Christmas chapter ❤

556 22 3
                                    

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia już od 23 grudnia zapowiadały się cudownie. Lunita z rodziną wyjechała do rodziny w Meksyku, a moja ciotka dalej nie wróciła z podróży. Miałam spędzić je sama z Simonem, niestety każde nawet najpiękniejsze marzenia może popsuć nieprzewidziany ciąg zdarzeń, jedna osoba lub po prostu pech.
Posłuchajcie jak to było...

🌲23 grudnia🌲
Tego dnia wszystko miało odbyć się zgodnie z planem.
Obudziłam się równo o 6.00, przygotowanie się do dzisiejszego dnia zajęło mi pół godziny. Dokładnie o 6.30 katering przywiózł zamówione dania na jutrzejszy dzień. Problemy zaczęły się kiedy nieprzewidzianie dostałam telefon od Simona
- Halo kochanie?- zapytałam wertując pudła w poszukiwaniu ozdób świątecznych
- Cześć Ambar- zaczął niepewnie
- To coś ważnego?- zapytałam - mam dużo rzeczy do zrobienia- powiedziałam
- Tak, chodzi o to że niestety nie będę dzisiaj mógł się z tobą spotkać- odparł
- Czemu?- zmartwiłam się
- Wypadło mi coś, przepraszam skarbie, zadzwonię wieczorem- odpowiedział
- Jasne rozumiem, trzymaj się, paa- zakończyłam rozmowę, zmieniło to trochę moje dzisiejsze plany, ale wiem że i tak wszystko wyjdzie perfekcyjnie.
Kiedy sprzątałam bałagan jaki zrobiłam ubierając choinkę w ręce wpadło mi moje zdjęcie z dzieciństwa. Miałam na nim 7 lat! To niemożliwe że w tym roku właśnie kończyłam 19, czas tak szybko leci!
Resztę tego dnia spędziłam na pakowaniu prezentów, dekorowaniu domu i dobrej zabawie z przyjaciółkami które odwiedziły mnie wieczorem.

🌲24 grudnia🌲
Dzisiaj od rana dopisywał mi dobry humor. Nie miałam dużo rzeczy do zrobienia więc zdecydowałam się po prostu zrelaksować. Wzięłam kąpiel, kupiłam nowe ubrania i oczywiście słuchałam świątecznych piosenek. Dopiero wieczorem wzięłam się za nakrycie stołu, w tym czasie przyszedł Simon. Kiedy ja krzątałam się w kuchni szukając odpowiednich sztućców przygotowanych wcześniej przez Monicę, Simon kombinował coś w salonie
- Co robisz ?- zapytałam go wchodząc do pomieszczenia
- Nic, nic- odpowiedział pośpiesznie
- Już chyba możemy zaczynać- powiedziałam
- Zapraszam panią Smith do stołu- zaśmiał się
Podczas kolacji było bardzo przyjemnie, dużo rozmawialiśmy. Kiedy nagle, wszystkie światła zgasły, a w tle zaczęła grać powolna muzyka. Teraz już rozumiem co Simon robił w salonie. Teraz oświetlała nas tylko mała lampka postawiona na stole
- Mogę prosić do tańca?- zapytał Simon
- Oczywiście- odpowiedziałam i podałam mu rękę. Tańczyliśmy bardzo długo, pod koniec prawie nie czułam nóg, nagle muzyka ucichła wtedy Simon uklęknął przede mną i wyjął małe granatowe pudełeczko, moja pierwsza myśl to - Jestem za młoda na ślub!- kiedy zobaczył moją minę uśmiechnął się powoli zaczął otwierać tajemnicze pudełko...wtedy krzyknął
- Wesołych świąt!- i podał mi pudełeczko w którym znajdowała się...bransoletka! Była śliczna, ale jednak to nie pierścionek
- Oszukałeś mnie- zaśmiałam się i klepnęłam go w ramię
- Wolę określenie zażartowałem- również się zaśmiał
- Ja naprawdę myślałam że mi się oświadczysz- powiedziałam
- A co byś zrobiła gdybym naprawdę ci się oświadczył?- zapytał
- Prawdopodobnie zgodziłabym się- odparłam bez zastanowienia
- Jesteś pewna?- zbliżył swoja twarz do mojej
- Na sto procent pewna- na końcu tego zdania pocałowałam go...

🌲🌲🌲
Kochani, życzę wam wszystkiego najlepszego, szczęśliwego nowego roku i szalonego sylwestra 💝

Simbar forever ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz