keturiasdešimt septinas [full]

811 101 48
                                    

Jin, Taehyung i Jimin przekroczyli próg szkolnej stołówki. Wyglądało na to, że wszyscy pozostali mieli już własne grupy. Inni zajmowali już swoje stoliki. Najstarszy Kim westchnął w duchu, a dwaj bracia wymienili jedynie znaczące spojrzenia, kiedy minęła ich jakaś blond czupryna.

- Do zo, brat - rzucił Jimin, popychając Seokjina do przodu, klepiąc go po plecach.

Chłopak musiał przestąpić krok przed siebie, żeby złapać równowagę. Taehyung skwitował to jedynie chichotem, prawie od razu dając nogę razem z Jiminem. Kim potrząsnął głową, zdając sobie sprawę z tego, że pobiegli za dziewczyną, która minęła ich chwilę wcześniej. Wyprostował się, otrzepując ubranie z kurzu. Rozejrzał się dookoła, szukając wzrokiem jakiegoś wolnego miejsca. Kątem oka zauważył, jak jego bracia wręcz przylgnęli do blondynki. Usiedli obok niej.

- W sumie nazywam się Taehyung, ale możesz na mnie mówić V - Tae posłał dziewczynie szeroki uśmiech, w odpowiedzi otrzymując od niej zniesmaczone spojrzenie. Odstawiła swój lunch na blat stolika. Żaden z chłopców nie miał jeszcze w rękach talerza z jedzeniem.

- Nayon.

Uścisnęła jego dłoń, a Taehyung uśmiechnął się półgębkiem do Jimina, który zajmował miejsce za jej plecami przez cały czas trwania ich rozmowy. Młodszy z nich usiłował zrobić wszystko z byleby trwała ona jak najdłużej.

- Dlaczego V? - pytanie Nayon wywołało jeszcze szerszy uśmiech na twarzy chłopaka, wyszczerzył do niej zęby.

- Bo bez problemu zajmuję się każdą wa-

- Ja jestem Jimin.

Starszy przerwał Taehyungowi jego wywód, przez który na policzki Nayon wstąpił róż. Dziewczyna odwróciła się w stronę chłopaka przeczesującego swoje czarne włosy. W tej samej chwili Jimin w ciszy żywo pokazywał bratu, że w końcu poderżnie mu gardło.

- Jimin?

Nayon przeskanowała go wzrokiem od stóp do głów. Wyprostował się, wypinając pierś do przodu. Młodszy zazgrzytał bezgłośnie zębami.

- Chyba raczej Jimout - Nayon przewróciła oczami, a Tae zawył ze śmiechu.

- Spłoń - syknął tylko.

- Wybaczcie mi, panienki.

Nayon wstała z miejsca. Chwyciła swój talerz, odchodząc i pozostawiając dwójkę zdezorientowanych chłopaków. Powłóczyli za nią spojrzeniem jeszcze przez kilka następnych sekund, po czym w końcu zwrócili się do siebie nawzajem. Jimin okazał się być szybszy, jako pierwszy posyłając swoją zaciśniętą pięść w kierunku szczęki młodszego brata. Dalsza część należała już do spraw oczywistych, co z głębokim westchnieniem na ustach stwierdził Jin, decydując się w końcu na wzięcie swojego posiłku, zanim podejmie się trudu odszukania wolnego miejsca. Wciąż mógł wyraźnie usłyszeć, jak Taehyung wrzeszczał na Jimina za doszczętne zrujnowanie wszelkich jego szans na wyrwanie dziewczyny.

- Co dziś jesz, kochaniutki?

Pulchna kobieta po drugiej stronie stołówkowej lady zastukała swoją wielką, metalową łychą o miskę, czekając na odpowiedź. Zmierzył tłuczone ziemniaki podejrzliwym spojrzeniem, wzdrygając się na sam widok. Nie był przyzwyczajony do takiego jedzenia. W szczególności, że przez większość czasu sam przygotowywał sobie posiłki.

- Wezmę kanapkę z wołowiną - powiedział, a kobieta uśmiechnęła się do niego, podając mu lunch.

Jin zapłacił za siebie, rozglądając się po kątach w poszukiwaniu wolnego miejsca, które na ogół można było tam znaleźć. A przynajmniej udawało mu się to w poprzedniej szkole. Tutaj stoliki ustawione w kątach zdawały się być jeszcze bardziej oblegane, niż te bliżej środka. Jak by nie było, po kilku minutach obserwowania stołówki, dostrzegł w końcu powód takiego rozmieszczenia uczniów.

Satellite | namjin || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz