dvidešimt aštuntas [full]

902 125 56
                                    

Namjoon wziął głęboki oddech i zapukał w drewniane drzwi. Odczekał kilka sekund, zanim do jego uszu dotarł dźwięk klucza przekręcanego w zamku, a ktoś rozbił się ramieniem o powierzchnię drzwi, przed pociągnięciem ich w swoją stronę. Ciasto trzymane przez Kima niebezpiecznie przechylił się na bok, prawie spadając, jednak udało mu się złapać talerz w ostatniej chwili. Tym samym udało mu się uchronić przed tragedią, która doprowadziłaby do wyjątkowo niezręcznej sytuacji, jaką byłaby minuta ciszy poświęcona morderstwu dokonanemu na wypieku dosłownie przed nosem Jeongguka. Tuż przed drzwiami wejściowymi do mieszkania.

- Cześć, jestem z sąsiedztwa-

Zająknął się nieco przy pierwszym zdaniu, urywając. Nie do końca wiedział, jak zacząć tę rozmowę, czy chociażby jak w ogóle rozmawiać z kimkolwiek. Ostatni rok, w ciągu którego odciął się od wszystkich, zmienił w jego życiu naprawdę dużo.

- Wiem - odparł pusto Jeon, mrugając kilkukrotnie.

- Racja... - Namjoon przełknął nerwowo, chwytając się ostatniej szansy, żeby podtrzymać rozmowę. - Uratowałeś dzisiaj mojego psa.

- Wiem.

Identyczna, co chwilę wcześniej, odpowiedź Jeongguka sprawiła, że starszy wstrzymał na chwilę oddech. Usiłował nie zgrzytać zębami. Dzieciak zdecydowanie mu w tym nie pomagał.

- Więc, stwierdziłem, że wypadałoby się jakoś odwdzięczyć, więc przyniosłem ci ciasto.

Namjoon wyciągnął talerz przed siebie, wpychając mu wypiek w ręce i natychmiastowo się odwrócił, chcąc jak najszybciej zniknąć stamtąd najszybciej, jak to było możliwe. Był to jednak moment, w którym Kim poczuł mocny uścisk na ramieniu. Zmuszony do zatrzymania się, spojrzał za siebie.

Z zaskoczeniem Namjoon stwierdził, że na twarzy Jeongguka ujrzał uśmiech. W tym momencie doszedł do wniosku, że wystarczyło, żeby chłopak tylko patrzył, bez mrugnięcia okiem, żeby zmusić człowieka do poświęcenia mu całej swojej duszy. Ku rozczarowaniu, mylił się.

- Dzięki - powiedział. - Za ciasto. Chcesz wejść?

Zabrał rękę z ramienia Kima, a ten tylko drgnął lekko. Przez chwilę nawet chciał wymamrotać niewyraźnie, że ma coś ważnego do załatwienia, ale jakieś dziwne uczucie go przed tym powstrzymało. Potrzebował przyjaciela albo chociaż rozmowy. Z prawdziwym człowiekiem, którego mógłby zobaczyć przed sobą. Musiał trochę poukładać wszystko to, co miał w głowie.

- Jasne.

Wszedł do mieszkania, od razu ściągając buty. Jeongguk pokazał mu drogę do salonu, wciąż trzymając talerz w rękach.

- Czuj się jak u siebie, ja przyniosę nóż do ciasta - rzucił Jeon, znikając gdzieś w mieszkaniu.

Namjoon westchnął, zajmując miejsce na kanapie. Minęło dopiero kilka minut, a on z każdą chwilą coraz bardziej żałował swojej decyzji o tym, żeby tutaj zostać. Nie miał pojęcia, jak albo o czym rozmawiać z sąsiadem.

- Wszystko w porządku?

Jeongguk zadał pytanie kiedy tylko wrócił do pokoju. W odpowiedzi spotkał się jedynie ze skinieniem głowy ze strony Namjoona. Starszy przełknął, z niepokojem patrząc na wielki nóż w rękach towarzysza. Zupełnie, jakby ciasto wymagało ogromnych, niebezpiecznych ostrzy. Gospodarz zdawał się nie zauważać intensywnego spojrzenia swojego gościa.

- Zagotowałem wodę, zaraz będzie herbata. Słodzisz?

- Nie, dzięki - rzucił w odpowiedzi. - Moje życie jest już wystarczająco słodkie.

Satellite | namjin || tłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz