Rozdział 2

550 17 8
                                    

*Krystian pov*
-Widziałeś? Jeszcze takiej chamskiej nastolatki nie widziałem.-powiedziałem. Trochę podziałała mi na nerwy.
-Podobno Kowalski wnerwił ją.-odpowiedział Olgierd.
-Coś czuję że jeszcze ją zobaczymy...
*Luiza pov*
Dziś akurat mi przypadł dyżur na zmywaku. Nie za ciekawe zajęcie. Ale uwierzcie że jak słuchacie muzyki to lepiej idzie. Strasznie korciło mnie żeby coś przeskrobać. Ale powstrzymałam się. Nie chciałam już tych policjantów na oczy widzieć. Gdy już skończyłam zmywać wracałam korytarzem. Nagle ktoś klępnął mnie w tyłek. Co za sukinsyn? Obróciłam się i walnęłam tego odważniaka. Nie był mi dłużny. Dostałam w głowę. Rozciął mi łuk brwiowy. Palant jeden. Nagle przyszedł nauczyciel i rozdzielił nas. Ja musiałam iść do pielęgniarki. Założyłam mi kilka szwów. Trochę zabolało. I oczywiście na kogo wina? Na mnie! Mam już dosyć tego ośrodka. Po  tym jakże feralnym zdarzeniu poszłam spać. Moja cieplutka kołdrą. Z chęcią zasnęłam. Gdy obudziłam się była 15. Trzy godziny snu. Nie najgorzej. To co miałam na głowie było nie do opisania. Szybko się uczesałam i poszłam na miasto. Oczywiście za zgodą nauczycielki. Z nieciekawą miną zgodziła się. Myślicie że jestem aż tak zimną suką? Wcale nie prawda. Napisałam do BFF że wyrwałam się. Spotkałyśmy się pod fontanną. Zawsze przy niej odsłaniałam swoją "drugą twarz". Byłam miła, pomocna, życzliwa. Zośce zawsze mówiłam wszystko. Wiedziała o mnie wszystko. Najmniejszy szczegół. Tylko był jeden problem. Jej stary był gliną. Po prostu nie rozmawiamy na ten temat i tyle. Na szczęście nic o tym nie wie. No chyba by nas rozerwał jak by się dowiedział. Rozmawiałyśmy przez bite 2 godziny. Potem zorientowałam się że niestety czas wracać. Chyba jedynym powodem dlaczego nie zabiłam się jest Zosia. Tak miałam myśli samobójcze. Dobra jutro do szkoły. Jak zwykle w poniedziałek najlepiej co nie? Musiałam się spakować do szkoły a później padnięta walnęłam się na łóżko. Spałam jak zabita. Poranne promienie wdarły się przez okno. Do tego jeszcze z rana zachciało im się kosić. Już chyba nic gorszego nie może się wydarzyć. Po drodze spotkałam Zosię jak zawsze. Normalnie miałam ochotę przywalić każdemu kogo zobaczyłam. Oczywiście dostałam dwóje z matmy. To nie była moja najmocniejsza strona. Smuciło mnie to że mam o jedną lekcję mniej niż Zośka. Musiałam wracać sama. Jako że było ciepło to Zosia wyszła ze mną na dwór. Na do widzenia przytuliłyśmy się. Wtedy zobaczyłam jej ojca i jego "partnera". Od razu zmienił mi się nastrój. Odeszłam bez słowa. Usłyszałam tylko ich kłótnię. Za to nienawidziłam ludzi. Oceniają ludzi a nic o nich nie wiedzą. Może i jestem chamska ale mam swoje powody. Wiedziałam tylko jedno: To już koniec naszej przyjaźni. Dowiedział się i na pewno będzie negatywnie na nas nastawiony. Czyli straciłam jedyną nadzieję.
*Zosia pov*
-Wiesz kim ona jest?-zapytał mnie mój ojciec.
-Wy nic o niej nie wiecie!-byłam na maksa wnerwiona.
-Mam pokazać Ci jej kartotekę?
-Jakiś papier nie może powiedzieć co jest w realnym świecie!
-Koniec dyskusji. Odbieram cię po lekcjach.-jakoś nie byłam zadowolona z tego faktu. Wogóle nie chciałam tam wracać. Akurat zadzwonił dzwonek. Przez nich wogóle nie skupiłam się na lekcji. Jak zobaczyłam ich ponownie przed szkołą wszystkiego mi się odechciało. Nagle dostałam wiadomość
*Lu*
Już nie mam nikogo z kim mogę normalnie pogadać. Zakończę swoje życie tu i teraz. Zawsze byłaś dla mnie jak siostra.
Chciało mi się płakać. Nie mogę jej stracić. Podbiegłam do ojca i pokazałam mu
-Przez was chce się zabić!-krzyknęłam. Zaczęłam płakać.
-Dobra jedziemy do niej. A ty jedziesz autobusem do domu ok?
-Dobrze ale masz mi powiedzieć co z Lu!
-Obiecuję że Ci powiem-odpowiedział tata i poszłam sama do domu
*Krystian pov*
-Jedziemy do tego domu dziecka szybko!-powiedział Olgierd i pobiegliśmy do samochodu. Każda minuta się liczyła...

Macie. Jednak wena wróciła hehe. Mam nadzieję że się podoba.
Pozdrawiam Namiko💜

Gliniarze💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz