keturiasdešimt šeštas [full]

772 97 41
                                    

- Jin, zgadza się?

Namjoon odchrząknął, trochę zmieszany, tym samym przerywając rozmowę toczącą się między innymi chłopakami. W takich momentach bycie klasowym przewodniczącym było przeważnie do dupy, bo nikt przecież nie usprawieliwi cię z takich sytuacji. Brunet o szerokich ramionach odwrócił się w jego stronę. Ciarki przebiegły Namjoonowi wzdłuż kręgosłupa, nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.

-Tak? - chłopak zapytał, uśmiechając się. Kim nieco się uspokoił.

- Jestem przewodniczącym klasy, co za tym idzie, zostałem wyznaczony, żeby oprowadzić cię trochę po szkole - wyrecytował dokładnie znaną na pamięć formułkę.

Doskonale zrozumiał, kiedy Jin rzucił za siebie zmartwione spojrzenie. Wiedział, że ciężko było mu tak po prostu odwrócić się od potencjalnych przyjaciół i pójść gdzieś z jakimś kujonem.

- Nie martw się, znają zasady - rzucił i wskazał na nowego ucznia, żeby poszedł za nim. - Mów na mnie Mon - dodał, kiedy zaczęli iść.

- Dlaczego Mon? -Jin zmarszczył brwi, słysząc nietypowe imię.

- Skrót od Monster. Wszyscy tutaj mnie tak nazywają.

Namjoon wzruszył jedynie ramionami, nie kwapiąc się nawet, żeby spojrzeć za siebie na idącego za nim chłopaka. Z jakiegoś powodu poczuł się niezręcznie w jego towarzystwie. Świadomość faktu, że nowi uczniowie nie bywali zrażeni jego zachowaniem, najzwyczajeniej go nie znając, wcale nie dodawała mu tym razem otuchy.

- Koty są potworami - Jin potrząsnął głową i dogonił Namjoona, który przyspieszył swoje kroki. Jasnowłosy posłał starszemu badawcze spojrzenie, ale szybko odwrócił wzrok.

- Mhm - mruknął pod nosem.

Chciał wskazać drzwi pracowni muzycznej, ale nie wyglądało na to, żeby Jin w ogóle go słuchał.

Wyraźnie zauważalne było jednak to, że chłopak wciąż obracał się za siebie, jakby uparcie czegoś szukając. Namjoon szybko spojrzał za siebie. Zaraz pożałował tej decyzji, odnotowując w myślach, że grupa, z którą Jin wcześniej rozmawiał teraz podążała za nimi. Gwiazdeczki. Kim wiedział, że to oznaczało tylko i wyłącznie to, że zaczepki go nie ominą.

- Więc powinieneś mieć kota - Jin zaśmiał się i Namjoon podświadomie zgarbił się, jak gdyby to miało uchronić go przed docinkami rzucanymi w jego kierunku.

- Nie powinienem. Mam już psa - odparł, starając się nie panikować. Stare lęki znowu zaczęły go dopadać.

- Jak się nazywa? - tym razem głos Jina zdradzał zainteresowanie, ale przecież nie tak łatwo było zwieść Namjoona.

- Rap Monster.

Tak właściwie, nie był nawet w stanie zrozumieć, dlaczego czuł potrzebę rozmawiania o takich rzeczach z pierwszym lepszym chłopakiem, którego nawet nie znał. Po prostu wydawało mu się, że to była właściwa decyzja. Teraz już tylko w duchu liczył na to, że jego instynkt go nie zawiódł.

- Mam wrażenie, że to ciebie powinienem od tej pory nazywać Rap Monsterem - zakpił Jin, wywołując chichoty za ich plecami.

- Brain Mon, jeśli już bardzo musisz.

Jin najwyraźniej puścił jego słowa mimo uszu, w ogóle nie zwracając na nie uwagi. Czuł, jak idąca za nimi grupa chłopaków posyła w jego stronę ciężkie spojrzenia, wypalając mu dziurę w plecach. Czuł, jak oczekują na jego odpowiedź i wtedy Jin uświadomił sobie, że to właśnie była jego przepustka do niebycia wyrzutkiem. Wszystko, co musiał zrobić, to tylko wyśmiać chłopaka o włosach w kolorze ciemnego blondu, którego wszyscy nazywali Potworem. Przeceż to nie mogło być aż tak trudne.

Satellite | namjin || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz