-Jak zwykle przesadzasz-powiedziałam w samochodzie.
-Kiedyś mi podziękujesz-odpowiedział
-Ta na pewno...-przez resztę drogi nie odzywałam się. Nadopiekuńczość Krystiana dobijała mnie.
-Szwy lekko puściły. W zabiegowym poprawimy ci je i będziesz mogła iść do domu-powiedział lekarz. Sherlockiem to on nie był. Odkąd jeździłam na szczepienia to nienawidziłam lekarzy i szpitali. Gdy wróciliśmy do domu bez słowa poszłam spać. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Zawsze gdy lekko się smuciłam przypominała mi się mama i zupełnie się rozklejałam. Tak było też i tym razem. Zaczęłam cicho płakać.
*Krystian pov*
Wolałem się nie odzywać. Nie chciałem się kłócić niepotrzebnie. Siedziałem w kuchni i patrzyłem się w ścianę. Po paru minutach usłyszałem cichy płacz. Usiadłem obok jej głowy i zacząłem głaskać delikatnie.
-Przepraszam...-wyszeptała. W jej głosie słychać było że żałuje.
-Nic się nie stało-odpowiedziałem i głaskałem dopóki nie usnęła. Gdy zobaczyłem że ma wyrównany oddech poszedłem spać. Z rana musiałem iść do pracy. Jednak zostawiłem na stole dużo kanapek. Napisałem że musi wszystko zjeść.
*Luiza pov*
Na stole leżała góra kanapek. Jak ja mam to wszystko zjeść? Na pewno nie wyrzucę ale nie mam pojęcia gdzie ja to zmieszczę. To tak apetycznie wyglądało że nie mogłam nie zjeść wszystkiego. Trzeba będzie pobiegać i spalić to wszystko...No myślałam że w życiu tego nie napiszę!!!
Pozdrawiam Namiko🖤
CZYTASZ
Gliniarze💜
FanficTak jakby 2 odsłona mojej pierwszej książki💜 #15 14.10.17r #12 16.10.17r #11 19.10.17r