Kokon

107 4 0
                                    

STEVE:

- Kobieta, dwadzieścia cztery lata. Osiem punktów w skali Glasgow. Obrażenia po pobiciu, uraz głowy i złamane żebro - relacjonował ratownik.

- Do piątki - powiedział lekarz z oczekującego zespołu. – Zajmij się nim – rzucił do jednego z pielęgniarzy.

- Przykro mi. Nie może pan tam wejść. – Ciemnoskóry mężczyzna zastąpił mi drogę.

- Co z chłopakiem? – zapytałem chcąc zająć czymś umysł.

- Jest tylko ogólnie potłuczony. Za kilka dni powinien wyjść.

Nagle z sali, w której zniknęli lekarze rozległ się krzyk.

Zespół rozstąpił się. Ally leżała na stole zabiegowym. Jej ciało... lśniło złotym blaskiem. Pod skórą przepływały srebrne ławice iskier. Ich największe skupiska znajdowały się w miejscach urazów. Po chwili ostatnie dotarły do wyznaczonych miejsc.

- Co się... - zacząłem.

Złota poświata rozjarzyła się, osiągając oślepiającą biel. Rozciągnęła się na metr od stołu, na którym znajdowała się Ally. Po chwili wróciła do ciała dziewczyny, które pokryła siateczką promieni.

~~~~~~~~~~~~

- Przyniosłam kawę, jeśli chcesz? – Głos agentki Brown był zachrypnięty.

Była wykończona. Ostatnie dwie doby spędziła na przesłuchaniach w sprawie kadeta Hamiltona i jego napaści na Ally. Czekał na nią także nadzór nad generalnym remontem szatni w centrum treningowym.

Odebrałem od niej kubek. Skinieniem głowy podziękowałem za troskę. Ponownie spojrzałem w stronę okna izolatki na pokrytą złotą siatką światła dziewczynę.

- Co z Małą?

- Wiesz, że Ally nie lubi jak mówisz na nią Mała – poprawiłem agentkę. – Nadal nieprzytomna. Ale w jakiś sposób jej stan się ustabilizował – odpowiedziałem. – Nie ma śladów po urazie.

- Jak to stwierdzili? – Jej oczu rozszerzyły się ze zdziwienia. – Wewnątrz tego czegoś nie jest niebezpiecznie?

- To... światło, jest jak kokon. Nie jest niebezpieczne ani w żaden sposób nie zagraża życiu innych. Naukowcy wszystko sprawdzili. Trzykrotnie. – Oparłem się o ścianę naprzeciwko okna izolatki. – Jednak nie przepuszcza sprzętu medycznego, by dokładnie ocenić poprawę. Jedno jest pewne, cokolwiek to jest, pomaga jej.

- Przepraszam. – Powiedziała agentka i wcisnęła przycisk na komunikatorze. – Tak, jest obok. Przekażę.

Wypiłem resztę kawy.

- Dyrektor Fury wzywa cię do siebie.

~~~~~~~~~~~~~

- Dopóki nie rozwiążemy problemu, Źródło pozostanie w bezpiecznym miejscu. Może być pani pewna – powiedział i rozłączył rozmowę, kiedy wszedłem do gabinetu.

- Chciał pan ze mną porozmawiać, dyrektorze. – Zamknąłem drzwi i usiadłem na jednym z foteli przy niewielkim stoliku. – O co chodzi?

Fury wyciągnął z szuflady biurka plik dokumentów. Podszedł do stolika i usiadł naprzeciwko mnie. Teczka, którą mi podał była opatrzona danymi Ally. Wyniki wszystkich badań przeprowadzonych na dziewczynie. Od dnia jej przybycia do Bazy. Do tego znajdowało się tam kopia prawa jazdy na nazwisko Blake Donald z dopiskiem falsyfikat.

- Po co wam badania Ally?

- Kapitanie Rogers, Alice Carter-Heywood nie jest człowiekiem.

W tej chwili bardzo żałowałem, że wzrok nie może nikogo skrzywdzić.


***********************************************

Witajcie,

kolejna część historii za nami.
Wena zadomowiona, tzn. kolejne rozdziały się piszą.

Jak się podobało - wiecie co robić.
Komentarze mile widziane ;P

Wasza Arwen

So, my real name is...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz