dvidešimt ketvirtas [full]

987 133 40
                                    

Seokjin odłożył telefon, zgrzytając zębami. Umyślnie odwrócił go ekranem do blatu stołu, żeby nie widzieć, czy Namjoon wysłał jakąś odpowiedź. Naprawdę bardzo chciał mu pomóc. Chciał być jego przyjacielem, w szczególności po tym, czego dowiedział się od siostry chłopaka... W szczególności po tym, jak Seokjin zrozumiał, ile może znaczyć ta przyjaźń. Po tym, jak uświadomił sobie, jak wspaniałą osobą jest Namjoon. Jednak w tym momencie czuł wściekłość, a przecież jak dotąd nigdy się nie złościł. Nawet po niezliczonej ilości godzin spędzonych z braćmi.

- Obiad jest gotowy - mama Seokjina ustawiła na stole miskę pełną ryżu. Na samym początku chłopak ucieszył się, że tym razem nie musi gotować, ale w tym momencie nie czuł już żadnego apetytu.

- Jedz - brunet spojrzał na posiłek. Na drugim piętrze rozległy się głośne, pospieszne kroki. Niedługo po tym, jego bracia parowali do kuchni, jakby nie jedli nic od kilku dni - Żadnych telefonów przy stole.

Z tym zarządzeniem na ustach, kobieta chwyciła wciąż leżące na blacie urządzenie. Schowała je do swojej kieszeni, zanim ten zdążył ją powstrzymać. Brunet westchnął i oparł łokcie na stole, mierząc przy tym jedzenie spojrzeniem spomiędzy palców.

- Jedz, jesteś strasznie chudy - uszczypnęła chłopaka w policzek, a Jimin tylko parsknął, szybciej wpychając jedzenie do ust. - To nie było do ciebie, Jimin.

Po tych słowach, młodszy brat ciemnowłosego przestał jeść i posłał mamie pełne niedowierzania spojrzenie. Naprawdę chciał powiedzieć mu to, co odkrył. To, że w rzeczywistości krew rodziny Kim nie płynęła w jego żyłach. Kochał swojego brata i był gotów powiedzieć mu o tym w każdej chwili. Jego mama to zauważyła i spojrzała na najstarszego znacząco.

- Nie jestem głodny - odsunął od siebie miskę, wyjątkowo zniesmaczony. Kobieta uniosła brew, a Jimin przekrzywił głowę, zaskoczony.

- Pff, więcej dla mnie - jedynie Taehyung wydawał się niewzruszony zachowaniem starszego brata, kiedy przyciągnął do siebie miskę z ryżem, zaczynając grzebać w obu talerzach naraz.

- Świnia - mruknął Jimin.

- Jest świnią - rzucił Taehyung z pełnymi ustami, wskazując na Seokjina.

- Co? Dlaczego!? - podniósł się z miejsca, obrażony.

Jego brat doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ciężko było go ruszyć takimi rzeczami. Nic więc dziwnego, że w połowie pełna łyżka ryżu uderzyła o blat stołu, wypadając z ust młodszego, kiedy usłyszał te słowa.

- Bo... jest różowa - szepnął, obserwowany przez matkę, która stała z założonymi rękami.

Nie wyglądała, jakby miała w zamiarze powstrzymywanie swoich synów pd kłótni, co więcej, sprawiała wrażenie rozbawionej całą sytuacją. Jak to zawsze powtarzał ojciec Kim, zdrowa rywalizacja jeszcze nigdy nikogo nie zabiła.

Jakkolwiek by nie było, cała sytuacja wyglądała wręcz nierealnie, kiedy Seokjin obchodził stół dookoła, gromiąc wzrokiem Taehyunga. Chłopak wyraźnie starał się zapaść w sobie, byleby nie dało się go dostrzec. Niezwykłe. Przeważnie to on i Jimin byli tymi, którzy droczyli się z Seokjinem. Tym razem coś w rozmowie z Namjoonem musiało sprawić, że chwycił brata za ramiona.

- Nigdy więcej mnie nie lekceważ - syknął do zszokowanego Teahyunga i puścił w końcu jego ubrania. - Dziękuję za obiad, mamo, ale naprawdę nie jestem głodny.

Ostatnie zdanie wypowiedział o wiele łagodniej, przybierając zupełnie inny wraz twarzy. Kobieta wyciągnęła telefon z kieszeni, podając go synowi. Ponownie odwrócił się w jej stronę, kiedy odchodząc doszedł do wniosku, że jego rodzicielka wciąż trzyma urządzenie w ręku.

Satellite | namjin || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz