7.

1.2K 28 9
                                    

Obudziłam się, przez jakiś nieznośny dźwięk. Od razu przypomniałam sobie jak okropnie się czuję przez to, że moi dziadkowie nie puścili mnie do klubu. Mam nadzieję, że sytuacja z wczoraj się nie powtórzy i normalnie będę mogła wychodzić.

Dźwięk nie ustał, więc podniosłam się z łóżka i sprawdziłam co było tego źródłem. Ludzie, są wakacje, dajcie mi spać do cholery.

Podeszłam do okna, odsłoniłam zasłony i zobaczyłam chłopaka koszącego trawę obok zagród zwierząt. Otworzyłam drzwi na balkon, tylko wtedy kiedy na chwile przestał.

- co ty robisz? - krzyknęłam

- em, wykonuje swoją pracę? - przyłożył dłoń do czoła, ponieważ mocno świeciło słońce

- nie obchodzi mnie to, ludzie chcą spać, skończ - powiedziałam stanowczo, opierając się rękoma o barierkę balkonu

- z tego co mi wiadomo to już nikt nie śpi - podrapał się po głowie

- ja tak, więc skończ to i pozwól mi spać - mruknęłam

- już kończę, spokojnie - odpowiedział że śmiechem

- kończ to szybciej - dodałam i weszłam do środka. Przez okno zobaczyłam jeszcze jak śmieje się i kręci głową

*

Nie dał mi spać, więc ubrałam się, wymalowałam i usiadłam na łóżku. Przeglądałam telefon, kiedy znowu ktoś mi przerwał. Kilka razy coś puknęło w drzwi,a następnie się otworzyły, ukazując mi babcię.

- Ariana... - westchnęła siadając obok mnie babcia, a ja podniosłam brwi. Kto pozwolił jej usiąść?

- słucham - powiedziałam patrząc nadal w telefon

- popatrz na mnie - odpowiedziała spokojnie, niechętnie to zrobiłam

- no słucham - dokończyłam wyczekująco

- nie możesz się tak zachowywać - powiedziała

- tak to znaczy jak? - zapytałam prychając - nikt nie zmusi mnie do tego, żebym przestała chodzić na imprezy

- nie o to chodzi, po prostu zastanów się nad swoim zachowaniem i przemyśl czy jest dobre - popatrzyła mi w oczy

- tak, jest dobre i nikt go nie zmieni - powiedziałam poważnie, na co kobieta delikatnie pokręciła głową

- zejdź na śniadanie - znowu westchnęła

- nie jestem głodna - odpowiedziałam

- musisz coś zjeść, jesteś zbyt chuda - wstała z łóżka i podeszła do drzwi, a ja się oburzyłam - po prostu przyjdź - powiedziała

Zastanowię się nad tym

*

Cały dzień spędziłam w pokoju, leżąc, malując paznokcie, przeglądając media społecznościowe i po prostu się nudząc. Postanowiłam, że przejdę się do tego jeziora, jedyne miejsce, które m się tutaj podoba. Na dodatek było jakieś dwieście metrów od tego domu. Postanowiłam, że nie będę niszczyła moich szpilek, więc założyłam białe, krótkie conversy.

Zbiegłam po schodach i nic nikomu nie mówiąc wyszłam z domu. Pokierowałam się w stronę mola i tam też usiadłam po turecku. Włączyłam swoją ulubioną playlistę z telefonu i patrzyłam na zachód słońca.

- widzę, że nasza obrażalska wyszła z pałacu - prychnął chłopak, siadając obok mnie

- przestraszyłeś mnie - powiedziałam wyłączając muzykę - i jeśli ty to nazywasz pałacem, to chyba masz coś z oczami

- daj spokój, nie musisz być taka niemiła - odpowiedział, ściągając buty

- co ty robisz? - zignorowałam to co powiedział wcześniej

- ściągam buty? - to zauważyłam. Przekręciłam oczami, po czym on spuścił swoje nogi tak, żeby dotykały wody

- ta woda jest brudna - wzdrygnęłam się kiedy zobaczyłam co zrobił

- to jest jezioro, więc to chyba normalne - wzruszył ramionami. - poza tym wcale nie jest taka brudna

Siedzieliśmy chwilę w ciszy, lecz on jak zwykle musiał to zepsuć.

- tak w ogóle to jestem Justin - powiedział wyciągając dłoń w moją stronę. Popatrzyłam na nią, a potem podniosłam wzrok, przez co nasze spojrzenia się spotkały i dopiero teraz zobaczyłam, że ma brązowe oczy. W tym świetle miały w sobie jaśniejsze plamki, są naprawdę ładne. Ariana, o czym ty myślisz?

- tak, słyszałam - prychnęłam - Ariana - niechętnie podałam mu swoją dłoń

- jak to słyszałaś? - zapytał unosząc brwi

- moi dziadkowie cały czas cię chwalą, jaki to nie jesteś - znowu prychnęłam - trudno nie byłoby słyszeć "Justin jest takim cudownym chłopcem", "Justin tak dużo nam pomaga, gdyby nie on nie wiem co byśmy zrobili" - udałam głos mojej babci przez co zachichotał

- bardzo mi miło, że tak o mnie myślą - uśmiechnął się i popatrzył na mnie, więc ja też odwróciłam się od wody i spojrzałam mu w oczy. Miał taki sympatyczny uśmiech, ale jednak miał w swoim wyglądzie coś tajemniczego. Włosy postawione do góry bardzo do niego pasowały. W ogóle dlaczego ja o nim myślę? - masz świetnych dziadków

- ta, jasne - powiedziałam ironicznie - takich świetnych, że nigdzie nie pozwalają mi wychodzić

- to dla twojego dobra - odpowiedział a ja podniosłam brwi i znów na niego spojrzałam

- dla mojego dobra? - zaśmiałam się

- w mieście jest niebezpiecznie - on również spojrzał mi w oczy

- a tu niby nie? Co jakby mnie jakiś kogut zaatakował? - zapytałam podnosząc brew

- nie o to mi chodzi - zaśmiał się - potrafisz być czasem zabawna - ukazał rząd białych zębów

- ja zawsze jestem zabawna - prychnęłam, odgarniając włosy do tyłu

- jasne - zachichotał - nie jesteś stąd, prawda?

- a czy wyglądam jakbym była? - znowu prychnęłam, pokazując na siebie

- no nie - zlustrował mnie wzrokiem i znowu się zaśmiał - więc skąd?

- z Nowego Jorku - wzruszyłam ramionami

- tak czułem - uśmiechnął się delikatnie

- zbieram się - powiedziałam wstając z brudnego drewna. Otrzepałam swoją bordową spódniczkę popatrzyłam na niego z góry i spotkałam się z jego uśmiechem

- widzisz? Da się z tobą normalnie porozmawiać - odpowiedział i spuścił głowę z powrotem na wodę

- czekaj, dlaczego ty tu w ogóle jesteś? - zapytałam - gdzie ty mieszkasz?

- dwa domy dalej - powiedział a mi się rozjaśniło. To dlatego codziennie go tu widzę

___

Jutro raczej nie będzie rozdziału kochane, bo idę na półmetek 💋

HOLIDAYS x JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz