trisdešimt šeštas [full]

798 111 10
                                    


Namjoon zapukał do drzwi, nerwowo tupiąc nogą o drewnianą podłogę.  Dopiero po paru minutach usłyszał, że ktoś w końcu pofatygował się do drzwi. Miał szczerą nadzieję, że Jeongguk postanowił dotrzymać danego wcześniej słowa. Kiedy tylko w uchylonych drzwiach ukazała się jego głowa, Kim uśmiechnął się kwaśno.

- Cześć, mogę wejść? - z zaskoczeniem stwierdził, że po tym pytaniu mógł zobaczyć cień paniki w oczach chłopaka.

- Nie jestem pewny, czy dobry moment na odwiedziny.

Młodszy oblizał nerwowo usta i przełknął, ale wciąż jeszcze nie zamknął drzwi. Zupełnie, jakby liczył na to, że Namjoon postanowi sobie pójść, nie myśląc, że ciemnowłosy jest po prostu nieuprzejmy.

- Kto przyszedł?

Słodki głos rozbrzmiał w korytarzu, skłaniając starszego z chłopców do przykejenia na usta uprzejmego uśmiechu i spojrzenia w stronę zmierzającej do nich Pani Jeon. Kobieta w średnim wieku była mile zaskoczona, mogąc zobaczyć stojącego w drzwiach wysokiego, może głupkowatego (...wait, co.), ale jednocześnie nieśmiałego i zupełnie wyróżniającego się chłopca z sąsiedztwa.

- Jeonggukie, słońce, to twój przyjaciel? Wpuść go do środka! - uśmiechnęła się, a w jej oczach odbił się cień rozbawienia.

- Dzień dobry, pani Jeon - Namjoon przywitał się, ściągając buty zaraz po wejściu do mieszkania i ustawił je pod ścianą. Mama Jeongguka nie przestawała się uśmiechać.

- To takie miłe, że przyszedłeś  w odwiedziny do mojego syneczka! - kobieta z natury musiała być towarzyska - Zrobię herbaty dla waszej trójki.

Rzuciła na odchodnym. Kim spojrzał pytająco na Jeongguka.

- Trójki?

Młodszy zdążył tylko powiedzieć bezgłośnie "złe wyczucie" w jego stronę. Zaraz po tym skulił się, kiedy dziewczęcy głos rozszedł się po całym korytarzu. Namjoon miał problem, żeby pozbierać swoją szczękę z podłogi.

- Jeongguk-ah? Myślałam, że zamierzasz pokazać mi... - Nayon urwała wypowiedź w połowie zdania, widząc swojego starszego brata stojącego w drzwiach.

- Więc, too... Pójdę zalać herbatę...

Chłopak może i miał nadzieję na to, że uda mu się wymknąć, ale Namjoon złapał go za materiał bluzy na ramionach. Wcześniej był wściekły. Na Seokjina, na siebie. Na cały świat. W tym momencie nastąpiło jednak apogeum wszystkiego, a on całą swoją złość skierował przeciw jednemu dzieciakowi z sąsiedztwa.

- Niezbyt się przyjaźnimy, ech? - syknął wściekle. Jeongguk tylko przełknął. Nayon obserwowała całą sytuację, równie zaskoczona spotkaniem brata w tym domu, czy w ogóle gdziekolwiek na zewnątrz, co zmieszana tym, co się właśnie działo.

- Ale, hyung-

Jeon usiłował coś odpyskować. Zanim udało mu się powiedzieć coś więcej, Namjoon puścił jego ubranie. Odwrócił się z powrotem do drzwi.

- Wszyscy kłamią, no do jasnej cholery. Nie mam pojęcia, dlaczego wciąż na cokolwiek się łudzę - mruknął cicho, wypuszczając oddech.

- Oppa, co ty robisz? - najstarszy z nich odwrócił się w stronę Nayon.

- Nie wiem. Jeszcze tego nie wiem - rzucił do siostry, próbując zignorować obecność Jeongguka.

- Przyszedłeś do Kooka, tak? - przewróciła oczami, w pełni świadoma, że brat wcale nie jej szukał. Już na pewno nie w tym domu. Namjoon przytaknął - Więc dlaczego nie zostaniesz? Nie będę wam przeszkadzać.

Satellite | namjin || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz