- Si-Simon? - szybko otarłam oczy i poprawiłam oczy - wejdź- powiedziałam
- Ambar, wszystko w porządku?- zapytał z troską w głosie
- Tak, tak jest ok- odpowiedziałam pospiesznie
- Na pewno? Twój upadek wyglądał poważnie- popatrzył mi prosto w oczy
- Nie, nic mi nie jest- chciałam skierować się do drzwi, ale kostka bolała mnie tak bardzo że od razu syknęłam z bólu i z powrotem usiadłam
- Bardzo cię boli?- zapytał, to było nawet urocze że tak się o mnie troszczył
- Właściwie, czemu do mnie przyszedłeś?- zapytałam poprawiając się na krześle
- Nie zmieniaj tematu- pogroził mi palcem
- Ale odpowiedz!- zaśmiałam się, to dziwne ale przy nim czułam się całkiem swobodnie, nie musiałam nikogo udawać jak przy Matteo
- Dobrze, Luna mnie o to prosiła- moja mina od razu się zmieniła, Lunita jak zwykle troszczy się o nie swoje sprawy, byłam teraz na nią wściekła, na Matteo tak samo. Zamiast sprawdzić co mi jest wysyła do mnie posłańca, a sam pewnie siedzi teraz z tą Luną,
- Ambar, pytałem czy bardzo cię boli?- przypomniał się Simon
- Nie, zaraz wrócę do domu i się tym zajmę- odpowiedziałam i wyszłam z podniesioną głową...W rezydencij dowiedziałam się że moja kostka jest tylko lekko stłuczona, nic mi nie będzie. Wyjęłam telefon i napisałam do Matteo:
Musimy się spotkać
Odłożyłam go na miejsce i delikatnie podeszłam do mojej toaletki, ze szklanej szkatułki wyjęłam medalion ze zdjęciem moich rodziców, kiedy obracałam go w palcach w mojej głowie urodził się genialny plan. Zabiorę Lunicie coś co ma najcenniejszego...przyjaźń z Simonem..Moje rozmyślenia przerwał przychodzący SMS
Zaraz będę
Odłożyłam naszyjnik na miejsce i wyszłam przed rezydencję, nie chcę żeby moja chrzestna słyszała naszą rozmowę, po chwili przed bramą do posiadłości pojawił się Matteo
- Cześć- mruknął
- Musimy porozmawiać- odpowiedziałam szorstkim tonem
- Słuchaj, jest mi głupio za to co się dzisiaj stało, al...
- Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń- fuknęłam na niego- dla mnie już nie istniejesz
- Co to znaczy?- zapytał
- To, że właśnie stałeś się częścią mojej przeszłości, to koniec Matteo- powiedziałam i odeszłam, krzyczał jeszcze coś za mną ale wiedziałam że w głębi duszy się cieszył. Kiedy wróciłam do pokoju wyjęłam telefon w celu napisania do Simona, operację odebrać Simona Lunie uważam za rozpoczętą...