Rozdział 3

457 15 5
                                    

Od razu zapytaliśmy gdzie ma pokój Luiza. Drzwi były zamknięte. Woźna dała nam klucz. Gdy weszliśmy do środka Luiza leżała na łóżku z podciętymi żyłami. W kałuży krwi leżało zdjęcie.
-Dzwonię po karetkę-powiedział Olgierd. Spojrzałem jeszcze raz na to zdjęcie. Ta kobieta kogoś mi przypominała. Tylko nie wiedziałem kogo. Karetka przyjechała szybko i zabrała dziewczynę do szpitala. Nie mogłem uwierzyć że taka chamska a miała problemy z psychiką. A może to był impuls? Z zamyśleń wyrwał mnie Olgierd.
-Zośka mówi że to przez nas-powiedział.
-Stary po prostu nie chciałeś żeby była w nieodpowiednim towarzystwie.
-Podobno nie widzieliśmy jej jeszcze z drugiej strony.
-Czyli z jednej strony jest pyskatą smarkulą a z drugiej potulna jak baranek? Jakoś nie wierzę.
-Ja też.
-Dobra musimy jechać na komendę żeby papiery wypełnić.
-Przynajmniej zajmiemy się czymś.
Pojechaliśmy na komendę wypełniać papiery. Trochę mnie gryzło sumienie. Czy rzeczywiście oceniłem pochopnie Luizę? Jedna myśl ciągle nie dawała mi spokoju. Kobieta ze zdjęcia. W domu poszperałem w zdjęciach rodzinnych. Mam! Najlepsze zdjęcie. Była na nim mama, tata, siostra i ja. Gdy siostra miała 17 lat uciekła z domu i ślad po niej zaginął. Szukałem jej bardzo długo. Jednak nigdy jej nie odnalazłem. Nie jest wykluczone że ma córkę. Wychodzi na to że jestem jej jedyną rodziną...

Pisałam to dwa dni. Jak zaczęłam tak nie mogłam skończyć. Ehh...
Pozdrawiam Namiko💜

Gliniarze💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz