Rozdział 9

345 11 1
                                    

Karetka przyjechała po 5 minutach. Szybko zabrali Luzię do szpitala. Z Olgierdem pojechaliśmy za karetką.
Gdy Luiza pojechała na blok zaczęliśmy rozmawiać.
-Nie mogę uwierzyć że nie skapnęliśmy się wcześniej. Jestem wściekły sam na siebie.
-Uspokój się. To nie twoja wina że tak się stało. Nikt tego nie wiedział.
-To działo się tak szybko...
-Wiem i dlatego nie powinieneś się obwiniać.
-Dzięki stary.
Po godzinie wyszedł lekarz.
-I jak?-zapytałem
-Usunęliśmy kulę. Teraz zawieziemy ją na salę po operacyjną. Za kilka dni powinna wyjść. Odetchnąłem z ulgą. Byłem szczęśliwy że nic poważnego się nie stało.
*3 dni później*
*Luiza pov*
Jutro wychodzę ze szpitala. Krystian powiedział że od razu zabiera mnie do siebie do domu. Cieszyłam się bardzo z tego powodu. Ale żeby nie było to cały dzionek przespałam. Następnego dnia obudziłam się całkowicie wyspana. Gdy spakowałam rzeczy przyszedł Krystian.
-Gotowa?-zapytał
-Zawsze i wszędzie-odpowiedziałam. Poszliśmy po wypis. Potem pojechaliśmy do mieszkania. Gdy już zrobiło się późno zapytałam
-Wiem że to głupie ale...mogę dziś z tobą spać? Po prostu boję się po tamtym zdarzeniu.
-Ok. To normalne.
-Cieszę się że to rozumiesz-powiedziałam i uśmiechnęłam się.
*Krystian pov*
Może i trochę to dziwnie wyglądało ale dla nas to normalne. 15 minut później Luiza przytuliła się do mnie w łóżku. Szybko zasnąłem jednak gdy w nocy przebudziłem się Luizy nie było obok mnie. Po kilku minutach znowu przyszła i zasnęła. Zignorowałem to i też znowu zasnąłem...

Zaraz piszę nowy bo mam wenę^^
Pozdrawiam Namiko💜

Gliniarze💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz