia. Już jutro moje osiemnaste urodziny. Nigdy nie spodziewała bym się, że spędzę ja na wsi u dziadków i to jeszcze nie robiąc żadnej imprezy.

Wstałam z łóżka i poszłam do toalety. Wykonałam wszystkie poranne czynności i stwierdziłam, że wezmę kąpiel z rana. Zaczęłam nalewać ciepłej wody do wanny i dodałam do niej płyn do kąpieli o ładnym, lawendowym zapachu. Z szuflady wyciągnęłam piankę do golenia i maszynkę, włączyłam na telefonie moją playlistę z ulubionymi piosenkami, po czym weszłam do ciepłej wody zanurzając się w niej po uszy. Czuję w sobie nieprawdopodobny spokój i szczęście. Po chwili nałożyłam na skórę nóg piankę do golenia i wzięłam w dłoń maszynkę. Powoli jechałam maszyną po mojej łydce, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi, przez co się zerwałam i szarpnęłam ręką. Poczułam nieprzyjemne pieczenie w miejscu, w którym się zacięłam. Westchnęłam w duchu.

- tak? - zapytałam nie wiedząc kto stoi po drugiej stronie.

- Ariana, masz coś do prania? - zapytała babcia, a ja zaśmiałam się cicho.

- wszystko wrzuciłam do kosza na brudy, na dole - odpowiedziałam z uśmiechem, nie wiedząc czemu mam taki dobry humor.

- okej, dzięki - usłyszałam jak babcia odchodzi, a ja wróciłam do czynności, którą przed chwilą zaczęłam.

Po kąpieli wysuszyłam moje długie, ciemne włosy i zrobiłam makijaż. Weszłam do pokoju i wybrałam outfit na dzisiejszy dzień, składający się z: dresowych szarych spodenek i białej bokserki, którą związałam na końcu, tak że widać mi brzuch. Podoba mi się. Związałam włosy w wysokiego kucyka, a na stopy nałożyłam białe conversy i byłam gotowa.

Zeszłam na dół i usiadłam przy stole w kuchni, nie widząc nikogo dookoła. Pewnie robią coś na zewnątrz. Zrobiłam sobie śniadanie i w błogim nastroju wyszłam drzwiami tarasowymi na zewnątrz. Słońce świeciło dziś bardzo mocno, od razu można poczuć wysoką temperaturę. Stwierdziłam, że przejdę się zobaczyć co się dzieje w gospodarstwie i sprawdzić co robią dziadkowie. Weszłam do dużej stodoły i zobaczyłam dziadka, który karmi zwierzęta, na co się uśmiechnęłam i przywitałam z nim.

- gdzie babcia? - zapytałam podchodząc bliżej do niego i pogłaskałam małego kotka, który podszedł mi pod nogi. Wzięłam go na ręce i przytuliłam do siebie. Jest piękny. Ma na sobie trzy kolory - czarny, biały i rudy, a na dodatek jest bardzo puchaty. Czuję, że się zakolegujemy.

- podlewa pewnie rośliny - popatrzył na mnie z uśmiechem - ładna, co?

- piękna jest, bardzo - zaśmiałam się cicho, kiedy mały kot zaczął rozciągać się w moich rękach - mogę ją ze sobą zabrać?

- pewnie, tylko opiekuj się nią jak własną córką! - dziadek również się zaśmiał.

- dzięki! - odpowiedziałam wychodząc z budynku z dużym uśmiechem na twarzy. - jak to się stało, że widzę Cię piękny raz tutaj, kochana, co? - powiedziałam do zwierzęcia. Kiedy na nią patrzę, sama się uśmiecham. - pójdziemy na spacerek, co ty na to? - kolejny raz powiedziałam w stronę kota, którego ciągle niosłam na rękach. Pokierowałam się w stronę koni, mając nadzieję, że spotkam tam Justina.

Idąc około minuty faktycznie ujrzałam w zagrodzie mojego chłopaka, który czesze dużego, czarnego konia. Na ten widok kolejny raz na mojej twarzy pojawił się duży uśmiech.

- hej Jus - powiedziałam będąc przy zagrodzie, obok dużego zwierzęcia

- o, cześć kochanie - odpowiedział zdziwiony, podchodząc do mnie i skradł mi szybkiego całusa, przez co zachichotałam. - a co to za maleństwo masz ze sobą? - zapytał głaszcząc kotka, który zdążył już zasnąć

- moja nowa przyjaciółka - popatrzyłam na niego z uśmiechem

- jesteś taka słodka, Ari - również się do mnie uśmiechnął. Justin miał na sobie tylko czarne dresowe spodenki, domyślam się, że nie założył koszulki ze względu na wysoką temperaturę. - aż zrobię Ci zdjęcie - powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni, po chwili ustawiając go tak, aby był na mojej wysokości. Ustawiam się tak, jakbym miała pocałować malutkie zwierzątko, które trzymam w rękach, a chłopak zrobił zdjęcie. - chyba mam nową tapetę - patrzył na zdjęcie z uśmiechem, a ja czułam jak w środku wlewa się we mnie ogrom ciepła.

- oj Justin, Justin - zaśmiałam się kręcąc głową

- chodź tu do mnie - powiedział - tam jest furtka - pokazał na wejście do zagrody koni.

- Czekaj, muszę odłożyć moje maleństwo - odpowiedziałam i szybko poszłam do budynku, z którego wzięłam kociaka. Odłożyłam ją na leżący w kącie worek, który wyglądał na miękki i wyszłam. Po minucie znowu znalazłam się obok największej zagrody w gospodarstwie. Moim oczom znowu ukazał się Justin głaszczący konia. - jestem

Podeszłam do furtki i szybko weszłam do środka. Jest tu naprawdę bardzo dużo miejsca, aby konie mogły swobodnie biegać. Podeszłam do chłopaka i również pogłaskałam duże zwierzę stojące obok nas.

- pięknie wyglądasz - powiedział Justin z małym uśmiechem, łapiąc mnie w talii dwoma rękami. Poczułam w tym miejscu przyjemne mrowienie. - jesteś idealna

Kiedy to powiedział, czułam, że moja twarz jest teraz cała czerwona. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, więc po prostu kolejny raz się uśmiechnęłam. Chłopak zmniejszył odległość między nami i połączył nasze usta w powolnym pocałunku. Moje dłonie pokierowały się na jego kark, a on mocniej przycisnął mnie do siebie. Z wieloma chłopakami się całowałam, ale wciąż mam wrażenie, że to usta Justina pasują do moich idealnie. Nigdy się tak nie czułam.

Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie, a chłopak podniósł mnie w stylu panny młodej i zaczął kręcić się wokół własnej osi, przez co z moich ust wyszedł cichy pisk i śmiech. Po chwili poczułam grunt pod stopami i mocno przytuliłam chłopaka.

- jestem z Tobą tak bardzo szczęśliwa, Justin - powiedziałam i tym razem ja złączyłam nasze usta. Czuję ogromne uczucie do tego chłopaka, naprawdę ogromne.

- ale świetnie się na was patrzy - głos obok nas przerwał naszą chwilę. Oddaliliśmy się od siebie i zobaczyliśmy Victorię, która stoi za ogrodzeniem z założonymi rękami na klatce piersiowej. Dziewczyna ma na sobie czarne spodenki, fioletowy t-shirt, czarne buty przed kostki i włosy związane w kucyk. Jak zawsze wygląda bardzo ładnie. - a jak mówiłam dwa tygodnie temu, że będziecie razem, to oboje "nie, nie, bla bla bla" - zmieniła głos na bardziej piskliwy, na co wybuchliśmy śmiechem.

- co tu robisz Victoria? - odpowiedziałam z uśmiechem

- miałam sprawę do Justina, ale to może zaczekać, spokojnie - odwzajemniła uśmiech. Taka przyjaciółka to skarb.

___

Ej laski, podoba mi się ten rozdział❤️

HOLIDAYS x JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz