28.

912 28 12
                                    

Wyszłam z domu i pokierowałam się w stronę miejsca zamieszkania Justina. Spokojnie kroczyłam po trawie, która dzieli nasze domy od siebie i nadal myślałam co chłopak chce mi powiedzieć i nie może tego zrobić przez telefon. Po minucie znalazłam się na posesji Justina i podeszłam już tym razem bez stresu pod drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać, ponieważ po chwili  drzwi się otworzyły i zobaczyłam przystojnego bruneta. Był ubrany w czarne jeansy, które jak zawsze idealnie do niego pasowały i do nich szersza szara koszulka.

- hej - powiedział z uśmiechem i wpuścił mnie do środka. Zdjęłam buty, a chłopak szybko znalazł się obok mnie - chcesz coś do picia?

- a co masz? - zapytałam idąc za chłopakiem do kuchni. Otworzył lodówkę i wyjął sok pomarańczowy

- może być? - popatrzył na mnie

- jasne - odpowiedziałam z uśmiechem, Justin wziął dwie szklanki z szafki i nadał do nich sok, po czym poszliśmy do jego pokoju. W między czasie zobaczyłam, że nikogo oprócz nas nie ma w domu.

- mama z dzieciakami jest w mieście, powinni zaraz przyjechać - odczytał mi w myślach, a ja uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku chłopaka.

- okej - odpowiedziałam obserwując co robi - więc o co chodzi? - zapytałam odkładając szklankę, a Justin wziął gitarę i położył ją obok siebie na łóżku

- napisałem dla Ciebie piosenkę - odpowiedział i spojrzał mi w oczy - ale musisz mi odpowiedzieć kiedy skończę

- okej? - tym razem ja odpowiedziałam pytaniem i oparłam się rękami o łóżko za mną, unosząc brew. Chłopak wziął w ręce gitarę, a mnie przeszły ciarki na samą myśl, że ktoś napisał dla mnie piosenkę. Justin zaczął grać na i do moich uszu dotarła piękna melodia. Brunet zaczął śpiewać, a ja mimowolnie się spięłam słysząc słowa piosenki.

- Powiedz, że przejdziemy przez najciemniejsze dni
Niebo nie jest dla złamanych serc
Nigdy nie pozwolę ci odejść, nigdy mnie nie zawiedź
Oh, to była szalona podróż
Jadąc na krawędzi noża
Nigdy nie pozwolę ci odejść, nigdy mnie nie zawiedź* - zakończył pierwszą zwrotkę i spojrzał na mnie, ale wciąż grał. Uśmiechnął się niepewnie i z powrotem spuścił wzrok na struny.

Czuję się teraz oszołomiona, ale nie chciałam tego pokazywać, żeby nie rozpraszać chłopaka. Słuchając tekst, wyprostowałam się i bacznie obserwowałam każdy jego ruch, a moje serce tańczyło w rytm piosenki. Czułam ogromny gorąc na swoich policzkach, a zarazem to, że zaraz eksploduję ze szczęścia.

- Nie zasypiaj za kierownicą, mamy milion mil przed nami
Wszystko czego potrzebujemy
To brutalne przebudzenie, aby wiedzieć, czy jesteśmy wystarczająco dobrzy - śpiewał, a ja odpływałam

Naprawdę nie potrafię opisać tego jak teraz się czuję. To uczucie jest mi naprawdę obce, nigdy wczesnej tego nie czułam. Justin od czasu do czasu zerkał na mnie, a ja nie potrafiłam spuścić z niego wzroku.

-... Pozwól mi się kochać - zakończył, odłożył gitarę obok niego i spojrzał na mnie wyczekująco, a mi przypomniał się sen, kiedy zasnęłam na kanapie przed imprezą ze znajomymi.

- Tak, pozwolę Ci się kochać - odpowiedziałam, a chłopak uśmiechnął się szeroko. Czy to oznacza, że jesteśmy od teraz oficjalnie razem?

- Teraz jestem najszczęśliwszym facetem na świecie - powiedział gładząc dłonią mój policzek. Tym razem nie ja nie pozwoliłam mu czekać i szybko przyciągnęłam go do siebie w pocałunku.

- jeszcze nikt, nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego - odpowiedziałam na chwilę się oddalając. Chłopak uśmiechnął się i z powrotem złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Opadłam plecami na łóżko, a pocałunek z każdą chwilą pogłębiał się. Justin zdecydowanie nade mną górował, czułam uczucie bijące od niego, mam nadzieję, że on czujeto samo ode mnie. Złapał za moje dłonie, po bokach mojej głowy i splótł nasze palce ze sobą. Nasze usta łączyły się i tworzyły jedność, która idealnie do siebie pasuje. Puściłam jego jedną dłoń i moje palce wtopiły się we włosy Justina lekko je ciągnąc. Brunet natomiast przesunął swoją dłoń na moją talię i włożył mi ją delikatnie pod koszulkę, gładząc moją skórę, przez co poczułam dreszcze.

- Justin, wróciliśmy - do pokoju bez pukania wbiegł Jackson, a my szybko się od siebie odsunęliśmy. Podniosłam się do pozycji siedzącej i poprawiłam koszulkę.

- jak tam mały? - zapytałam trochę zawstydzona i potargałam jego blond włoski. Chłopiec zawstydził się i wtulił w Justina, co było urocze.

- ej no, Jackso, nie wstydź się Ari - powiedział do niego z nieschodzącym uśmiechem z twarzy.

- nie wstydzę się! - zbulwersował się brat Justina

- Jackson, mama każe Ci im nie przeszkadzać, chodź stąd! - do pokoju weszła Jazmyn, biorąc chłopczyka za rączkę i zaczęła prowadzić go w stronę drzwi - bawcie się dobrze - dokończyła uśmiechając się i machając na pożegnanie.

Gdy tylko drzwi się zamknęły, popatrzyłam na Justina i oboje się zaśmialiśmy. Mimo wszystko mogę przyznać, że Justin jest chłopakiem, który zdecydowanie całuje lepiej niż ktokolwiek inny.

- chodź tu do mnie - powiedział z uśmiechem, rozkładając ramiona, w które szybko się wtuliłam. Opadliśmy z powrotem na łóżko, tym razem w objęciach i przyjemnej ciszy.

__

* let me love you - Justin Bieber

UWAGA!

ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ RZADZIEJ. Same rozumiecie, nauka do matury, szkoła 😒

HOLIDAYS x JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz